Banki są za drogie

Biorąc pod uwagę podstawowe wskaźniki, akcje banków wydają się zbyt drogie. Premia ta bierze się stąd, że sektor uważany jest za najbardziej stabilny na parkiecie, a gracze zbyt ufnie patrzą na przyszłość branży - tłumaczą analitycy.

Biorąc pod uwagę podstawowe wskaźniki, akcje banków wydają się zbyt drogie. Premia ta bierze się stąd, że sektor uważany jest za najbardziej stabilny na parkiecie, a gracze zbyt ufnie patrzą na przyszłość branży - tłumaczą analitycy.

Atrakcyjność akcji notowanych na giełdzie mierzy się głównie dwoma wskaźnikami. Jest to cena rynkowa w relacji do wypracowywanych zysków (C/Z) oraz kapitalizacja do wartości księgowej (C/WK). Banki są zaś specyficznym sektorem, w skrócie można wręcz uznać, że bank to po prostu pieniądz, przez co wspomniane relacje powinny mieć większe znaczenie przy wycenie akcji niż w przypadku firm produkcyjnych.

Skoro bank to głównie pieniądz, to nie ma specjalnego powodu, aby za 1 złotówkę jego wartości księgowej płacić dużo więcej niż właśnie tę złotówkę. Na świecie powszechnie uważa się więc, że poziom ceny do wartości księgowej powinien racjonalnie mieścić się w granicach od 0,7 do 1,3. Tymczasem na warszawskiej giełdzie tylko trzy instytucje - Nordea BP, BOŚ oraz Fortis - mają C/WK poniżej 1. W granicach widełek mieszczą się jeszcze m.in.: BRE Bank, który utracił zaufanie graczy po serii nietrafionych inwestycji kapitałowych oraz Kredyt Bank, który tylko w tym roku ma ponad 200 mln zł strat. Pozostałe banki notowane są przy znacznie wyższym poziomie C/WK, a za złotówkę majątku najbardziej prestiżowego z nich - Pekao - trzeba zapłacić aż 2,43 zł.

Reklama

W przypadku wskaźnika C/Z przyjmuje się natomiast, że zysk przypadający na każdą akcję banku powinien być porównywalny do tego, ile dają pieniądze złożone w banku na lokacie. To znaczy, że relacja zysku do ceny nie powinna obecnie przekraczać ok. 6 proc. bo takie jest obecnie oprocentowanie dobrych lokat bankowych. A, że C/Z jest odwrotnością tej relacji, akcje banków można uznać za atrakcyjne jeśli nie przekracza on 17. Niestety ledwie dwa banki: BIG BG i Fortis mieszczą się w tym przedziale.

W przypadku Pekao jest to ponad 20, a C/Z Handlowego zbliżył się do 50. Mało atrakcyjne poziomy tego wskaźnika tłumaczone są rezerwami, jakie banki musiały ostatnio tworzyć na złe kredyty, co obniżyło ich zyski. Gracze kupując papiery instytucji finansowych najwyraźniej liczą, że było to zjawisko incydentalne, które już się nie powtórzy. Analitycy często mają jednak inne zdanie na ten temat.

Jacek Lichota, doradca inwestycyjny

Giełdowa wycena akcji banków jest obecnie zbyt wysoka. W kursach nie zostało bowiem dotąd uwzględnione ryzyko wynikające z konieczności tworzenia w przyszłości przez instytucje finansowe dalszych rezerw na złe kredyty. Mieliśmy kilka spektakularnych przypadków tego typu i rynek uznał, że to już koniec. Tymczasem sytuacja w przedsiębiorstwach jest trudna i narastają zatory płatnicze. Ta fala jeszcze nie dotarła do banków, gdyż te są z reguły zaspokajane w drugiej kolejności, zaraz za skarbem państwa. Banki mają więc zwykle utworzone rezerwy na kredyty udzielone największym klientom, ale w końcu także ten sektor odczuje kłopoty wynikające z niewypłacalności mniejszych przedsiębiorstw.

Prawo i Gospodarka
Dowiedz się więcej na temat: bank | analitycy | kredyt | bańki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »