Kredyt walutowy - kiedy spłacasz więcej niż pożyczyłeś?

Kredyty walutowe są dzisiaj udzielane bardzo wąskiemu gronu klientów. Jednak jeszcze kilka lat temu ich popularność oraz łatwość uzyskania była dużo większa. Osoby, które wtedy zdecydowały się na walutowy kredyt hipoteczny, dziś pomimo kilku lat spłaty, w przeliczeniu na złotówki, są winne więcej niż pożyczyły. Eksperci Comperia.pl tłumaczą, dlaczego tak się dzieje oraz jakie są konsekwencje dla kredytobiorców.

- Weźmy pod uwagę sytuację osoby, która w sierpniu 2008 r. zaciągnęła trzydziestoletni kredyt hipoteczny we frankach szwajcarskich o równowartości 300 tys. zł - mówi Mikołaj Fidziński, ekspert Comperia.pl. - Wówczas za jednostkę szwajcarskiej waluty płaciło się tylko 2 zł. Zatem w momencie, kiedy bank wypłacił kredyt po niskim kursie kupna, saldo zadłużenia wynosiło ok. 156 tys. franków.

Od momentu, w którym kurs franka szwajcarskiego był bardzo korzystny dla zaciągających kredyt, minęło prawie 5 lat. Przez ten czas kurs waluty, który teraz wynosi średnio 3,65 zł, znacząco wzrósł. Oznacza to, że kredyt, którego początkowa wartość w sierpniu 2008 roku wynosiła 300 tys. zł, dziś w przeliczeniu na złotówki, wynosi prawie pół miliona.

Reklama

Jeżeli kredyt walutowy został zaciągnięty bez lub z niewielkim wkładem własnym, wartość zabezpieczenia była równa lub niewiele wyższa niż wartość kredytu. Biorąc pod uwagę, że przez okres spłaty cena nieruchomości niewiele wzrosła, o ile nawet nie spadła, kredytobiorca boryka się z problemem dużego salda zadłużenia. Jeżeli w tym czasie bank będzie chciał przeprowadzić ponowną wycenę nieruchomości będącej zabezpieczeniem kredytu oraz dokona porównania jej z saldem zadłużenia, może uznać, że zostały naruszone normy ostrożnościowe. Wówczas kredytobiorca będzie musiał dodatkowo zabezpieczyć kredyt lub wykupić ubezpieczenie.

- Sugerowanym przez banki wyjściem bywa też nadpłata części kredytu, tak, aby wysokość zadłużenia odpowiadała wartości zabezpieczenia. Jednak takie rozwiązanie jest niekorzystne dla spłacającego kredyt, gdyż nadpłata jest opłacalna w sytuacji, gdy złoty jest mocny, a więc gdy i saldo zadłużenia jest niskie - komentuje Mikołaj Fidziński, ekspert Comperia.pl. - Poza tym mało kto ma takie nadwyżki pieniężne, by pozwolić sobie na nadpłatę kredytu.

Problem pojawia się także, gdy osoba spłacająca kredyt postanowi się przeprowadzić i sprzedać mieszkanie. Nawet zakładając, że nieruchomość nie straciła na wartości i można ją sprzedać za 300 tys. zł, zatem za wartość odpowiadającą wartości kredytu, to nadal bankowi jest się winnym niemal 400 czy 500 tysięcy złotych.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »