Jak w szwajcarskim zegarku
Tak, jak gwarantem wysokiej jakości czasomierza jest jego szwajcarskie pochodzenie, tak można mieć pewność, że Helvetia nadal będzie krainą mlekiem i miodem płynącą. W czym tkwi jej urok i prestiż?
Oprócz genialnych zegarków Szwajcaria kojarzy się z dziurawym serem, wyśmienitą czekoladą i bogatymi bankami. Stereotypowe wyobrażenie jest takie: Szwajcar zjada tabliczkę czekolady, spogląda na zegarek i myśli, że czas na ciepłe fondue z winem. Wskakuje na narty i szusuje przepięknym alpejskim szlakiem prosto pod bank, gdzie wypłaca sporą sumkę franków i zaczyna wieczór, który na pewno musi być udany, od dobrej restauracji...
Dla ludzi posiadających szwajcarskie obywatelstwo komfort nie zawsze jest wprawdzie standardem, bo w czasach kryzysu zdarza się, że niektórzy na emeryturze żyją w przyczepach kempingowych. I choć złota era szwajcarskich banków powoli dobiega końca, jak wynika z prognoz, czekolady i innych smakołyków jest w Szwajcarii pod dostatkiem dla większości obywateli. Z czego wynika szczególna renoma szwajcarskiej gwarancji?
Historia Szwajcarii nie ma nic wspólnego z niekończącym się pasmem zwycięstw. Ten górzysty kraj podzielony na kantony nigdy nie miał wspólnej dla wszystkich religii, ani języka, miał sporo wrogów, a do tego stosunkowo niewielu obywateli, którzy mogliby zbrojnie bronić własnych interesów. Mimo to siła w ludziach zamieszkujących ciężko dostępne górskie rejony była wystarczająca, żeby walczyć o niepodległe państwo, które będzie sprawiedliwe dla każdego kantonu. Ich walka była długim procesem politycznym, kompromisem wielkich mocarstw i miniaturowych republik z wielowiekową tradycją.
Pierwszym "większym" przełomem było zakończenie Wojny Trzydziestoletniej, kiedy cesarz rzymsko-niemiecki uznał niepodległość Szwajcarii, która pragnęła odłączyć się od Rzeszy Niemieckiej i pójść własną drogą. Choć od 1648 roku na mapie oficjalnie zaistniał Związek Szwajcarski, nadal nie było łatwo.
Gdy popuścili Niemcy, Szwajcarią natychmiast zainteresowała się Francja - podbiła ją i zasiedliła, forsując nowy układ polityczny, który podzielił Szwajcarów na wyznawców scentralizowanej republiki i tradycyjnych federalistów. Na domiar złego w kraju pojawili się Austriacy i Rosjanie, cały czas walczący z armią Napoleona Bonaparte.
Wydawało się, że chaos zakończył się w 1815 roku, kiedy Kongres Wiedeński przypieczętował neutralność Szwajcarii. Nie zmieniło to jednak trudnej sytuacji wewnętrznej - pod jednym sztandarem żyli tu bojowo nastawieni do siebie protestanci i katolicy, co wkrótce doprowadziło do wybuchu wojny domowej. Dopiero ponad trzy dekady później, w 1848 roku, Szwajcaria zaczęła się jednoczyć. W krótkim czasie udało się uformować unikalne na skalę światową państwo złożone z odrębnych federacji, które znalazły wspólny język, realizując ideę demokracji bezpośredniej bazującej na "świętym prawie" - referendum.
Niedościgniona wolność polityczna niemiecko-francusko-włoskiej Helvetii stała się wzorem i "przytułkiem" w ciężkich czasach dla wielu słynnych rewolucjonistów i wolnomyślicieli. Był wśród nich Fryderyk Nietzsche, który po wyrzeczeniu się obywatelstwa pruskiego, stworzył swój dom w szwajcarskiej miejscowości Sils-Maria nad malowniczym jeziorem Silvaplana. Innym znanym obywatelem świata pozbawionym ojczyzny, który znalazł swoje miejsce w szwajcarskiej Jurze był Michaił Bakunin, wybrany na członka Stałego Komitetu Ligi Pokoju i Wolności z siedzibą w Genewie.
Choć wiedział, że w Szwajcarii nie zrealizuje w pełni swojej anarchistycznej wizji, może ją tam spokojnie planować. Podobnie uważał towarzysz Lenin, który założył i wydawał w Szwajcarii gazetę marksistowskich rewolucjonistów - "Iskra", tworząc grunt pod szykujące się w Rosji zmiany. Polityczni emigranci często korzystali z liberalnej górskiej oazy, która w czasach Rewolucji Przemysłowej przeżywała gwałtowny polityczno-gospodarczy rozkwit.
Jednym z ojców tego sukcesu był Alfred Esher - utalentowany polityk i przedsiębiorca, który rozwinął sieć kolejową w Szwajcarii, założył Federalną Politechnikę w Zurychu i równie znany na całym świecie bank - Credit Suisse. Esher jest uznawany za obywatela nowej ery, obrotnego polityka i eksperymentującego biznesmena, człowieka, który w znacznym stopniu przyczynił się do powstania wielkiej, nowoczesnej Szwajcarii.
Z finansowej perspektywy momentem kluczowym dla tego kraju było proklamowanie neutralności w czasie I, a później II wojny światowej, kiedy Szwajcaria stała się ostoją nie tylko dla progresywnych demokratów i nobliwych emigrantów, ale również ojczyzną międzynarodowego, bezimiennego kapitału.
I wojna światowa, a następnie wielki kryzys finansowy z 1929 roku spowodowały ogromne deficyty, wszyscy szukali miejsca dla oszczędności, niektórzy znaleźli je w bankach szwajcarskich. Neutralność gwarantowała nie tylko ocalenie skóry przed śmiertelną machiną wojenną, bo uzyskanie szwajcarskiego obywatelstwa, azylu politycznego, czy tajnego schronienia było rzeczą niezwykle trudną i kosztowną.
W istocie największą zaletą "neutralności" tego kraju stało się prawo tajemnicy bankowej wprowadzone w 1934 roku. Pod karą olbrzymiej grzywny i represji sądowych chroniło przekazywanie osobom trzecim wszelkich informacji o klientach. W praktyce pozwalało to skutecznie ukryć przed urzędem skarbowym swój majątek. W okresie międzywojennym z dyskrecji banków szwajcarskich korzystali zarówno naziści, jak i Żydzi, a później wiele międzynarodowych korporacji i milionerów, którzy szukali bezpiecznego miejsca dla swojej fortuny, chcąc ocalić ją od podatków czy wojny.
Dla wielu ortodoksyjnie przestrzegana tajemnica bankowa jest sprawą kontrowersyjną i do dzisiaj w powszechnej świadomości funkcjonuje mit, że szwajcarskie banki to nieczyste interesy elity. Dla tamtejszych bankierów przedstawianie w mrocznych barwach systemu szwajcarskiej bankowości jest legendą wyrosłą z czarnego PR-u lat 60. XX w.
Jak tłumaczą analizujący ten temat historycy, źródłem decyzji o tajemnicy bankowej była afera z 1932 r., kiedy pod zarzutem pomocy w ukrywaniu kapitału wpływowym Francuzom aresztowani zostali dyrektor i wicedyrektor Bazylejskiego Banku Handlowego. W śledztwie zostało ujawnionych ponad dwa tysiące klientów banku, w gronie oszustów znaleźli się biskupi i znani biznesmeni, jak choćby przemysłowiec Peugeot, ówczesny właściciel Le Figaro, a nawet minister spraw wewnętrznych. Skandal wywołał poważny popłoch wśród inwestorów. Ratując rynek finansowy przed upadkiem, Szwajcarzy uchwalili - w ich mniemaniu i interesie - jedyną słuszną ustawę o tajemnicy bankowej.
Czar prysł w 2009 roku, gdy Szwajcaria dostosowała przepisy do Modelowej Konwencji Podatkowej OECD (Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju), zrzeszającej trzydzieści demokratycznych krajów na całym świecie. Zgodnie z nowym prawem, bankierzy nie mogą odmówić współpracy ze służbami podatkowymi. W lutym 2012 roku szwajcarska minister finansów - Eveline Widmer-Schlumpf - powiedziała: "Zachowanie prywatności jest doskonałą rzeczą dla naszych klientów, ale uznajemy również uzasadnione prawo państw do nakładania podatków na własnych obywateli".
Decyzja o całkowitym wycofaniu się z tajemnicy bankowej spowodowała kryzys szwajcarskiego sektora bankowego. W sierpniu 2012 roku ogólnoświatowa prasa zawrzała informując, że nawet sto banków szwajcarskich może całkowicie zniknąć z rynku. Zagraniczni klienci zaczęli wycofywać swoje pieniądze szukając dla nich bezpieczeństwa w rajach podatkowych, takich jak Kajmany, Wyspy Dziewicze czy Bermudy.
Herbert Hensle z korporacji Capgemini oszacował, że z szwajcarskich banków może zniknąć nawet do 15 proc. aktywów. Bankierzy zachowują jednak zimną krew, podkreślając pozytywne strony zniesienia tajemnicy bankowej. Wreszcie zakończą się kosztowne procesy z zagranicznymi władzami skarbowymi, a przed kryzysem mają ich ocalić programy amnestyjne, w których klienci przyznają się do popełnionych win. Ponadto, jak sugerują specjaliści, istnieją duże szanse, że bankowość uratuje azjatycki klient - Chiny, albo Indie. W przeciwnym bowiem razie szwajcarskie banki czekają ciężkie chwile.
Nic jednak nie wskazuje, że przyczyni się to do diametralnej zmiany stylu życia przeciętnego obywatela alpejskiej krainy. Szwajcarskie rezerwy złota wynoszą w przybliżeniu 83 mln uncji złota, wciąż działa ponad pół tysiąca banków, z których kilka nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat należy do światowej czołówki.
Oprócz tego prosperują ogromne firmy ubezpieczeniowe, sześć giełd papierów wartościowych. Ekonomiści obserwując zachowanie franka szwajcarskiego przewidują, że będzie jeszcze mocniejszy i nawet jeśli realnie grozi to recesją, dla gospodarki nie oznacza drastycznego kryzysu, bo szwajcarskie nadwyżki w budżecie to coś więcej, niż "okruszki na stole". Bezrobocie dotyka w przybliżeniu 3 proc. społeczeństwa, co może jest o tyle szokujące, że parę lat temu było bliskie zeru.
W świecie biznesu bywa różnie, ale największy na świecie producent zegarków - Swatch - ogłosił, że zeszłoroczna sprzedaż przekroczyła 7 mld franków, a gigant branży spożywczej Nestlé sugeruje, że miewa się równie dobrze.
Szwajcarscy naukowcy też nie narzekają, bo w ośrodku CERN niedaleko Genewy wciąż można realizować tak wysokobudżetowe eksperymenty, jak Wielki Zderzacz Hadronów, który pozwala nam wyjaśniać najważniejsze tajemnice wszechświata, z kolei artyści mają się znacznie lepiej niż za czasów Roberta Walsera, a szwajcarscy bojownicy podtrzymują lokalne tradycje, organizując międzynarodowe kongresy anarchistów, gdzie zadymy są rzadkością.
Wynika z tego jasno, że nawet jeśli Szwajcaria przestanie być centrum finansowym świata, nadal pozostanie niekwestionowaną potęgą w wielu dziedzinach, dzięki już zdobytej fortunie, gwarantującej spokojny sen na alpejskim szczycie, z którego spokojnie można obserwować cały świat. Bo szwajcarskie zegarki mają wszystko pod kontrolą, franki szwajcarskie jeszcze nie oszalały, na żadną wojnę się nikt się nie wybiera, a helwecka czekolada wciąż ma niepowtarzalny smak.
Michał Mądracki