Lech Kaczyński chciał nadzoru państwowego nad SKOK-ami

To nieprawda, że zmarły prezydent Lech Kaczyński nie chciał nadzoru państwowego nad SKOK-ami, złożył bowiem w 2008 roku własny projekt ustawy, który taki nadzór przewidywał - głosi wtorkowe oświadczenie Kasy Krajowej SKOK.

To nieprawda, że zmarły prezydent Lech Kaczyński nie chciał nadzoru państwowego nad SKOK-ami, złożył bowiem w 2008 roku własny projekt ustawy, który taki nadzór przewidywał - głosi wtorkowe oświadczenie Kasy Krajowej SKOK.

- W tamtym projekcie prezydenckim z 2008 r. rzeczywiście była mowa o nadzorze, jednak realizację postanowień tego nadzoru miała nadzorować Kasa Krajowa SKOK - komentuje to stanowisko szefowa sejmowej Komisji Finansów Publicznych Krystyna Skowrońska (PO).

Zdaniem posłanki PO przyjęty potem nadzór Komisji Nadzoru Finansowego nad SKOK-ami sprawdził się.

- Przez te wszystkie lata największych kryzysów polski sektor finansowy przeszedł suchą stopą" - przypomina w rozmowie z PAP. Było to, jej zdaniem, także efektem norm ostrożnościowych narzucanych przez KNF oraz działań naprawczych podejmowanych przez Komisję. "Na pewno jest to wzorzec dla funkcjonowania wszystkich podmiotów, w tym spółdzielczych kas oszczędnościowo-kredytowych, którym powierzane są pieniądze ludzi - mówi Skowrońska.

Reklama

- Ochrona depozytów jest kwestią niezwykle istotną i wszystkie instrumenty, które stosuje KNF, powinny temu służyć - dodaje.

Kasa Krajowa SKOK wydała wtorkowe oświadczenie, podpisane przez jej rzecznika Andrzeja Dunajskiego, "w związku z szeregiem wypowiedzi związanych z ustawą (ustawami) o SKOK, w których zawarte są nieścisłe i nieprawdziwe tezy".

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe w ostatnich dniach stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. We wtorek w tej sprawie po raz pierwszy zebrała się sejmowa podkomisja kierowana przez Marcina Święcickiego (PO).

W poniedziałek poseł PO Mariusz Witczak ocenił na konferencji prasowej że, gdyby niebudząca sprzeciw PiS ustawa o SKOK, która objęła Spółdzielcze Kasy kontrolą Komisji Nadzoru Finansowego, dziś mielibyśmy "niezły pasztet". - W postaci takiej, że mnóstwo ludzi nie otrzymałoby swoich rekompensat - zaznaczył.

Polityk po raz kolejny wystąpił też z pytaniem do kandydata PiS na prezydenta, Andrzeja Dudy dlaczego w 2009 r. ówczesny prezydent Lech Kaczyński skierował do TK ustawę, która obejmowała SKOK nadzorem KNF. - Co też takiego się stało, że ustawa klarowna, mądra, racjonalna w 2009 roku została zablokowana przez odesłanie jej do Trybunału Konstytucyjnego? - pytał.

W grudniu 2009 r. Lech Kaczyński skierował ustawę do TK; jego zastrzeżenia budziły m.in. przepisy dotyczące tworzenia spółdzielczych kas, co miało następować w trybie zezwolenia Komisji Nadzoru Finansowego. W marcu 2011 r. prezydent Bronisław Komorowski wycofał część zastrzeżeń. Ustawa weszła w życie w 2012 roku.

W poniedziałkowym oświadczeniu Kasa Krajowa przypomina, że SKOK-i rozpoczęły działalność w 1992 roku na podstawie ustawy o związkach zawodowych, a od 1996 roku działały na podstawie ustawy o spółdzielczych kasach oszczędnościowo-kredytowych, uchwalonej przez Sejm zdominowany przez SLD, PSL i Unię Wolności.

"W trakcie prac legislacyjnych Kasa Krajowa wielokrotnie zgłaszała postulat objęcia SKOK-ów nadzorem państwowym, wskazując choćby Ministerstwo Finansów jako podmiot mogący taką kontrolę sprawować. Zdecydowano inaczej, wpisując w ustawę model nadzoru samorządowego, skądinąd stosowanego w innych krajach, gdzie funkcjonują kasy kredytowe, czyli odpowiedniki polskich SKOK-ów" - głosi oświadczenie Kasy Krajowej.

Tym niemniej w połowie pierwszej dekady XXI wieku - czytamy - Kasa Krajowa uznała, że warto wrócić do koncepcji nadzoru państwowego. "Co mogło się wydarzyć w 2008 roku, albowiem w przedstawionym przez Ś.P. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego projekcie ustawy o spółdzielniach, który wpłynął do Sejmu w dniu 21 kwietnia 2008 r., taki nadzór został wyartykułowany" - podkreślono.

Jak dodano, w art. 106 projektu wprost wskazano, że "Komisja Nadzoru Państwowego sprawuje nadzór nad kasami oraz Kasą Krajową () pod względem zgodności ich działalności z przepisami prawa i zachowania stabilności finansowej kas oraz realizacji przez Kasę Krajową ustawowych zadań zapewnienia bezpieczeństwa zgromadzonych w kasach oszczędności ich członków oraz stabilności finansowej kas".

"Niestety, rządząca wówczas koalicja PO-PSL, już w pierwszym czytaniu, w dniu 25 lipca 2008 r., projekt odrzuciła" - przypomniano w oświadczeniu.

Projekt złożony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Sejmie w kwietniu 2008 roku, a odrzucony w pierwszym czytaniu w lipcu tego samego roku, regulował na nowo prawo spółdzielcze. Zmniejszał m.in. liczbę osób, które mogły założyć spółdzielnię. Prezydent proponował również, by spółdzielnie mogły prowadzić działalność społeczną, w tym w formie organizacji pożytku publicznego. SKOK-ów dotyczyły tylko niektóre artykuły i właśnie to krytykowali w debacie przedstawiciele rządzącej koalicji PO-PSL, twierdząc, że SKOK-i wymagają oddzielnej regulacji ustawowej.

Lech Kaczyński proponował m.in. wtedy, by spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe mogły udzielać poręczeń oraz długoterminowych kredytów i pożyczek na okres nie dłuższy niż 30 lat. SKOK-i miały także uzyskać prawo wystawiania tytułów egzekucyjnych, tak jak banki. Miały być objęte nadzorem państwowym, jednak bardziej ograniczonym w stosunku do tego, jakiemu podlegały banki.

_ _ _ _ _ _

Zwiększenie bezpieczeństwa osób, które są depozytariuszami SKOK, a także wyjaśnienie powodów złej kondycji tych instytucji - to cel sejmowej podkomisji nadzwyczajnej, która po raz pierwszy zebrała się we wtorek.

Przewodniczący podkomisji Marcin Święcicki (PO) przypomniał, że na 52 działające kasy w przypadku 40 toczą się postępowania naprawcze, a w przypadku dwóch konieczne było ogłoszenie upadłości. Wskazał, że w związku z koniecznością ogłoszenia tych upadłości Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał wypłacić ponad 3 mld zł, by "ratować depozyty ludzi, którzy zawierzyli tym SKOK".

- Mamy taką sytuację, w której toczy się ponad 2 tysiące 200 postępowań prokuratorskich w sprawach SKOK. Sytuacja jest niezwykle niepokojąca i wymaga wyjaśnienia, jak to tego doszło - podkreślił Święcicki. "Jak doszło do tego, że tak ważny sektor finansów publicznych znalazł się w tak trudnej sytuacji" - mówił. Dodał, że podczas wtorkowego posiedzenia podkomisja ma uzyskać informację o stanie nadzoru nad kasami.

Andrzej Romanek z klubu Zjednoczona Prawica apelował do przewodniczącego, by ważył słowa i "nie podgrzewał atmosfery". Wtórował mu Jerzy Żyżyński (PiS), który stwierdził, że może się to skończyć wywołaniem paniki wśród klientów kas, co mogłoby skutkować masowym wycofywaniem depozytów zdefiniowanych w SKOK.

W posiedzeniu komisji wzięła udział Małgorzata Żmijewska, która była zarządcą komisarycznym w SKOK Wspólnota - jednej z kas, która musiała ogłosić upadłość. - Wchodząc do kasy byłam przekonana, że wchodzę do typowego banku quasi spółdzielczego, który ma takie same problemy, jak większość banków - powiedziała. - Przyznam się, że po wejściu do kasy byłam zdumiona jej charakterem (), stwierdziłam, że jestem zarządcą wydmuszki - podkreśliła.

Dodała, że cała działalność operacyjna tej kasy została "wyprowadzona do zewnętrznych firm". Ze SKOK Wspólnota szerokim strumieniem wypływały pieniądze, które wkładali do SKOK deponenci - mówiła Żmijewska.

Jak mówiła, po przeanalizowaniu ryzyk i umów zawartych z tymi firmami stwierdziła, że głównym powodem kiepskiej kondycji instytucji są zawarte umowy na usługi outsourcingowe, a wszelkie próby negocjacji i zmian w tych umowach skończyły się niepowodzeniem. W efekcie musiała zgłosić się do Komisji Nadzoru Finansowego, by ogłosiła upadłość tej kasy.

- Na dzień mojego wyjścia członków spółdzielni było 109 tysięcy, a pieniędzy zdeponowanych przez tych obywateli było 995 mln zł. Nie wyobrażałam sobie, że w spółdzielni, która ma sumę bilansową 1 mld zł, można zrobić taki outsourcing i całą działalność wyprowadzić poza istotę spółdzielni - mówiła Żmijewska.

Spółdzielcze Kasy Oszczędnościowo-Kredytowe (SKOK) stały się jednym z głównych tematów politycznego sporu. PO wskazuje na patologie w kasach, wykazane w raportach Komisji Nadzoru Finansowego. PiS uważa, że temat jest instrumentalnie wykorzystywany w kampanii wyborczej. To m.in. efekt publikacji prasowych na ten temat. W ubiegłym tygodniu najpierw "Wprost", a potem "Gazeta Wyborcza" napisały, że senator PiS i "twórca SKOK-ów Grzegorz Bierecki wyprowadził kilkadziesiąt milionów złotych do spółki, której dziś jest właścicielem i prezesem".

Powołanie podkomisji ds. SKOK, to pokłosie środowego, prawie dziewięciogodzinnego zamkniętego posiedzenia sejmowej komisji finansów. Komisja wysłuchała informacji m.in. KNF, ABW i prokuratury na temat sytuacji w SKOK. Szefowa komisji finansów Krystyna Skowrońska (PO) nie chciała - ze względu na utajniony charakter spotkania - zdradzać żadnych szczegółów dotyczących jego przebiegu; powiedziała tylko, że pojawiły się głosy mówiące o potrzebie powołania specjalnej podkomisji, która zajmie się tematem SKOK.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: SKOK | kaczynski | chciał | ami | KNF | Below
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »