Nowe przepisy mają nas chronić przed przestępcami

W styczniu przyszłego roku mają wejść w życie przepisy, które lepiej będą nas chroniły przed przestępcami. Maksymalna kwota, jaką klient może stracić w wyniku kradzieży pieniędzy z karty, zostanie obniżona z 150 euro do 50 euro. Expander zwraca jednak uwagę, że nowe prawo zawiera również zapisy, które w wielu przypadkach zagwarantują nam zwrot całej skradzionej kwoty.

Polacy coraz częściej posiadają karty płatnicze i z nich korzystają. Na koniec ubiegłego roku liczba kart wyniosła rekordowe 36,9 mln. Nastąpił również bardzo duży wzrost wartości dokonanych nimi transakcji. W ubiegłym roku było to aż 582 mld zł, czyli niemal o 15 proc. więcej niż w 2015 r.

Niestety, wraz z rosnącą popularnością plastikowego pieniądza, do rekordowego poziomu wzrosła liczba oszukańczych transakcji. Według banków w ubiegłym roku było ich ponad 90 000.

Na szczęście osoba, której skradziono pieniądze z karty, jest w dużo lepsze sytuacji niż taka, której ukradziono gotówkę. Ta pierwsza często odzyskuje przynajmniej część swoich środków. Jest to możliwe z kilku powodów. Po pierwsze, odpowiedzialność klienta za straty ograniczają przepisy. Obecnie maksymalna strata może wynieść równowartość 150 euro i 50 euro w przypadku transakcji dokonanych zbliżeniowo. Do 18 stycznia 2018 r. mają jednak wejść w życie zmiany w ustawie o usługach płatniczych, które wprowadzą limit 50 euro niezależnie od sposobu dokonania oszukańczej transakcji. Jeśli więc ktoś ukradnie nam kartę i wypłaci z niej 1000 zł, to bank będzie musiał zwrócić nam niecałe 800 zł.

Reklama

Co ciekawe, w wielu przypadkach będziemy mogli odzyskać całą utraconą kwotę. Projektowane zmiany w ustawie zawierają bowiem zapis mówiący o tym, że bank powinien niezwłocznie zwrócić całą kwotę, jeśli klient nie miał możliwości stwierdzenia utraty czy kradzieży karty. Obecnie trudno jeszcze ocenić, jak ten zapis należy rozumieć. Wydaje się, że chodzi tu o czas, który upłynie od momentu wystąpienia oszukańczej transakcji, do momentu zastrzeżenia karty i złożenia reklamacji. Prawdopodobnie, jeśli klient zgłosi problem np. jeszcze w tym samym dniu, w którym została dokonania kradzież, to odzyska całą kwotę. Jeśli natomiast przez wiele dni będą się na karcie pojawiały oszukańcze transakcje, a klient zgłosi to z dużym opóźnieniem, to wtedy będzie musiał pokryć część strat (wspomniane 50 euro). Ochrona nie zadziała jednak, gdy klient działał w złej wierze, czyli np. współpracował z osobą, która dokonały płatności jego kartą.

Warto też dodać, że zdecydowana większość transakcji oszukańczych jest dokonywana poprzez płatności zdalne, czyli bez fizycznego użycia karty - poprzez podanie jej numeru, daty ważności, itp. W tym względzie również będziemy dużo lepiej zabezpieczeni. Klienci nie będą bowiem ponosić jakiejkolwiek odpowiedzialności za nieautoryzowane transakcje, jeśli płatność nie była dokonana z użyciem tzw. silnego uwierzytelnienia. W przypadku tego rodzaju płatności takie uwierzytelnienie polega zwykle na tym, że oprócz danych z karty, do dokonania płatności trzeba też podać hasło sms, które otrzymamy od banku. Jeśli tego dodatkowego zabezpieczenia nie będzie, to klient odzyska całą skradzioną kwotę. To oczywiście również z wyjątkiem sytuacji, gdy klient działał w złej wierze.

Jarosław Sadowski

Główny analityk Expander Advisors

Expander.pl
Dowiedz się więcej na temat: bank | karty bankomatowe | płatności bezgotówkowe
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »