Branża motoryzacyjna domaga się kar dla cofających liczniki

Już 50 zł wystarczy, by "odmłodzić" auto o kilkadziesiąt tysięcy przejechanych kilometrów. Proceder przekręcania liczników to w Polsce istna patologia. Dotyczy on nawet 60 proc. sprzedawanych samochodów używanych. Nic dziwnego, że branża motoryzacyjna chce go ukrócić.

W jaki sposób można by to zrobić? - Kilka lat temu Niemcy wprowadzili do swojego kodeksu karnego zapis mówiący o tym, że ten, kto fałszuje stan licznika samochodowego w celu uzyskania korzyści materialnej, podlega karze pozbawienia wolności. Chcemy, by taki sam przepis zaczął obowiązywać w naszym prawie - mówi serwisowi infoWire.pl Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodowych.

Związek proponuje również wprowadzenie w Kodeksie cywilnym zapisów o umowie kupna-sprzedaży samochodu. Miałaby ona obowiązkowo zawierać informacje o rzeczywistym stanie licznika auta, wypadkach i kolizjach z jego udziałem, a także tym, czy samochód ma poduszki powietrzne i czy nie usunięto katalizatora oraz filtra cząstek stałych.

Reklama

Trzecia propozycja dotyczy kontroli dokumentów, które od 1 stycznia 2014 r. są obowiązkowe w całej Unii Europejskiej. Chodzi o tzw. certyfikaty stacji kontroli pojazdów. - Chcemy, aby podczas pierwszej rejestracji używanego auta sprowadzonego do Polski było wymagane przedstawienie zaświadczenia o pozytywnym wyniku przeglądu technicznego pojazdu za granicą - zaznacza ekspert. Jak wygląda taki certyfikat? Przykłady można znaleźć na stronie www.bezkrecenia.pl.

infoWire.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »