Wzrosną ceny rozmów telefonicznych?

Deregulacja rynku telefonii stacjonarnej w Unii Europejskiej ma wzmocnić telekomy, by te ruszyły z potrzebnymi inwestycjami. Drugą stroną medalu może być wzrost cen za rozmowy telefoniczne.

Komisja Europejska ogłosiła plan liberalizacji dwóch rynków w sektorze telekomunikacji stacjonarnej: detalicznego i hurtowego, czyli w uproszczeniu dostępu do telefonii i rozpoczynania połączeń.

Z 18 rynków, na jakie podzielony jest unijny sektor telekomunikacyjny, cztery pozostały jeszcze regulowane na poziomie UE.

Na postawie prawa telekomunikacyjnego UE, w którego skład wchodzą cztery dyrektywy, rozporządzenie i różne decyzje KE, państwa członkowskie regulują u siebie rynki telekomunikacyjne, tak by panowała na nich konkurencja i jedno przedsiębiorstwo nie zmonopolizowało usług ze szkodą dla konsumentów. Na podstawie analiz Komisja może stwierdzić, że na danym rynku telekomunikacyjnym konkurencja jest wystarczająca i nie trzeba go poddawać w dalszym ciągu odgórnym regulacjom.

Reklama

Komisja tak właśnie oceniła sytuację na rynku telefonii stacjonarnej. Przedsiębiorstwa tym samym zyskały większą swobodę działania. Oznacza to także więcej wolności w ustalaniu cen na rynku hurtowym i detalicznym.

- ()Ograniczamy biurokrację w sektorze telekomunikacji. Jest to wynikiem zwiększonej konkurencji na rynkach telekomunikacyjnych - powiedziała komisarz ds. agendy cyfrowej Neelie Kroes prezentując decyzję KE 9 października w Brukseli.

Telefonia stacjonarna jest coraz mniej popularna, bo w coraz większym stopniu klienci korzystają z telefonii internetowej (VoIP), czy połączeń w sieciach mobilnych.

Według danych Urzędu Kontroli Elektronicznej UKE z lipca br., spadek popularności telefonii stacjonarnej w Polsce w 2013 r. wyniósł ok. 7,5 proc. Był on widoczny zarówno w wartości rynku, jak i liczbie abonentów. Z telefonii internetowej (VoIP) korzystało 1,2 mln abonentów, podczas gdy ze stacjonarnej 6,8 mln. Największym operatorem na rynku, zarówno pod względem abonentów, jak i przychodów, był Orange Polska z ponad 55-proc. udziałem w rynku. Za nią była Netia z 11 proc. udziału w rynku i UPC - ponad 6 proc.

Obecnie większość unijnego rynku telefonii stacjonarnej należy do pięciu gigantów: niemieckiego Deutsche Telekom, francuskiego Orange, brytyjskiego BT, hiszpańskiej Telefoniki i włoskiego Telecom Italia. To te przedsiębiorstwa mogą najbardziej skorzystać na deregulacji rynku i ograniczeniu konkurencji.

- Obawiamy się mniejszej konkurencji w sektorze i przez to łatwiejszej dla pięciu największych operatorów sytuacji, () i w konsekwencji wyższych cen dla konsumentów - powiedział PAP John Phelan z Europejskiej Organizacji Konsumentów (BEUC).

Zdaniem BEUC na rynku telefonii stacjonarnej nie ma aktualnie wystarczająco konkurencji, aby pozwolić na brak uregulowań w tym zakresie. Organizacja obawia się, że ceny połączeń stacjonarnych wzrosną. - To może uderzyć w ludzi starszych, którzy są przywiązani do połączeń stacjonarnych - powiedział przedstawiciel BEUC.

Europejskie Stowarzyszenia na rzecz Konkurencji w Telekomunikacji (ECTA), uważa decyzję o telefonii stacjonarnej za przedwczesną, choć podziela ocenę Komisji, że coraz większą popularność mają połączenia głosowe przez internet. - Wierzymy, że krajowe organy regulacyjne użyją elastyczności, jaką daje decyzja KE, aby utrzymać obowiązki nałożone na dominujących operatorów w zakresie rynku hurtowego - powiedział przewodniczący ECTA Tom Ruhan.

Chodzi o to, by dominujący operatorzy udostępniali jak dotychczas np. swoje łącza innym operatorom alternatywnym. ECTA chce dla swoich członków, czyli operatorów alternatywnych, zapewnienia konkurencji i warunków działania nie gorszych, niż dla operatorów zasiedziałych.

Do tej pory to regulacje prawne wymuszały konkurencję na tym rynku. - A konkurencja to najlepszy sposób na innowacje - powiedziała PAP Erzebet Fitori, dyrektor brukselskiego biura ECTA. Z drugiej strony "regulacje też potrafią zabić innowacyjność, gdyż wytyczają utarte szlaki i nie zostawiają pola dla kreatywności"- powiedział PAP unijny urzędnik.

Najbardziej zadowoleni są ze zmian zaproponowanych przez Komisję tzw. historyczni (lub zasiedziali) operatorzy skupieni w Europejskim Stowarzyszeniu Operatorów Sieci Telekomunikacyjnych (ang. ETNO). - Porzucenie niepotrzebnych uregulowań to pierwszy podstawowy krok, jeśli mam odblokować wielkie inwestycje - komentuje ETNO na stronie internetowej, opowiadając się za całkowitą deregulacja w telekomunikacji.

Niektóre rynki telekomunikacyjne pozostają nadal regulowane, bo wciąż charakteryzują się bardzo wysokimi tzw. barierami wejścia, czyli czynnikami ograniczającymi podjęcie działalności gospodarczej oraz konkurencję na danym rynku.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »