Czy BRE odda 100 milionów?

Upadłość wcale nie oznacza końca. Syndyk Pozmeatu twierdzi, że BRE wyprowadził ze spółki majątek. Dlatego chce odzyskać 100 mln zł. Jan Kanecki, syndyk masy upadłościowej Pozmeatu, domaga się unieważnienia transakcji sprzedaży nieruchomości spółki sprzed kilku lat. Sprawa trafiła już do sądu, a wartość pozwu określono na 100 mln zł.

Pozwany?

BRE Bank i spółka Tele-Tech Investment. Należy uznać, że celem działania pozwanego było wyprowadzenie za pomocą kontrolowanego przez siebie zarządu Pozmeatu z majątku tej spółki jej najwartościowszego składnika, to jest udziałów w spółce będącej właścicielem nieruchomości położonej w strefie Starego Miasta w centrum Poznania - czytamy w pozwie. Syndyk chce, aby sąd zabezpieczył jego roszczenia. Analitycy na razie wstrzymują się z konkretnymi komentarzami. Samo złożenie pozwu to jeszcze za mało, aby ocenić wpływ sprawy na BRE Bank - mówi jeden z nich. Jeśli sąd przychyli się do roszczeń syndyka, będzie to bardzo zła wiadomość na BRE. Kwota jest bardzo duża i przegrana na pewno wpłynie na obniżenie wyceny akcji banku na giełdzie i mocno będzie rzutować na wyniki finansowe - komentuje Marcin Jabłczyński, analityk CAIB.

Reklama

Krok po kroku

Spór między udziałowcami Pozmeatu, kiedyś jednego z najnowocześniejszych zakładów z branży mięsnej w kraju, toczy się już od kilku lat. Po jednej stronie barykady stoi grupa udziałowców z BRE Bankiem na czele, w opozycji znajdują się akcjonariusze mniejszościowi - rodzina Nowaczyków. Oba obozy obarczają się winą o doprowadzenie Pozmeatu do upadłości, działania poza prawem, wymuszenia, pogróżki. Opinia syndyka to pierwszy głos strony niezaangażowanej w spór.

Historia rozpoczęła się pod koniec 2000 r.

Pozmeat zawiązał wówczas firmę Milenium Center (MC) z kapitałem zakładowym równym 100 mln zł (później firma zmieniła nazwę na Garbary). Na pokrycie kapitału zakładowego giełdowa wtedy firma wniosła aport w postaci nieruchomości - dawnego zakładu produkcyjnego w centrum Poznania o wartości 140 mln zł i ponad 5 hektarów ziemi położonej 300 metrów od Starego Rynku.

W maju 2001 r. BRE Bank udzielił Pozmeatowi kredytu wysokości 600 tys. franków szwajcarskich, czyli około 1,3 mln zł. Kredyt, zdaniem syndyka, był właściwie zabezpieczony - m.in. wekslem, przewłaszczeniem maszyn, urządzeń oraz zapasów. 25 czerwca tego samego roku BRE Bank zażądał jednak dodatkowych gwarancji - zabezpieczenia na udziałach w spółce Milenium Center. Zdaniem syndyka, ówczesny prezes Pozmeatu - Andrzej Wachnik - po otrzymaniu pisma od BRE Banku nie zastosował się do procedur. O żądaniach banku nie poinformował rady nadzorczej ani drugiego członka zarządu.

Bez aneksu do umowy kredytowej 28 czerwca 2001 r. zawarto umowę przewłaszczenia na zabezpieczenie udziałów MC. Jednocześnie zmniejszono wartość udziałów - o 60 mln zł. Można domniemywać, iż takiego obniżenia wartości udziałów dokonano celem przygotowania ich do zbycia po z góry już ustalonej cenie na rzecz pozwanego - czytamy w pozwie.

Na początku lipca 2001 r.

BRE Bank udzielił Pozmeatowi kolejnego kredytu (6 mln zł). Kilkanaście dni później strony rozwiązały jednak umowę zabezpieczenia na udziałach Milenium Center i tego samego dnia spółka Tele-Tech kupiła od Pozmeatu MC, płacąc 40 mln zł. Znaczący jest fakt, że zarząd Pozmeatu dokonując sprzedaży udziałów, które były jednymi z najatrakcyjniejszych aktywów, nie przeprowadził przetargu - dodaje syndyk w pozwie.

Syndyk twierdzi, że między wszystkimi wymienionymi spółkami istniały silne relacje personalne lub kapitałowe. BRE Bank z grupą innych akcjonariuszy kontrolował Pozmeat, a w radzie nadzorczej spółki Garbary zasiadały osoby związane z BRE Bankiem. Syndyk znalazł także powiązania między bankiem a Tele-Techem. Bank pośrednio sfinansował transakcję przejęcia udziałów MC przez Tele-Tech, kupując od spółki - na kilka dni przez transakcją obligacje. W ubiegłym roku MC trafiło ostatecznie do BRE Banku.

Stracona szansa

Syndyk Pozmeatu zwraca uwagę, że już w pierwszej połowie 2001 r. sytuacja finansowa Pozmeatu pogarszała się. Spółka rozmawiała z bankami i opracowywała program restrukturyzacji. Jedna z propozycji polegała na wykorzystaniu Milenium Center na zabezpieczenie 12 mln USD kredytu udzielonego przez bank PBK, który pod tym warunkiem zgodził się rozłożyć płatność zobowiązań na raty z 18- -miesięczną karencją. Zarząd podjął też uchwałę o złożeniu wniosku o wszczęcie postępowania układowego. Pod koniec czerwca 2001 r. odbyło się jednak zgromadzenie akcjonariuszy, podczas którego kontrolę nad Pozmeatem przejął BRE Bank, a wniosek o układ wycofano.

Wszystko ok?

Przedstawiciele BRE Banku spokojnie przyjęli wiadomość o roszczeniach syndyka. Syndyk może robić to, co uznaje za stosowne. Spotkamy się na sali sądowej i tam będziemy wyjaśniać swoje racje - mówi Jolanta Pankiewicz, wicedyrektor departamentu inwestycji kapitałowych BRE Banku, a swego czasu szefowa rady nadzorczej Pozmeatu. Jej zdaniem, zarzut o zaniżonej cenie kupna spółki Milenium Center jest bezpodstawny. O prawidłowości wyceny mają świadczyć liczne wyceny ekspertów.

- Zgadzam się, że pojawiały się wyceny z kwotą powyżej 100 mln zł. Były one jednak sporządzone przy całkowicie błędnym założeniu, że na terenie tych nieruchomości można wybudować centrum handlowo-usługowe. Okazuje się jednak, że całość terenu to zabytek, więc jakiekolwiek większe prace nie wchodzą w grę - tłumaczy Jolanta Pankiewicz. BRE Bank twierdzi również, że odkupienie nieruchomości Pozmeatu miało służyć ratowaniu płynności spółki, a od czasu przejęcia nie pojawił się kupiec skłonny zapłacić za aktywa więcej.

Marcin Goralewski

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: bank | BRE Bank SA | 100 | nieruchomości | syndyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »