Nie będzie łupić banków, ale złupi nas

- Potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa w 2011 roku wyniosą 57 105,0 mln zł wobec 79 105,0 mln zł prognozowanych na ten rok - poinformował PAP wiceminister finansów Ludwik Kotecki.

- W projekcie przyszłorocznego budżetu założono potrzeby pożyczkowe netto na poziomie 57 105,0 mln zł wobec tegorocznych 79.105,0 mln zł - powiedział PAP Kotecki.

W ustawie budżetowej na 2010 rok potrzeby pożyczkowe netto zostały oszacowane na poziomie 82,4 mld zł.

W piątek wieczorem wiceminister finansów Ludwik Kotecki poinformował PAP, że deficyt budżetowy, zgodnie z przyjętym w piątek wieczorem przez rząd projektem budżetu, wyniesie w przyszłym roku 40,2 mld zł. Dodał także, że rząd przyjął projekt z wyższymi niż pierwotnie zakładano dochodami i wydatkami, jednak zmiany są niewielkie.

Reklama

Zmianie nie uległy natomiast podstawowe parametry makroekonomiczne. Wzrost PKB zapisany w projekcie budżetu na 2011 rok ma wynieść 3,5 proc., inflacja średnioroczna 2,3 proc., a stopa bezrobocia na koniec 2011 roku 9,9 proc. Rząd zakłada także, że wpływy z dywidend w przyszłym roku wyniosą 15 mld zł wobec 25 mld zł w 2010 roku.

Tegoroczne wykonanie budżetu zamknie się deficytem 48,3 mld zł wobec 52,2 mld zł zapisanych w ustawie budżetowej, prognozuje resort finansów.

_ _ _ _ _

Posłowie koalicji chwalą projekt przyszłorocznego budżetu, który w piątek został przyjęty przez rząd, za zmniejszenie deficytu i wydatków oraz założenia dot. wzrostu PKB. Z kolei politycy opozycji krytykują brak podatku bankowego.

"Po raz pierwszy w roku wyborczym jakiś rząd zdecydował się na tak realistyczny, oszczędny budżet" - podkreślił w sobotę w radiowej Trójce poseł PO Jarosław Gowin (w 2011 r. mają odbyć się wybory parlamentarne). Gowin zaznaczył, że projekt przewiduje ograniczenie deficytu i wydatków, zaś założenia dotyczące wzrostu PKB są realistyczne i "skromne".

Poseł PO sprzeciwił się także podatkowi bankowemu. "Przeanalizowaliśmy, jak to wygląda w innych krajach. Widać wyraźnie, że takie obłożenie banków podatkiem tak naprawdę jest wyciągnięciem pieniędzy z portfeli klientów tych banków" - powiedział.

Z kolei eurodeputowany PSL Jarosław Kalinowski uważa, że "zbijanie deficytów" jest obecnie nie tylko tendencją, ale koniecznością większości państw europejskich, w tym Polski.Polityk ludowców podkreślił, że planowany na przyszły rok deficyt budżetowy jest o 12 mld zł mniejszy niż w tym roku. Jego zdaniem prognoza wzrostu PKB "jest nie za bardzo przesadzona". Natomiast wprowadzenie podatku bankowego należy rozważyć w następnych latach.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak skrytykował rząd za podwyżkę podatku VAT. "Premier Tusk powiedział, że nie będzie łupił banków, ale łupi kieszenie obywateli, dlatego że podwyżka VAT-u będzie generowała podwyżkę cen żywności" - podkreślił Błaszczak. Jego zdaniem ta podwyżka dotknie najuboższych.

Według Błaszczaka wprowadzenie podatku od banków wcale nie musiałoby odbić się negatywnie na ich klientach, bo rynku pilnują Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Komisja Nadzoru Finansowego. "Jeżeliby banki przerzucały koszty na klientów, to te instytucje, podległe premierowi, powinny stać na straży tego, żeby koszty nie były przerzucane" - uważa Błaszczak.

Szef klubu PiS skrytykował też rząd za przesunięcie 7,5 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

Z kolei w ocenie wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha (Lewica) podatek bankowy dyscyplinowałby prezesów tych instytucji i całą politykę bankową. "Szukajmy takich rozwiązań zarządzających gospodarką, które rzeczywiście będą mobilizowały do lepszego działania, a nie drenowały portfele tych najuboższych" - mówił Wenderlich.

W piątek rząd przyjął wstępnie projekt budżetu na 2011 r., przewidujący deficyt w wysokości 40,2 mld zł. Teraz dokument trafi do konsultacji Komisji Trójstronnej do spraw Społeczno-Gospodarczych.

- - - - -

- Projekt budżetu na 2011 rok nie jest satysfakcjonujący, głównie ze względu na utrzymującą się na wysokim poziomie relację deficytu sektora finansów publicznych do PKB - uważa Andrzej Kaźmierczak z Rady Polityki Pieniężnej.

- Jeśli chodzi o obniżenie poziomu przyszłorocznego deficytu budżetu centralnego, jest to na pewno krok w dobrym kierunku, jednak całość projektu trudno uznać za satysfakcjonujący. W przyszłym roku relacja deficytu sektora finansów publicznych do PKB będzie nadal wysoka, będzie wynosiła około 6 proc., a więc 2 razy więcej, niż wymagają od nas tego kryteria z Maastricht. Powinny zostać podjęte bardziej zdecydowane działania w kierunku zmniejszenia poziomu tego deficytu - powiedział w rozmowie z PAP Kaźmierczak.

Deficyt budżetowy, zgodnie z przyjętym w piątek wieczorem przez rząd projektem budżetu, wyniesie w przyszłym roku 40,2 mld zł. Wzrost PKB zapisany w projekcie budżetu na 2011 rok ma wynieść 3,5 proc., inflacja średnioroczna 2,3 proc., a stopa bezrobocia na koniec 2011 roku 9,9 proc. Przychody z prywatyzacji mają w 2011 roku wynieść 15 mld zł wobec 25 mld zł zaplanowanych na ten rok. Potrzeby pożyczkowe netto budżetu państwa w 2011 roku wyniosą 57.105,0 mln zł wobec 79.105,0 mln zł prognozowanych na ten rok.

Potrzeby p- ożyczkowe będą nadal wysokie. Lawinowo rośnie zadłużenie zagraniczne sektora rządowego. To jest faktyczna skala trudności, dlatego sytuacja zadowalająca nie jest. Przede wszystkim powinno się dążyć do obniżenia poziomu emisji obligacji skarbowych na rynkach zagranicznych - dodał Kaźmierczak.

- Ponadto relacja długu publicznego do PKB będzie oscylowała nieco poniżej 55 proc. Każde wahnięcie kursu może spowodować przekroczenie tego poziomu - ocenia członek RPP.

Jego zdaniem, niektóre z założeń, przyjętych w projekcie, są nierealne.

- Trudno będzie uzyskać dochody z dywidend w wysokości 9 mld złotych. To jest bardzo trudne zadanie. Jest to plan napięty - powiedział.

- Prognoza wzrostu PKB jest także bardzo wyśrubowana - dodał.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »