Stopy, ropa i truskawki

Utrzymująca się w pobliżu nominalnych rekordów cena ropy naftowej, wysokie ceny i niskie rentowności obligacji, coraz większy rozdźwięk między relatywnie wysokimi stopami procentowymi w USA a stosunkowo niskimi w strefie euro, strach przed dalszym zalewem rynków przez bardzo tanie produkty z Chin i niepewność na rosnących wcześniej rynkach akcji - to tylko niektóre z głównych czynników, które wpływają na notowania papierów, wyceny instrumentów, a tym samym na wyniki funduszy inwestycyjnych na całym świecie i stan portfeli inwestorów.

Europa: firmy lepiej niż gospodarka

Rachityczne tempo wzrostu gospodarczego, mimo bardzo niskich stóp procentowych, pozostaje największym problemem Europy, w szczególności zaś - strefy euro. Ale warto pamiętać, że sytuacja poszczególnych krajów i tempo rozwoju gospodarczego są jednak zróżnicowane. Kraje, które wcześniej konsekwentnie przeprowadzały skuteczne reformy strukturalne radzą sobie lepiej od tych, których finanse publiczne obciążone są niezwykle bogatymi i kosztownymi programami socjalnymi.

Reklama

Podobnie jest zresztą z europejskimi firmami. Mimo, iż gospodarka Starego Kontynentu nie prezentuje się najlepiej, to część europejskich firm - dzięki wcześniejszej restrukturyzacji i wykorzystywaniu tańszych rynków pracy poza "starą" Europą (vide: Chiny, o czym za chwilę) - radzi sobie całkiem dobrze. Warto jednak mieć świadomość, iż rynki europejskie już w poprzednich miesiącach zdyskontowały lepsze od gospodarki wyniki poszczególnych przedsiębiorstw.

USA: gospodarka w górę, stopy też

Kolejne dane (np. dotyczące PKB, budownictwa) potwierdzały dobrą passę gospodarki USA. Inflacja pozostawała dotychczas pod kontrolą, aczkolwiek nie można wykluczyć, iż szyki gospodarce może pokrzyżować ewentualne utrzymywanie się nominalnych cen ropy na rekordowo wysokim poziomie. Pytaniem pozostaje odporność amerykańskich firm na spodziewane przyszłe efekty dotychczas konsekwentnego podnoszenia stóp procentowych w USA (vide: dziewiąta już z rzędu podwyżka z 30 czerwca - o 25 punktów bazowych, czyli 0,25 punktu procentowego do poziomu 3,25%). Nie wolno też zapominać, iż sytuacja amerykańskich finansów publicznych jest wciąż kiepska (deficyty, długi).

Odmienna sytuacja Europy i USA (w tym odwrócenie wzajemnych relacji podstawowych stóp procentowych) miała wpływ na rynek walutowy - na wzajemne notowania dolara i euro. Powstrzymała obserwowany wcześniej przez długi czas proces osłabiania dolara wobec euro. Role się odwróciły i byliśmy świadkami umacniania dolara wobec euro. Zresztą w słabszym euro niektórzy upatrują szansy na lepsze wyniki spółek europejskich.

Azja: Chiny coraz ważniejsze

Warto zauważyć, że coraz istotniejszą rolę w ocenie sytuacji światowej gospodarki i globalnych odgrywają Chiny. Tamtejsze produkty zalewają rynki całego świata, oferując praktycznie nieosiągalne dla innych ceny - i to zarówno dóbr przemysłowych, jak i zdawałoby się trudnych do dalekiego transportu np. owoców miękkich (vide: urastające już do symbolu chińskiej ekspansji mrożone truskawki , o których niektórzy snują opowieści science-fiction, mrożące krew w żyłach rodzimych producentów...). Cierpią na tym firmy z innych krajów. Warto jednak pamiętać, że otwarcie Chin na świata i świata na Chiny jest wykorzystywaną już częściową szansą na obniżenie kosztów działania firm (przez przenoszenie tam produkcji). Bardzo tanie towary z Chin pomagają także utrzymać inflację pod kontrolą (ze względu na brak poważnej presji inflacyjnej po stronie cen). Bardzo tania (zdaniem niektórych: niemal darmowa) siła robocza to wielkie wyzwanie dla pracowników z krajów rozwiniętych - zwłaszcza z przyzwyczajonych do wysokich wynagrodzeń obywateli najbogatszych krajów Europy Zachodniej. Niestety, trzeba zdawać sobie sprawę, że Chiny bardzo agresywnie konkurują z innymi krajami emerging markets (w tym - z nami!) o kapitał i inwestycje zachodnich firm.

Konkurencyjność cenową Chin - poza kwestią niesłychanie niskich kosztów - zwiększał sztucznie utrzymywany - na niskim poziomie - kurs tamtejszej waluty, juana. Analitycy i przedsiębiorcy z innych krajów od dawna już wyczekują wciąż na ewentualną decyzję o - przynajmniej częściowym - urynkowieniu notowań juana. W takich warunkach oczekiwana jest bowiem jego rewaluacja (wzrost wartości), co uczyniłoby chińskie towary i usługi nieco droższymi. Dotychczas jednak, pomimo rozmaitych apeli i sugestii międzynarodowych, chińskie władze monetarne pozostawały nieugięte ewidentnie traktując sztuczne zaniżanie kursu swojej waluty jako dodatkowe narzędzie we wspieraniu agresywnego eksportu na świat.

Polska: słabiej, ale przecież - do przodu

W Polsce tematem numer "1" pozostaje gorzkie rozczarowanie słabym tempem wzrostu gospodarczego w pierwszym kwartale, a i prawdopodobnie - w całym pierwszym półroczu. Świadczyły o tym słabe dane o tempie wzrostu PKB w pierwszym kwartale, tylko symbolicznym wzroście wartości inwestycji i kiepskim tempie wzrostu produkcji w maju. Pierwsze półrocze okazało się porażką nie tylko gospodarki, ale i analityków, z których praktycznie żaden nie oczekiwał aż tak złych wieści. Zaskakująco złe dane skłoniły część ekonomistów i analityków rynkowych do kontestowania wiarygodności danych prezentowanych przez Główny Urząd Statystyczny. Ale na wyjaśnienie sytuacji przyjdzie poczekać do publikacji kolejnych istotnych danych. Na razie zaś można tylko zażartować, że chyba wszyscy życzyliby sobie, by słabe dane były wyłącznie efektem np. niedokładnych szacunków?

O obniżeniu oczekiwań co do tempa rozwoju koniunktury gospodarczej w Polsce świadczy też fakt, iż w publicznej dyskusji ekonomistów i analityków pojawiła się nawet teza, iż - w skrajnym scenariuszu - w 2006 r. pojawić się może ryzyko deflacji. Jednocześnie ponownie wróciły obawy przed groźbą nadmiernej aprecjacji złotego (czyli umacniania złotego wobec innych walut) i kształtowania kursu walutowego przez spekulacyjną grę "pod konwergencję" na rynku walutowym i finansowym. konieczność jak najszybszego przystąpienia do "przedsionka" strefy euro, jaką jest system ERM II - do kwietnia 2006, a co się z tym wiąże - zacieśniania polityki fiskalnej (ograniczania deficytu budżetowego i długu publicznego).

Wszystkie te i wcześniejsze informacje miały przełożenie na rynek obligacji - ich ceny rosły (a co za tym idzie - spadły rentowności) w oczekiwaniu na decyzje o obniżaniu stóp procentowych w Polsce. Zgodnie z oczekiwaniami, w środę 29 czerwca, Rada Polityki Pieniężnej (RPP), postanowiła obniżyć stopy procentowe NBP o 50 punktów bazowych (czyli o 0,5 punktu procentowego). Główna stopa, tzw. referencyjna, została obniżona do 5 %. Jednocześnie ponownie zmieniono nastawienie w polityce pieniężnej (bias) - oczywiście na łagodne, co sygnalizuje, iż bardziej prawdopodobne są obniżki stóp niż ich podwyżki.

"(?) Tempo wzrostu gospodarczego w 2005 r. może być istotnie niższe niż oczekiwano. Obserwowane spowolnienie wzrostu gospodarczego ma prawdopodobnie charakter przejściowy. Trudno jest jednak obecnie ocenić, jak długo potrwa okres niższego wzrostu (?)" - przyznała w oficjalnym komunikacie RPP. Sekwencja zdarzeń - wspomniana kolejna zmiana nastawienia, cięcie stóp po nie tak dawnych podwyżkach - pokazuje, iż także dla RPP tegoroczne dane były dużym zaskoczeniem, a nowe dane uznano za faktycznie niepokojące. Decyzja RPP nie poprawi oczywiście automatycznie słabszego niż się wcześniej spodziewano obrazu polskiej gospodarki (na realne, gospodarcze efekty decyzji w sprawie zmiany poziomu stóp procentowych czeka się zwykle wiele miesięcy). W kolejnych tygodniach będziemy natomiast stopniowo poznawać kolejne dane świadczące o kondycji naszej gospodarki.

Mimo, iż pierwsze miesiące 2005 r. przyniosły rozczarowanie w gospodarce, długoterminowe perspektywy polskiej gospodarki i rynku akcji pozostają pozytywne. Warto także pamiętać, że nawet po uwzględnieniu zaskakująco słabych danych, analitycy oczekują wciąż nawet i około czteroprocentowego tempa wzrostu PKB w całym roku 2005. Niemniej wspomniane zwiększone ryzyko w krótkim i średnim terminie, sprawia jednak, że aktualne pozostają wcześniejsze uwagi, iż w najbliższych miesiącach zasadną strategią dla inwestorów nie tolerujących zbyt wysokiego ryzyka może być dywersyfikacja portfela funduszy.

Oczywiście, niezmiennie aktualna jest uwaga, iż niezależnie od typu funduszu, zawsze warto przypominać o długoterminowym charakterze inwestycji kapitałowych, w tym - w jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych. O odpowiednio długim - przynajmniej kilkuletnim - horyzoncie inwestycyjnym powinni pamiętać zwłaszcza posiadacze jednostek uczestnictwa funduszy, w których portfelach znajdują się podlegające znacznym wahaniom cenowym akcje.

Łukasz Kwiecień

Autor pracuje w Pioneer Pekao Investment Management SA. Powyższy tekst jest wyrazem jego osobistych poglądów i nie może być inaczej interpretowany.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »