Kredyt mieszkaniowy? Sprawdź, co podpisujesz

Chcesz zakup domu lub mieszkania sfinansować w części z kredytu? Przed podpisaniem umowy z bankiem, warto przyjrzeć się, jakie ryzyka ponosisz.

Od miesięcy w mediach głośno jest o problemach frankowiczów, którzy kilka lat temu zaciągnęli kredyty we frankach szwajcarskich, a dzisiaj ich spłata sprawia im spore trudności, m.in. z powodu zmiany kursu franka szwajcarskiego.

Ryzyko walutowe

Dzisiaj praktycznie, takie ryzyko nie istnieje. Bowiem większość kredytów mieszkaniowych jest udzielanych w polskim złotym. To efekt tzw. zmienionej Rekomendacji S wydanej przez Komisję Nadzoru Finansowego, dotyczącej dobrych praktyk w zakresie zarządzania ekspozycjami kredytowymi zabezpieczonymi hipotecznie.

Banki nowelizacją rekomendacji "S" z czerwca 2013 r. zostały zobowiązane do "udzielania klientom detalicznym kredytów zabezpieczonych hipotecznie wyłącznie w walucie, w jakiej uzyskują oni dochód, także w przypadku klientów o wysokich dochodach".

Reklama

Z danych Biura Informacji Kredytowej wynika, że wejście w życie rekomendacji S spowodowało, że znacząco obniżył się udział udzielanych kredytów denominowanych w walutach obcych. Jeszcze w 2008 r. kredyty udzielane w walutach stanowiły 60 proc. udzielanych przez banki kredytów, w 2011 r. - już tylko 16 proc., a w 2015 r. - odsetek ten spadł do 1 proc.

Ryzyko dochodowe

Być może dzisiaj masz wysokie zarobki i nie martwi Cię, co będzie za kilka lat. Warto jednak być świadomym, że biorąc kredyt mieszkaniowy na wiele lat podejmujesz ryzyko związane z uzyskiwanymi w przyszłości dochodami. Co będzie jeśli stracisz dochody, bo zwolnią Cię z pracy? Co w przypadku choroby albo innego zdarzenia losowego, np. śmierci bliskiej osoby, rozwodu z współmałżonkiem, który był współkredytobiorcą?

- Ten rodzaj ryzyka może być ograniczony poprzez transfer ryzyka do firm ubezpieczeniowych (ubezpieczenie kredytu) - tłumaczy prof. Waldemar Rogowski, główny analityk kredytowy BIK.

Kredyt a stopy procentowe

Inny rodzaj ryzyka to ryzyko stóp procentowych i ich wzrost w okresie kredytowania.

- Kredytobiorca nie może w polskich warunkach (kredyty udzielane są na zmienne, a nie stałe stopy procentowe) ograniczyć tego ryzyka - przyznaje prof. Waldemar Rogowski.

Gdzie mieszkanie lub dom?

Biorąc wieloletni kredyt mieszkaniowy warto też rozważyć, jaką i gdzie nieruchomość z niego sfinansujemy. Istnieje ryzyko, że jeśli nieruchomość zakupimy w mało atrakcyjnej lokalizacji, to jej wartość może spaść, a niestety kredyt będzie trzeba spłacać.

- W tym przypadku przyszły kredytobiorca powinien bardzo dokładnie, kompleksowo przeanalizować lokalizację w jakiej znajduje się nieruchomość, którą zamierza nabyć i zaciągnąć na sfinansowanie tej transakcji kredyt bankowy - radzi prof. Rogowski.

Sięgając po kredyt mieszkaniowy przeanalizuj zatem wszelkie możliwe scenariusze i to, czy poniesione ryzyko jest warte wymarzonego domu czy mieszkania.

W I kwartale 2016 roku liczba czynnych umów kredytowych przekroczyła po raz pierwszy poziom 2 mln kredytów hipotecznych obsługiwanych przez polski sektor bankowy. Łączny stan zadłużenia z tytułu kredytów mieszkaniowych na koniec I kw. 2016 r. wyniósł 374,553 mld zł i powiększył się w ujęciu nominalnym o 0,471 mld zł (czyli o 0,13%) w porównaniu do poprzednich trzech miesięcy - wynika z najnowszego Raportu AMRON - SARFiN

Średnia wartość kredytu mieszkaniowego udzielonego przez banki w rodzimej walucie w okresie od stycznia do marca bieżącego roku była niższa o 5 495 zł (2,58%) od wartości zarejestrowanej w IV kw. 2015 r. i wyniosła 207 823 zł.

amk/Kurier PAP

PAP Kurier
Dowiedz się więcej na temat: kredyty mieszkaniowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »