Komu zależy na technologicznej rewolucji?

Czy banki rzeczywiście chcą innowacji - zastanawiają się firmy wprowadzające nowe technologie w dziedzinie finansów, czyli fintechy. Oczywiście, niektóre tak. Ale zdecydowana część mówi - dobrze, wprowadzimy kilka rozwiązań, które mają inni, i zaczekamy aż ta rewolucja się skończy. Nic bardziej mylnego.

Rewolucja się nie skończy - zapowiadają twórcy fintechów. Banki nie mogą poprzestać na kilku kosmetycznych poprawkach polepszających doświadczenie klienta, zwłaszcza młodego i oswojonego z technologiami od kołyski, czy też na technologicznych gadżetach. Rewolucja będzie permanentna - jak chciał tego kiedyś Lew Trocki. Ale nawet polskie, bardzo nowoczesne banki tylko udają, że rzeczywiście chcą technologicznej zmiany w świadczeniu usług finansowych - oskarżają twórcy fintechów.

Bo na razie łączenie świata finansowego z fintechowym idzie ze sporymi oporami. Zdecydowana większość banków nie pali się do korzystania z innowacji proponowanych przez firmy technologiczne. Część banków podejmuje współpracę z fintechami, większość jednak decyduje się na wprowadzanie zmian własnymi siłami.

Reklama

- Można policzyć na palcach jednej ręki startupy, którym udało się nawiązać współpracę z bankiem. Każdy chce się pokazać z fintechem, ale nie każdy wdraża innowacje - mówiła podczas Kongresu Sektora FinTech Konferencji Przedsiębiorstw Finansowych Jagoda Pieścicka, prezes fintechu Nu Delta.

Rewolucji nie da się zatrzymać

Łukasz Bystrzyński, partner w firmie doradczej PwC, policzył, że 44 proc. banków współpracuje z fintechami, a ok. 56 proc. monitoruje działania fintechów i stara się własnymi siłami wprowadzać konkurencyjne rozwiązania. W tym 17 proc. banków "podgląda" usługi fintechów i stara się je kopiować.

- Banki mówią: zastanowimy się może jutro, chcą często zachować status quo, wprowadzają powierzchowne innowacje - powiedział Łukasz Bystrzyński.

To jednak droga donikąd, bo rewolucji technologicznej nie da się zatrzymać, a niewykorzystanie synergii spowoduje, że jej koszty będą większe. Mało pocieszające jest to, że podobne problemy są na całym świecie, a innowacje w sektorze finansowym w innych krajach też idą wyboistą drogą.

- Start-upy mają te same problemy z amerykańskimi bankami - powiedział Krzysztof Domarecki, założyciel funduszu inwestycyjnego EVC Fidiasz.

Powodem jest jednak nie tylko opór banków przed innowacjami, ale też prawo nie nadążające za wyzwaniami, jakie niosą technologie. Na przykład jednym z największych problemów we współpracy banków z fintechami wymienianych przez bankowców jest tajemnica bankowa. Bankowi nie wolno nikomu udostępnić danych objętych tajemnicą. A są to na przykład dane o rachunkach klientów oraz o tym, jakie transakcje zawierają, jakie mają dochody i z jakich źródeł one pochodzą.

Tajemnica bankowa i niemożliwość jej uchylenia we współpracy z firmą zewnętrzną to jeden z największych problemów. Utrudnia współpracę z fintechami nad wieloma projektami, choćby nad nowymi modelami oceny ryzyka. Sytuacja wygląda na przykład tak: do banku przychodzi fintech, który ma swoje koncepcje, propozycje i rozwiązania. Bank chciałby je wypróbować, ale nie może, bo nie jest w stanie zobaczyć, jak one się sprawdzają na rzeczywistych danych. Z kolei bank tych danych nie może firmie zewnętrznej udostępnić.

Nawet jeśli bank kupi od fintechu jego rozwiązania, to zazwyczaj powierza ich testowanie i wprowadzanie swojemu zespołowi. I wtedy zdarza się, że innowacje toną w czeluściach korporacyjnej biurokracji, zamiast stawać się zwinne i szybkie.

- Jest bardzo dużo akceleratorów bankowych. Banki często zatrudniają informatyków do działów wewnętrznych, gdyż chcą skopiować technologie. Nie mogą jednak ciągle generować innowacji, gdyż są zbyt duże, a procesy są zbyt powolne - mówiła Joanna Deutryk z międzynarodowej firmy doradztwa podatkowego Arena Tax.

- Specjalizujemy się w pewnym produkcie, w którym jesteśmy mistrzami. Staramy się jedną usługę dopracować do perfekcji. Trudno sobie wyobrazić, żeby korporacja doszła do takiej perfekcji w jednym konkretnym produkcie - dodał Wojciech Kazimierski z firmy Leaslink.pl.

To powód, dla którego wiele fintechów jest rozczarowanych współpracą z bankami. Próbują świadczyć usługi finansowe samodzielnie. Jak dotąd - przynajmniej w Polsce - udaje się to firmom pożyczkowym, których rynek rośnie. Dzieje się tak dlatego, że banki same nie są w stanie - także z powodów regulacyjnych - udzielać choćby niskokwotowych kredytów klientom, którzy nie są ich klientami, i to w dodatku "na jeden klik".

- Bank ma ok. 7 tys. stron regulacji, żeby sprzedać kredyt gotówkowy, a klienci chcą "one click" - mówi Łukasz Dziekan z platformy kredytowej FinAi.

Równocześnie jednak fintechy natrafiają na bariery prawne uniemożliwiające im działalność, przynajmniej w niektórych modelach biznesowych. Tak jest na przykład z finansowanie społecznościowym, czyli crowdfundingiem, który w USA i Wielkiej Brytanii wciąż dobrze się rozwija. Tymczasem z Polsce działa już tylko jedna taka platforma. Powód?

- Z punktu widzenia podatkowego nie wiadomo, od którego momentu zaliczać pożyczkodawców jako osoby prowadzące działalność gospodarczą. To po prostu kwestia niewyjaśniona. Pożyczkodawcy udzielający pożyczki przez platformę crowdfundingową nie mają pewności prawnej. To bariera powodująca, że rynek się nie rozwija - mówi Piotr Strzelecki, prezes firmy Brutto.pl.

Inne bariery

Niewielkim firmom technologicznym bez współpracy z bankami trudno jest sprawdzać inwestorów jeśli chodzi o przepisy o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu.

- Nie akceptujemy nowego klienta bez sprawdzenia go. Identyfikujemy inwestora i sprawdzamy źródło pieniędzy - zapewnia Martins Valters z firmy Mintos Marketplace.

Joanna Deutryk zwraca jednak uwagę, że fintechy wchodzą na nowe rynki często w dużym pośpiechu i sprzedaż liczy się znacznie bardziej niż zgodność prowadzonej działalności z prawem.

Najbardziej naturalnym miejscem, gdzie mogą spotkać się usługi bankowe i innowacje technologicznych firm, są platformy handlu elektronicznego, czyli e-commerce. Zwłaszcza, że już widać, jak obroty handlowe przenoszą się do Internetu ze stacjonarnych sklepów, które stopniowo będą zmienić się w showroomy - czyli wystawy produktów, które po obejrzeniu i przymierzeniu będziemy kupować przez sieć.

- Technologiczna platforma e-commerce to optymalny model biznesowy - mówi Łukasz Bystrzyński.

Problem polega jednak na tym, że polski rynek handlu internetowego stanowi zaledwie 0,4-0,5 proc. światowego rynku. Dla fintechów mających apetyt na zbudowanie skali jest więc zbyt mały.

Leaslink.pl jest przykładem fintechowego start-upu, któremu udało się już nawiązać współpracę z kilkoma bankami i za ich pośrednictwem oferuje leasing dla drobnych przedsiębiorców. Banki nie ukrywają nawet, że nie jest to ich własna usługa. Firma chce jednak osiągnąć większą skalę działania. Myśli więc o współpracy z wielkimi, międzynarodowymi sieciami handlowymi, takimi jak Mediamarkt czy Saturn.

- Dają one potencjał do ekspansji zagranicznej. Model dystrybucji e-commerce jest dla nas fundamentalny - mówi Wojciech Kazimierski.

Problemy związane z brakiem integracji rynku, mnogością przepisów, w tym także podatkowych, oraz ich niejasnościami tamującymi rozwój rynku firm technologicznych zauważyła Komisja Europejska, która na początku marca ogłosiła Plan Działania dla sektora FinTech.

Chodzi w nim głównie o to, żeby usuwać bariery utrudniające fintechom budowanie skali działania na bardziej zintegrowanym rynku finansowym Europy. Jest to o tyle istotne, że regulacje prawne po prostu nie nadążają za technologiami, takimi jak blockchain, sztuczna inteligencja, kryptowaluty, wykorzystywanie chmury do usług finansowych czy też walka z cyberprzestępczością. Unijne regulacje mogą stać się standardem w krajach, w których jeszcze ich nie ma, takich jak Polska.

Jacek Wiśniewski, radca prawny z kancelarii Squire, Patton, Boggs dodaje, że inicjatywa KE ma jeszcze jedno ważne znaczenie w związku z dyrektywą PSD2, która nakazuje bankom stworzenie API, czyli interfejsu pozwalającego podmiotom zewnątrz, świadczącym usługi dla klienta, na nieograniczony dostęp do rachunku bankowego. Przypomnijmy, że Związek Banków Polskich podjął próbę stworzenia jednego API dla wszystkich polskich banków. Plan KE zapowiada próbę stworzenia ogólnoeuropejskiego API.

- Komisja zauważyła, że są problemy z PSD2. Jednym z powodów tego, że wprowadzana przez nią rewolucja jest ograniczona, jest mnogość standardów API. A kto ma API, ten ma władzę - mówił Jacek Wiśniewski.

Komisja Nadzoru Finansowego na początku zeszłego roku powołała zespół ds. rozwoju innowacji finansowych, czyli fintechów. W marcu opublikowała raport, w którym wskazuje na bariery w tym rozwoju. Zidentyfikowała ich 85. Teraz trzeba je usunąć, ale nowelizacjami odpowiednich kilkunastu ustaw musi się zająć Ministerstwo Finansów. Na razie nie wiadomo, kiedy to zrobi.

Jacek Ramotowski

Pobierz za darmo program PIT 2017

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | rewolucja | nowe technologie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »