Czy wiesz co wie o tobie twój bank? Możesz to bezpłatnie sprawdzić co pół roku - mówi ekspert

Polscy konsumenci nie znają swoich praw dotyczących danych osobowych. Mało kto wie np., że co pół roku możemy bezpłatnie sprawdzić, co wie o nas bank; zbyt pochopnie udostępniamy też informacje o sobie - mówi ekspert od ochrony danych osobowych Maciej Byczkowski.

Pobierz: darmowy program do rozliczeń PIT 2015

Uczula też, by zwracać uwagę na to, co wyrzuca się do śmieci. Przypomina badania przeprowadzone 2 lata temu przez firmę niszczącą dane we współpracy z GIODO i MPO, z których wynikało, że nasze śmieci są prawdziwą kopalnią informacji na nasz temat.

- Jeżeli chcemy chronić prywatność, musimy być czujni, zwłaszcza jeżeli mieszkamy w domach jednorodzinnych, gdzie wyrzucane śmieci dużo mówią o mieszkańcach - podkreślił Byczkowski, który jest prezesem Zarządu Stowarzyszenia Administratorów Bezpieczeństwa Informacji (SABI) i prezesem Zarządu ENSI (kancelarii ekspertów zajmującej się bezpieczeństwem danych osobowych i informacji) oraz brał czynny udział w pracach nad dwiema nowelizacjami ustawy o ochronie danych osobowych.

Reklama

- Prawo do wglądu w zbierane o nas dane urzędowe gwarantuje nam konstytucja, a reguluje ustawa o ochronie danych osobowych. Mamy prawo wiedzieć, jakie dane na nasz temat są zbierane, w jakim celu i gdzie są gromadzone, a instytucje, które to robią, mają wobec nas szereg obowiązków - mówił Byczkowski. - Jeśli ja dostaję jakiś formularz np. do umowy, na którym mam wpisać moje dane, i widzę, że nie ma tam klauzuli informacyjnej dotyczącej zbierania danych m.in. o celu przetwarzania oraz prawie do wglądu i poprawiania danych, to nabieram wątpliwości.

Bo mogę podejrzewać, że ta instytucja nie będzie chronić moich danych, skoro nie potrafi mnie nawet poinformować na samym początku o przetwarzaniu moich danych i moich prawach z tym związanych - dodał ekspert.

- Trudniejsza sprawa jest przy kupowaniu w internecie, ponieważ sprzedawcy starają się wymusić na formularzu zamówienia podanie danych, które tak naprawdę nie są niezbędne do wykonania umowy, umieszczając przy nich gwiazdkę i robiąc z tego informację obowiązkową. Wówczas, jeśli nie chcemy się zgodzić na udostępnianie naszych danych, nie pozostaje nic innego, jak zrezygnować z zakupu - powiedział.

Jak dodał, ludzie często sami dobrowolnie przekazują swoje dane firmom, bo chcą należeć do programów lojalnościowych różnych sklepów i zyskać np. zniżki. "Trzeba mieć świadomość, że w takim wypadku de facto sprzedajemy nasze dane i zastanowić się, czy się to nam opłaca" - dodał ekspert.

Zgodnie z przepisami gdy firma kupuje bazę od innego administratora danych, to ma obowiązek poinformować wszystkich, którzy są w tej bazie, że stała się nowym administratorem ich danych osobowych, pozyskała je od firmy X, że mają prawo przeglądać te dane czy cofnąć zgodę na ich przetwarzanie.

"Część administratorów wypełnia ten obowiązek, ale nie wszyscy. Najczęściej nie informują o tym ci, którzy dane ściągnęli z internetu, bo im się wydaje, że jak coś jest w internecie, to można to wykorzystywać w dowolny sposób. Tak nie jest" - podkreślił Byczkowski. Jak mówił, nie można też np., korzystając z danych w KRS czy CEIDG, zrobić sobie własnej bazy prezesów największych firm, np. żeby im sprzedawać jachty.

"Byczkowski przypomniał również, że ustawa daje nam prawo sprzeciwu wobec przetwarzaniu danych osobowych, jeżeli mają być one wykorzystywane w celach dodatkowych niż realizacja umowy, a sprzeciw ten można wyrazić w dowolnym momencie. Do takich osób nie można więcej kierować żadnych ofert i jest to zagrożone odpowiedzialnością karną. Natomiast firmy mają w takiej sytuacji prawo na swój użytek tworzyć zgodnie z ustawą o ochronie danych tzw. Listę Robinsonów, czyli osób, które nie wyrażają zgody na kontaktowanie się z nimi i przetwarzanie ich danych w celach marketingowych.

Jak przypomniał, gdy już przekażemy nasze dane firmie czy urzędowi, ustawa daje nam raz na pół roku prawo do zapytania, jakie dane instytucja posiada na nasz temat, skąd dane były zebrane, od kiedy i w jakim celu są przetwarzane, komu są udostępniane.

Obowiązek ten dotyczy wszystkich instytucji, które mają nasze dane, w tym np. banków, biur informacji gospodarczej, Biura Informacji Kredytowej, etc. Informacje te dana instytucja musi nam przekazać bezpłatnie.

"Gdy instytucja dostanie taki wniosek - najlepiej składać go pisemnie - musi w ciągu 30 dni pisemnie na niego odpowiedzieć. Jeśli tego nie zrobi, mamy prawo poskarżyć się GIODO, że nie realizuje się naszych praw. Można też z powództwa cywilnego wytoczyć proces" - wyjaśnił Byczkowski.

Dzięki takiemu pytaniu możemy dowiedzieć się, czy firmy nie gromadzą nadmiaru informacji na nasz temat.

(PAP)

mp/Kurier PAP

PAP Kurier
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »