Długi trzeba spłacać - tak nam podpowiada sumienie

Większość Polaków nie ma wątpliwości, że zaciągnięte zobowiązania finansowe trzeba spłacać. Niestety, ten moralny imperatyw nie idzie w parze z życiową praktyką.

Z badań przeprowadzanych wśród Polaków i z danych firm zajmujących się odzyskiwaniem długów niezbicie wynika, że unikanie spłaty zadłużenia bywa akceptowane w konkretnych, życiowych sytuacjach.

- Z tysięcy rozmów naszych doradców z dłużnikami wyłania się spójny obraz - jako społeczeństwo znajdujemy mnóstwo wymówek, pozwalających nam odsuwać konieczność spłaty zobowiązania w nieokreśloną przyszłość. W ten sposób szkodzimy sobie, bo "wiszący" nad nami dług to stres, konieczność kolejnych rozmów z wierzycielami, a także ograniczenia w codziennym życiu, np. dotyczące zaciągania kredytu na samochód, na wakacje czy nawet brak możliwości podejmowania niektórych prac - mówi Aneta Kamińska-Kocot z firmy BEST SA.

Reklama

Na pytanie zadane przez firmę Pactor, w ramach projektu "Moralność finansowa Polaków", realizowanego przez Konferencję Przedsiębiorstw Finansowych: "Czy zgadza się Pani/Pan z poglądem, że oddawanie długów jest zawsze obowiązkiem moralnym?", aż 97 proc. pytanych odpowiedziało twierdząco. Innymi słowy, tylko 3 proc., czyli 1 na 33 osoby, przy tak postawionym pytaniu dopuszcza możliwość unikania płacenia własnych zobowiązań. Przyjmując nawet, że to jedynie deklaracje, taka jednomyślność jest wyjątkowa - niewiele norm moralnych związanych z finansami ma tak powszechną aprobatę społeczną.

Niestety na poziomie ogólnych i oderwanych od konkretnych sytuacji życiowych deklaracji moralnych jesteśmy bardziej wymagający, niż w przypadku praktyki życia codziennego. Na koniec 2016 roku w Polsce było aż 2,32 mln zadłużonych osób. Wg danych BIG InfoMonitor niezapłacone zobowiązania finansowe wyniosły 53,69 mld zł, z czego ponad 50 proc. to długi kredytowe. W ciągu tylko jednego roku, kwota nieopłaconych zobowiązań finansowych w Polsce zwiększyła się prawie o 11 mld zł, to wzrost o 25,6 proc. Przybyło prawie 266 tys. niesolidnych dłużników (wzrost o 13 proc.).

Z łatwością rozgrzeszamy się też z nieczytania umów kredytowych. Zaciąganie kredytu bez dokładnego zapoznania się z warunkami jego spłaty akceptuje aż 36% badanych. Zatem dla więcej niż co trzeciego z nas, ewentualne kłopoty wynikające z podpisania niekorzystnej dla nas umowy kredytowej są winą banku, pośrednika czy pożyczkodawcy - w każdym razie nie podpisującego zobowiązanie. Tymczasem to w interesie kredytobiorcy jest zapoznanie się ze wszystkimi szczegółami umowy, którą podpisuje.

- Brak uwagi skupionej na treści umowy kredytowej przy jej podpisywaniu, to poważny błąd zaniechania. Nie chodzi tu nawet o zasadnicze warunki, których zmianę trudno wynegocjować z bankiem, ale np. harmonogram spłat czy formalności związane z zakończeniem spłaty kredytu. Czasem odsetki wynikające z nieterminowej spłaty czy braku spłaty ostatniej raty mogą po latach spowodować powstanie długu o sporych rozmiarach. Bywa tak, że dłużnikowi trudno nawet określić okoliczności jego powstania. Nasi konsultanci często słyszą w słuchawce - "nie mam takiego długu". Po dokładnym sprawdzeniu dokumentów okazuje się jednak, że zobowiązanie jest i wynika z zaniechania - dodaje cytowana wcześniej Aneta Kamińska-Kocot. (js)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bank | zadłużenie | lokaty | dług | kredyt
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »