Chwilówki będą tańsze? Gra idzie o miliardy złotych

Wchodząca w życie 11 marca nowelizacja ustawy o nadzorze nad rynkiem finansowym w założeniu ustawodawcy ma uporządkować kwestie kosztów pożyczek pozabankowych, wzmocnić kontrolę nad rynkiem oraz zlikwidować szarą strefę.

Eksperci są zgodni - rynek potrzebował zmian, jednak czas pokaże, czy i w jakim zakresie zainteresowani potrafią nowe zapisy ustawy obejść. Rzecz dotyczy wielkich pieniędzy - Związek Firm Pożyczkowych ocenia wartość chwilówek udzielonych w ub.r. na 5,1 mld zł. W tym roku ich wartość może przekroczyć 6 mld.

O regulacji sektora pożyczkowego mówiło się od dawna. Koszty niewspółmierne do pożyczanych kwot to główna bolączka klientów instytucji pozabankowych. Media z lubością pokazywały przypadki ludzi, którzy przez "niewielką chwilówkę" stracili dorobek całego życia' Gdzieś była zatem luka, która pozwalała nieuczciwym podmiotom wykorzystywać trudną sytuację klienta do swoich interesów. Nowa ustawa ma tę dziurę załatać. - Projekt ma chronić konsumentów przed nielegalną działalnością podmiotów na rynku finansowym, w szczególności tych podmiotów, które w sposób nieuprawniony zbierają depozyty - zaznacza Izabela Leszczyna, była wiceminister finansów, jedna z autorek nowelizacji.

Reklama

- Klienci firm pożyczkowych to często osoby, które nie mają zdolności kredytowej i nie dostaną kredytu w banku. Ryzyko niespłacalności jest w tym sektorze większe niż w sektorze bankowym, dlatego klient musi liczyć się z wyższymi kosztami. Procedury stosowane przez firmę pożyczkową nie mogą jednak wpędzać klienta w spiralę zadłużenia. Istotą działalności pożyczkowej powinno być przecież udzielanie pożyczek dopasowanych do jego potrzeb. Projektując zatem nowe rozwiązania chcieliśmy przede wszystkim wzmocnić pozycję klienta i chronić jego interes, pamiętając jednocześnie, że jest granica, poniżej której działalność firm stałaby się nieopłacalna - tłumaczy obecna posłanka PO.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2015

Można więc powiedzieć, że nowa tzw.ustawa antylichwiarska wprowadza zmiany w dwóch kluczowych obszarach: funkcjonowania firm pożyczkowych oraz kosztach udzielanych przez nie pożyczek.

Wytyczne dla firm pożyczkowych

Głównym warunkiem, jaki musi spełnić pożyczkodawca jest posiadanie 200 000 zł kapitału własnego, przy czym środki te nie mogą pochodzić z kredytów, pożyczek czy obligacji. Kwota kapitału własnego już od samego początku prac nad ustawą budziła jednak kontrowersje.

- Pierwsza wersja wysokości kapitału mówiła o 60 tys zł, my zaproponowaliśmy milion, ostatecznie podniesiono wymagany kapitał do 200 tysięcy zł. Nadal uważamy, że 200 tys. to za mało jak na firmę, która chce profesjonalnie działać - tłumaczy Jarosław Ryba, prezes Związku Firm Pożyczkowych. - Według szacunków ZFP, by uruchomić firmę pożyczkową trzeba mieć ok. 2,5 miliona zł, które w pierwszym roku firma zmuszona będzie wydać tylko na działalność organizacyjną, niezwiązaną jeszcze z udzielaniem pożyczek. Więc kwota 200 tys. zł w tym przypadku jest odległa od realiów - wyjaśnia.

Mimo wątpliwości co do wysokości wkładu własnego nie da się ukryć, że taka regulacja była sektorowi potrzebna. Dotychczasowe prawo nie normowało bowiem, kto może udzielać pożyczek. Z tego względu na rynku pojawiało się wielu pseudopożyczkodawców, którzy oszukiwali sporą ilość osób, a następnie znikali. Wysoka kwota wkładu własnego ma wyeliminować takie instytucje z rynku. Czy okaże się wystarczająca?

Wkład własny to jednak nie jedyny warunek postawiony firmom pożyczkowym. Od 11 marca przedsiębiorstwa te podlegają Komisji Nadzoru Finansowego. Ta będzie mogła kontrolować pożyczkodawców pod kątem realizacji założeń znowelizowanej ustawy, domagać się wyjaśnień w kwestiach wątpliwych, żądać dostępu do potrzebnych dokumentów, a także wszcząć postępowanie przeciwko danej firmie. Pożyczkodawcy, którzy w jakiś sposób będą chcieli utrudnić pracę KNF, mogą zostać obciążeni grzywną w wysokości 500 000 zł.

Dodatkowo każda firma chcąca prowadzić działalność pożyczkową może to robić wyłącznie w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością bądź spółki akcyjnej. Członkiem zarządu bądź rady nadzorczej takiej instytucji nie może być natomiast osoba skazana prawomocnym wyrokiem - ustawa wymaga zaświadczenia o niekaralności.

Tańsze pożyczki, czyli jak zyska klient

Każda firma pożyczkowa, która spełni przedstawione wyżej warunki, będzie musiała dostosować się także do narzuconych przez ustawę kosztów. Regulacja ta zaznacza bowiem, że pozaodsetkowe koszty udzielenia pożyczki (czyli prowizja, ubezpieczenie, opłata przygotowawcza itp.) nie będą mogły być większe niż 25 proc. pożyczanej kwoty i 30 proc. tej kwoty w skali roku. Maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu można zatem wyliczyć ze wzoru:

MPKK = (K × 25 proc.) + (K ×n/R × 30 proc.) w którym poszczególne symbole oznaczają:

MPKK - maksymalną wysokość pozaodsetkowych kosztów kredytu,

K - całkowitą kwotę kredytu,

n - okres spłaty wyrażony w dniach,

R - liczbę dni w roku.

Przekładając wyżej przedstawioną teorię na praktykę, posłużmy się hipotetyczną pożyczką 500 zł na 30 dni. Stosując się do ustawowego wzoru za chwilówkę tej wysokości ponieślibyśmy następujące koszty:

- prowizja i inne opłaty za udzielenie pożyczki: 25 proc. = 125 zł

- opłaty doliczone w skali roku: 30 proc. (150 zł/12 miesięcy) = 12,50 zł

Nowa ustawa nie zmieniła niczego w maksymalnej wysokości odsetek. Nadal wynoszą one czterokrotność stopy lombardowej NBP czyli 10 proc. w skali roku. Oznacza to, że jeśli pożyczkodawca nalicza także odsetki, w przypadku naszej przykładowej kwoty będą one wynosić 4 zł miesięcznie. Maksymalna kwota do spłaty wyniesie zatem 125 zł + 12,50 zł + 4 zł czyli 141,50 zł.

Dodatkowo ustawa narzuca, że pozaodsetkowe koszty kredytu w całym okresie kredytowania nie mogą być wyższe od całkowitej kwoty kredytu. Co więcej, limit ten obejmuje okres 120 dni. Jeśli zatem w tym czasie pożyczkodawca prolonguje spłatę lub pożyczy nam kolejne 500 zł koszty naliczane będą od 500 zł a nie od 1000 zł. Nowym regulacjom poddane zostały także koszty nieterminowości. Do tej pory firmy pożyczkowe naliczały opłaty za monity nieproporcjonalne do ich rzeczywistej wartości, np. 20 zł za wezwanie listowne. Działo się tak dlatego, że także w kwestii tych opłat pożyczkodawcy mieli wolną rękę. Ustawa ujednoliciła jednak zasady naliczania kosztów za monity i odsetki za opóźnienie do poziomu sześciokrotności stopy lombardowej NBP czyli 15 proc..Wszystkie podane wyżej koszty uwzględniać mają przede wszystkim dobro klienta, ale są też minimalnym pułapem umożliwiającym firmom pożyczkowym zarobkowe funkcjonowanie.

Wszystko przez Amber Gold

Posłanka Izabela Leszczyna nie ukrywa, że założenia ustawy powstały na bazie raportu w sprawie Amber Gold: "Komisja Stabilności Finansowej sformułowała szereg zaleceń, które powinny zostać zrealizowane dla zapewnienia lepszej ochrony konsumentów na rynku finansowym. Znalazły się tam zalecenia o charakterze pozalegislacyjnym, które zostały zrealizowane właściwie od razu, jak np. szkolenia dla prokuratorów czy bardziej efektywna współpraca KNF z prokuraturą, rozpatrywanie spraw z zakresu przestępstw na rynku finansowym przez sądy okręgowe (a nie rejonowe) itd."

Projekt założeń tzw. ustawy antylichwiarskiej wyszedł z Ministerstwa Finansów już w 2013 roku. W pierwotnym założeniu ustalał on limit kosztów pożyczek na poziomie 30 proc. Po konsultacjach limit ten został zmieniony na 50 proc., ale do takiej wartości zastrzeżenia miał z kolei Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Projekt trzeba zatem było poddać kolejnym konsultacjom, które ostatecznie doprowadziły do wyznaczenia limitu kosztów który mamy w tej chwili. - Rada Ministrów przyjęła założenia 8 maja 2014, później Rządowe Centrum Legislacji przygotowało projekt ustawy, ale w związku z tym, że uznaliśmy regulowaną materię za niezwykle istotną dla klientów firm pożyczkowych, także dla rynku, zdecydowaliśmy się odbyć ponowne konsultacje społeczne. Nie chcieliśmy tak ważnego projektu wprowadzać bez wysłuchania głosu partnerów społecznych i w oderwaniu od realiów rynkowych. Dlatego cały proces wdrożenia ustawy trwał dwa lata - podkreśla była minister.

W pierwotnym zamyśle ustawa miała również powołać do życia Rejestr Firm Pożyczkowych. Choć na ten moment nie doszło do powstania takiej bazy, Izabela Leszczyna zapewnia, że dyskusja na jej temat powróci wraz z implementacją dyrektywy o kredytach hipotecznych, która już niedługo zostanie podjęta przez Sejm.

Plusy i minusy nowej ustawy

Jak widać nowa ustawa to dopiero początek zmian w sektorze pożyczkowym. Jednak branża już na tym etapie wskazuje dobre i złe strony tego projektu. - Wadą tej regulacji jest na pewno niesymetryczny limit kosztów pozaodsetkowych który w pewien sposób faworyzuje pożyczki na kwoty wyższe i na dłuższe okresy - zaznacza Jarosław Ryba - w szczególności będą poszkodowane te firmy, które działają w najmniejszej skali, przewidujemy, że 30 procent ofert z rynku zostanie wycofana. Prezes Związku Firm Pożyczkowych dodaje także, że już przed wejściem w życie założeń ustawy można było odczuć, że pożyczkodawcy zaczynają silniej promować pożyczki na wyższe kwoty i z dłuższym okresem spłaty. Prawdopodobnym jest zatem scenariusz zakładający, że mikropożyczki staną się nierentowne.

W przeciwieństwie do wad zalet tego projektu jest jednak zdecydowanie więcej. - Uregulowany został sposób wymiany danych między firmami pożyczkowymi a bankami za pośrednictwem BIK-u, klientowi który nie otrzymał pożyczki zostaną zwrócone wszystkie koszty związane z wnioskowaniem o nią, kapitał zakładowy, obowiązek złożenia deklaracji do KRS-u, zakazy zasiadania w zarządach i radach nadzorczych spółek przez osoby karane za przestępstwa gospodarcze - to jest regulacja której rynek potrzebował - wylicza Jarosław Ryba.

Co dalej, czyli możliwe scenariusze

Mimo wielu pozytywów które ustawa niewątpliwie wniesie do środowiska pożyczkowego, eksperci przewidują rozwój wielu czarnych scenariuszy. Oprócz wspomnianego wcześniej upadku mikropożyczek może zdarzyć się także i tak, że pożyczkodawcy wbrew intencjom autorów nowej regulacji przejdą to tzw. szarej strefy i właśnie tam będą kontynuować swoją działalność. Istnieje też ryzyko, że część instytucji zacznie przekazywać klienta do firm - córek. Jeżeli pożyczkodawca wyczerpie limit kosztów w stosunku do danego klienta, może zaproponować mu odsprzedanie długu innej firmie pożyczkowej. Drugi pożyczkodawca natomiast naliczy sobie kolejną kwotę zgodną z ustawą. Obie te firmy będą jednak należeć do jednej spółki kapitałowej. Sposobów na ominięcie założeń ustawy prawdopodobnie znajdzie się więcej, ale zapewne poznamy je dopiero wtedy gdy od momentu wdrożenia regulacji upłynie trochę czasu.

Chwilówki nie dla bogaczy?

Zdaniem profesora Jerzego Żyżyńskiego, wiceszefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych z PiS firmy pozabankowe tanie nigdy nie będą: "Nie mając prawa zakładania depozytów muszą zatroszczyć się o gotówkę w inny sposób niż banki - często zmuszane są same drogo pożyczać, a skoro tak, to jeszcze drożej oferują pożyczki swoim klientom". Oceniając nową regulację uznał, że jest ona potrzebna choćby po to, by do maksimum ograniczyć działalność firm, które za drobne pożyczki wpędzają ludzi w spirale długów doprowadzając do przejęcia nieruchomości niewypłacalnego dłużnika. - Zainteresowanie tego typu pożyczkami wynika przede wszystkim ze zubożenia polskiego społeczeństwa - ocenia wybitny ekonomista. - Kto zarabia zbyt mało, ten nie posiada oszczędności, więc sięga po tego typu produkty gdy zachodzi jakaś nadzwyczajna potrzeba - dodaje. Według różnych badań ok. 60 procent Polaków nie ma żadnych oszczędności. Większość z tych, którzy je mają dysponują kwotą najwyżej kilku tysięcy złotych. Według oceny profesora Żyżyńskiego satysfakcjonujący poziom oszczędności to taki, który pozwoli przeżyć przynajmniej rok bez uzyskiwania dochodów.

Prezes ZFP Jarosław Ryba o brak zainteresowania szybkim i łatwym pożyczaniem się nie martwi: "po chwilówki sięgają nie tylko ubodzy którym nie dopina się domowy budżet, robią to także ci, którzy żyją pełnią życia i wydają wszystko, co zarobią. Gdy zdarzy się niespodziewana potrzeba przychodzą do nas. Firmy pożyczkowe są bardziej elastyczne niż banki i lepiej rozumieją potrzeby klientów oraz bardziej wierzą w ich możliwości finansowe. W bankach zdolność kredytowa jest liczona "od linijki", u nas nie". Zaprzecza jakoby branża celowała w trwałe zadłużanie Polaków i tzw.rolowanie długów: - Chcemy, by klient spłacał zobowiązania i wracał do nas zadowolony. Tylko 10 procent naszych pożyczek to pożyczki niespłacalne. To bardzo dobry wynik - podsumowuje.

Katarzyna Stania, sowafinansowa.pl

Źródło: Rankomat.pl

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »