(Nie)właściwe sygnały

Dobra polityka informacyjna i wysoka wiarygodność banku centralnego pozwalają minimalizować skutki polityki antyinflacyjnej.

Dobra polityka informacyjna i wysoka wiarygodność banku centralnego pozwalają minimalizować skutki polityki antyinflacyjnej.

Spośród wymienionych przez ekonomistę Mishkina pięciu elementów składających się na strategię bezpośredniego celu inflacyjnego chciałbym poruszyć dwa z nich: publiczne ogłaszanie liczbowych, średniookresowych celów dotyczących inflacji oraz zwiększoną przejrzystość realizowanej strategii poprzez komunikowanie się ze społeczeństwem i rynkami w zakresie planów, celów oraz decyzji władz monetarnych.

Nowy cel

Cele krótkoterminowe polityki pieniężnej są ustalane przez RPP w sposób precyzyjny i jasny dla każdego. Na przykład w roku 2002 cel krótkoterminowy brzmi: "[...] RPP będzie zmierzać do osiągnięcia na koniec 2002 r. celu inflacyjnego w wysokości 5 proc. wzrostu cen towarów i usług konsumpcyjnych w porównaniu z końcem 2001 r." Niestety, takiej jasności nie udało się zachować przy formułowaniu celu średniookresowego. Znajdziemy w dokumentach RPP kilka jego definicji. Do celu ustalonego na koniec 2003 r. pozostało tylko około 20 miesięcy. Uważam, że cel znajdujący się za niecałe dwa lata nie może być uważany za cel średniookresowy (strategiczny), szczególnie w obliczu integracji europejskiej. Nadchodzi więc już ostatni moment na ogłoszenie kolejnego celu średniookresowego.

Reklama

Brak celu średniookresowego powoduje, że właściwie nie bardzo wiadomo, co ma się dziać z polityką pieniężną w okresie między 2004 rokiem a wejściem do strefy euro. Wiadomo, że Polska będzie chciała spełnić kryteria z Maastricht, ale wiążą się z tym pewne problemy. Załóżmy hipotetycznie, że ze względu na ceny ropy inflacja w strefie euro, jak i w Polsce urośnie do 5 proc. w 2005 roku. Co zrobi wtedy RPP? Odpowiedź na to pytanie potrzebna jest chociażby po to, by ekonomiści mogli bez cienia wątpliwości przedstawiać kilkuletnie prognozy inflacyjne przedsiębiorstwom rozmyślającym o inwestycjach. Czy nowy średniookresowy cel polityki pieniężnej powinien brzmieć "spełnienie kryterium konwergencji z Maastricht przy jednoczesnym utrzymaniu inflacji na poziomie niższym od 4 proc."? A może samo "spełnienie kryterium inflacyjnego z Maastricht"? Nie wiem, ale sądzę, że jego ustalenie pozytywnie wpłynie na otoczenie gospodarcze, w tym na oczekiwania inflacyjne, szczególnie podmiotów gospodarczych.

Dwa lata temu - całkowicie w mojej opinii słusznie - RPP powtarzała, że chybienie celu krótkookresowego jest o tyle usprawiedliwione, o ile prowadzi do spełnienia celu średniookresowego. Czy ewentualny wzrost inflacji powyżej 4 proc. w październiku 2003 roku, spowodowany wzrostem cen ropy, powinien oznaczać silne zaciśnięcie polityki pieniężnej w celu spełnienia celu "średniookresowego"? Nowy cel średniookresowy jest więc także potrzebny do przywrócenia elastyczności działania banku centralnego.

W mojej opinii nie do obrony jest argument, że obecna RPP nie może określić celu wybiegającego poza jej kadencję (a pojawiały się takie głosy). Obecna RPP musi zakładać ciągłość prowadzonej polityki pieniężnej. Jeśli nowa Rada będzie chciała wyznaczyć sobie inny cel średniookresowy, to będzie tym obciążać swoją wiarygodność a nie ustępującej RPP.

Co mówią ludzie

Powróćmy do drugiego rozpatrywanego kryterium Mishkina - przejrzystości realizowanej strategii przez komunikowanie się ze społeczeństwem i rynkami. Strategia bezpośredniego celu inflacyjnego zakłada, że każdy powinien wiedzieć, do czego dąży bank centralny. W badaniach wykonanych w lutym br. na zlecenie Gazety Bankowej przez firmę Opinia ABR na próbie 596 dorosłych Polaków 39 proc. respondentów wskazało, że cel inflacyjny jest to inflacja, do jakiej osiągnięcia dąży bank centralny. 30 proc. badanych nie wiedziało, co to jest cel inflacyjny. Pozostałe osoby wybrały błędne odpowiedzi. Czy można zatem ocenić, że ta część misji NBP, która mówi o propagowaniu "w społeczeństwie wiedzy o gospodarce i rynkach finansowych" jest właściwie wykonana? Bardzo duży odsetek osób rozumiejących pojęcie "cel inflacyjny" należałoby uznać za niewątpliwy sukces. Jednak w drugim badaniu przeprowadzonym przez ten ośrodek ponad 36 proc. respondentów stwierdziło, że nie wie w ogóle, jaką mamy w tej chwili inflację. Wskazania powyższych badań można traktować jedynie jako punkt wyjścia do prawdziwej dyskusji. Ankieta została bowiem wykonana na tzw. próbie miejskiej. Badania na próbie reprezentatywnej oraz inna formuła pytania otwartego prawdopodobnie zmieniłaby rezultaty.

Wyniki kolejnej ankiety przynoszą receptę na zmianę tego stanu rzeczy. Na zadane pytanie: "skąd posiadasz informacje o bieżącej wartości inflacji", ponad 73 proc. respondentów wskazało na telewizję. Gdyby iść tym śladem, największą skuteczność w podnoszeniu wiedzy miałyby reklamy telewizyjne (pewnie między proszkiem do prania a czekoladą), w których raczej nie powinno padać wyrażenie "cel inflacyjny". Poważnie jednak mówiąc, NBP ma już za sobą jedną udaną akcję informacyjną - wprowadzenie euro.

Może należałoby wykorzystać te doświadczenia do tego, by zaznajomić społeczeństwo z obecnym poziomem inflacji i z celem władz monetarnych?

Kłopoty na łączach

Komunikacja z rynkami ma pomagać we właściwym odczytywaniu funkcji reakcji decydentów. Komunikacja z rynkami finansowymi przybiera co najmniej kilka form: konferencji RPP, komunikatów po spotkaniach, publicznych wypowiedzi, publikacji różnych danych i raportów.

Konferencja RPP po spotkaniu, choć powinna być potężnym narzędziem komunikacji z rynkami, w mojej opinii nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Nie sprecyzowano bowiem, czy powinna ona służyć komunikacji z rynkami finansowymi, czy z gospodarstwami domowymi. Rynki niewiele dowiadują się z konferencji o sprawach istotnych, wybiegających w przyszłość (często więcej istotnych informacji znajduje się w udzielonych mediom wywiadach bezpośrednio po konferencji, niż przekazano w jej trakcie). Dodatkowo utarło się, że członkowie RPP nie wybiegają znacząco na konferencji poza publikowany komunikat. O komunikatach po spotkaniach można powiedzieć tyle, że warto rozważyć wycięcie części nie pogrubionych, gdyż są jedynie skrótem z opublikowanych już statystyk.

Zupełnie w mojej ocenie nie spełniają niestety swojej roli Raporty o inflacji. W założeniach RPP miały się one stać podstawowym narzędziem komunikacji z rynkami finansowymi. Niestety, pod koniec marca nie było jeszcze Raportu za ostatni kwartał zeszłego roku. Po miesiącu miałyby one jeszcze wartość użytkową, a obecnie już tylko historyczno - statystyczną. Na rynku finansowym na ten raport się nie czeka, bo nawet nie wiadomo, kiedy się ukaże.

Nie są publikowane pełne treści wystąpień publicznych członków RPP. Rynki zamiast mieć okazję się z nimi zapoznać na równi z uczestnikami debat, muszą bazować na skrótowych doniesieniach. Pozostaje więc zgadywanie, na ile dana wypowiedź jest lub nie jest wyrwana z kontekstu.

O ile w wyżej wymienionych przypadkach możemy mówić o "utraconych korzyściach" z braku właściwej komunikacji, o tyle w przypadku publicznych wypowiedzi możemy doświadczać realnych strat na reputacji Rady i prawdziwie dewastującego wpływu na oczekiwania inflacyjne. Przykładem jest dopuszczenie do ukazania się jednego dnia trzech niezbyt spójnych prognoz inflacyjnych, przekazanych przez dwóch członków RPP oraz wiceprezesa NBP ("inflacja w lipcu - sierpniu wzrośnie do 4-5proc."; "prawdopodobna jest stabilizacja inflacji na poziomie około 3,5 proc. do lata", "na koniec roku inflacja może wynieść 4 - 4,5 proc.", "inflacja będzie wzrastać do poziomu około 4 proc. w grudniu tego roku"). Albo należałoby sformalizować ten proces i publikować co miesiąc konsensus nieoficjalnych prognoz członków RPP (co zaowocuje zmniejszeniem chaosu), albo trzeba skończyć z tego typu praktyką.

Zastrzeżenia, choć z innego punktu widzenia, można mieć także do stosowanej przez kilka ostatnich miesięcy metody chłodzenia oczekiwań rynków finansowych na obniżki stóp procentowych. Najczęściej używanym argumentem jest możliwość odbicia inflacji w perspektywie kilku miesięcy lub poważne zastrzeżenia co do możliwości dalszego spadku inflacji. Rynki nie zawsze reagują, gdyż starają się odsiewać chłodzenie oczekiwań od prawdziwych sygnałów o zagrożeniach procesu dezinflacji. Takie wypowiedzi mają jednak negatywny wpływ na oczekiwania gospodarstw domowych, którym z przekazu Rady prawdopodobnie pozostaje jedynie wrażenie nieustannego i nieuchronnego zagrożenia odbiciem inflacji.

Cena wiarygodności

Sądzę, że najważniejszą formą komunikacji z rynkami finansowymi i otoczeniem gospodarczym powinna być publikacja prognoz inflacyjnych. Wielu autorów zwraca znaczącą uwagę na ten element strategii. Z badań ECB wynika, że udostępnianie przez bank centralny swoich prognoz dotyczących inflacji i poziomu produkcji zwiększa wiarygodność banku centralnego.

Jak pisał Andrzej Wojtyna: "większa niezależność banku centralnego poprzez efekt wiarygodności przyspiesza dostosowanie oczekiwań inflacyjnych podmiotów gospodarczych. To szybsze tempo dostosowywania się do oczekiwań powoduje, że przejściowe koszty polityki antyinflacyjnej w postaci spadku produkcji i zwiększonego bezrobocia ulegają istotnemu zmniejszeniu." Poddawanie przez polityków pod dyskusję niezależności RPP nie przyczynia się do budowania wiarygodności Rady, a używanie argumentów pozaekonomicznych dodatkowo podważa już zbudowaną wiarygodność. Tym samym przyczynia się do pogarszania oczekiwań inflacyjnych ludności podrażając koszta polityki antyinflacyjnej. Osiągany jest zupełnie odwrotny od oczekiwanego efekt: spadek tempa produkcji i zwiększone bezrobocie.

Jacek Wiśniewski
Autor jest ekonomistą w Banku Pekao SA

Gazeta Bankowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »