BOŚ ma spokój. Ale na jak długo?
Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu, boli to, że prywatny bank zarządza państwowym kapitałem i czerpie z tego zyski, gdy państwowy Bank Gospodarki Żywnościowej potrzebuje nowych źródeł dochodów i strategii, do czego finansowanie ochrony środowiska ze środków NFOŚiGW doskonale by pasowało.
Jeśli nie wiadomo, o co chodzi, to oczywiście chodzi o pieniądze. W tym wypadku o 170 mln EUR (grubo ponad 680 mln zł) rocznie, które Polska dostaje z Unii Europejskiej na finansowanie wydatków związanych z ochroną środowiska. Środkami tymi zarządza Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który ma 44 proc. udział w Banku Ochrony Środowiska. De facto więc pieniędzmi zarządza BOŚ, który przez to, że ma jeszcze drugiego strategicznego partnera, czyli skandynawski SEB, nie jest bankiem z przewagą kapitału państwowego, lecz komercyjnym.
Wiesława Kaczmarka, ministra skarbu, boli to, że prywatny bank zarządza państwowym kapitałem i czerpie z tego zyski, gdy państwowy Bank Gospodarki Żywnościowej potrzebuje nowych źródeł dochodów i strategii, do czego finansowanie ochrony środowiska ze środków NFOŚiGW doskonale by pasowało. Postanowił więc przekonać rząd do wycofania środków funduszu z komercyjnego banku i przeniesienia ich do państwowego.
Niestety, najwyraźniej Stanisławowi Żelichowskiemu, szefowi ministerstwa środowiska, nie spodobało się, że szef innego resortu rozporządza jego własnością (NFOŚiGW podlega właśnie jemu), najwyraźniej zdobył też w tej sprawie w rządzie większe poparcie. Dość, że został utrzymany dotychczasowy stan rzeczy. BOŚ zachował więc i akcjonariusza, i fundusze. Na jak długo, tego nie wiadomo. Wprawdzie NFOŚiGW stworzył strategię zakładającą utrzymanie udziałów w BOŚ i współpracę z tym bankiem jeszcze przynajmniej przez pięć lat, jednak minister Kaczmarek nie zamierza odpuścić. MSP podobno przygotowuje plan B, który ma w prawdzie uwzględniać stanowisko resortu wobec BOŚ, jednak pozwoli uszczknąć z unijnych euro również coś dla BGŻ.