Bułgaria: Drastyczne naruszenia praw klientów na wybrzeżu

W bułgarskich restauracjach i barach, szczególnie na czarnomorskim wybrzeżu, dochodzi do drastycznego naruszania praw klientów - ostrzegła w środę Komisja Ochrony Konsumentów. Władze Bułgarii wypowiedziały temu zjawisku zdecydowaną walkę.

Najczęstszym z tych naruszeń jest różnica między tym, co się obiecuje, a rzeczywistością - powiedział szef komisji Dymitar Margaritow. Wskazał też na liczne próby wyłudzania pieniędzy.

Według komisji najwięcej przypadków naruszania praw klientów odnotowuje się na wybrzeżu czarnomorskim. Komisja uruchomiła telefon, pod którym klienci mogą zgłaszać swoje zastrzeżenia i w ciągu kilku tygodni otrzymała ponad 100 sygnałów o nieprawidłowościach. Klienci wysyłają również do komisji listy z absurdalnymi rachunkami.

Najgłośniej zrobiło się wokół rachunku za... puste krzesła. W pewnej restauracji w Sozopolu żądano od klientów po 20 lewów (10 euro) za niezajęte krzesła przy stoliku. W innej, również na wybrzeżu, klientowi dodano 2 lewa (1 euro) do rachunku za to, że chciał, by dosmażyć mu cebulę w daniu. Nazwano to "specjalnym zamówieniem klienta". W innym lokalu wystawiono rachunek na 5 lewów (2,5 euro) "za nic"; klienci posiedzieli, lecz nic nie zamówili, więc kazano im zapłacić.

Reklama

Właściciele lokali, w których stwierdza się naruszenia, zapłacą grzywny, znacznie wyższe od strat, na jakie narazili klientów - podkreślił Margaritow. Obciążenie klienta kosztami dosmażenia cebuli w wiosce Kranewo koło Warny może kosztować właściciela lokalu aż 3 tys. lewów (1500 euro). Obecnie kontrolę prowadzi tam inspekcja finansowa, która ma ustalić, czy chodzi o pojedynczy przypadek i czy opłaty za "specjalne życzenia" klientów są deklarowane jako przychód.

Naruszenia praw klientów nie dotyczą wyłącznie takich absurdalnych sytuacji. Najczęściej chodzi o różnicę między zapowiedzią a rzeczywistością - czy to w menu restauracji, czy to w jakości usług na plaży i w sklepach. "Czasami chodzi o zwykłe niedbalstwo, a czasami o świadome wprowadzanie klienta w błąd nieprawdziwą reklamą" - mówi Margaritow.

Kampanię przeciwko naruszaniu praw konsumentów na wybrzeżu czarnomorskim aktywnie prowadzi w tym sezonie resort turystyki, a wicepremier ds. polityki gospodarczej Walery Symeonow podjął walkę z nocnym hałasem w kurortach. Po kilku inspekcjach i zapowiedzi zamknięcia dyskotek ze zbyt głośną muzyką, na Słonecznym Brzegu doszło nawet do protestów zwolenników nocnych zabaw.

Według resortu turystyki tegoroczny sezon jest bardzo pomyślny. Bułgarskie kurorty są w większości w tzw. tanim segmencie oferty turystycznej. Najwięcej jest turystów z Niemiec, Wielkiej Brytanii i Rosji, są również Polacy, Czesi i Rumuni. Natomiast dziesiątki tysięcy Bułgarów wolą jednak greckie wybrzeże.

Z Sofii Ewgenia Manołowa

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Bułgaria | urlop
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »