Dzięki czemu bogaci się bogacą?

Banki centralne w zasadzie nieprzerwanie od 2009 roku utrzymują "zerowe" stopy procentowe, żeby nie dać się gospodarkom pogrążyć w kryzysie. Komu to służy - zadali sobie pytanie duńscy naukowcy? Okazuje się, że łagodna polityka pieniężna najbardziej służy bogatym. I pogłębia i tak już gigantyczne nierówności.

Łagodna polityka monetarna przynosi zyski bogatym. W naszej epoce ultrałagodnej polityki pieniężnej i ultraniskich stóp biedni, czyli gospodarstwa domowe o najniższych dochodach -  tracą. Silny wzrost dochodów, bogactwa i konsumpcji osiągają natomiast zamożni, a największy - najbogatsi - ustalili Asger Lau Andersen, Niels Johannesen, Mia Jørgensen z Uniwersytetu w Kopenhadze oraz José-Luis Peydró z Universitat Pompeu Fabra w Barcelonie.

Powiedzmy, o co najbardziej w polityce pieniężnej chodzi. Obniżki lub podwyżki stóp oddziaływają bardzo mocno na sytuację gospodarki. Gdy ta hamuje, obniżki powodują, że płynie do niej tańszy pieniądz, a więc łatwiej zaciągać kredyt i inwestować. Gdy gospodarka się przegrzewa, podwyżki stóp hamują apetyt na pieniądz, stawiają w ten sposób także zaporę dla inflacji. Tyle w teorii - w sporym uproszczeniu. Ale to już od dawna wiemy. A czego nie wiemy?

Reklama

Nie wiemy czy polityka pieniężna ma wpływ nie tylko na gospodarkę jako całość, ale na  dochody konkretnych ludzi? A jeśli tak - to jaki? Wiemy na przykład, że ma wpływ na popyt - niższe stopy to tańszy kredyt i mniejsze oprocentowanie oszczędności, a wiec zachęta do konsumpcji. Ale konsumpcja gospodarstw domowych zależy od ich zamożności - inaczej, i co innego kupują bogaci, a co innego biedni. Czy na to także wpływa polityka pieniężna?

Po poprzednim globalnym kryzysie finansowym w 2009 roku najważniejsze banki centralne świata obniżyły oficjalne stopy procentowe do zera lub niemal do zera, by zapobiec pogrążeniu się gospodarki w recesji na długie lata. Choć amerykański Fed podnosił stopy od końca 2015 roku, po wybuchu pandemii obniżył je znowu. Stopy procentowe w strefie euro są ujemne. Kto dzięki temu zyskuje, a kto traci?   

Autorzy badań przejrzeli rejestry podatkowe wszystkich Duńczyków i szczegółowe informacje o ich dochodach (nie tylko z pracy lecz także z kapitału) oraz o majątkach z lat 1987-2014. Za każdy rok było to średnio 70 mln danych. Sprawdzili też stan posiadania obywateli Danii, taki jak nieruchomości i zadłużenie, a także ważniejsze zakupy (np. samochodów). Zbudowali w ten sposób całościowy obraz dochodów, zamożności i wysokich wydatków konsumpcyjnych, a przede wszystkim zmiany, jakie nastąpiły przez ponad ćwierć wieku.

Ponieważ duński bank centralny zmienia stopy procentowe zaraz w ślad za ruchem dokonywanym przez Europejski Bank Centralny, zamiany w sytuacji dochodowej gospodarstw domowych w Danii są w zasadzie takie same jak w innych krajach strefy euro. Jaki był  zatem wpływ tej polityki na dochód do dyspozycji gospodarstw domowych?

Okazuje się, że łagodniejsza polityka pieniężna zwiększa dochody do dyspozycji wszystkich - i bogatych i biednych. Ale znacznie większe zyski osiągają bogaci. Spadek stopy procentowej o jeden punkt procentowy powoduje wzrost w ciągu dwóch lat dochodu do dyspozycji o mniej niż 0,5 proc. w przypadku najuboższych i ponad 10 razy większy w przypadku 1 proc. najbogatszych - policzyli naukowcy.

Łagodna polityka pieniężna powoduje, że firmy mają niższe koszty finansowania, a więc wielu przedsiębiorstwom pozwala utrzymać się na powierzchni. W ten sposób hamuje wzrost bezrobocia, na co zwracał uwagę były prezes EBC Mario Draghi. Ale to nie znaczy, że ma wpływ na poprawę dochodów tych, którzy mogliby stracić pracę. Mocno poprawia natomiast zyski z działalności gospodarczej, pozwala osiągać wyższe dochody na giełdzie, w końcu bardzo mocno pomaga tym, którzy swoje zyski zawdzięczają lewarowaniu, a więc taniemu kredytowi. A zatem - generalnie - pozwala biednym nie stoczyć się w jeszcze większą biedę, ale prawdziwe zyski przynosi bogatym.

Nie tylko z dochodów z pracy czy działalności gospodarczej. Niskie stopy to równocześnie większe zyski z kapitału. Tak jest w przypadku wzrostu cen nieruchomości i cen akcji. A posiadaczami takich aktywów są także bogaci. Spadek stopy procentowej o 1 punkt procentowy zwiększa wartość aktywów o około 20 proc. w przypadku biednych, którzy jednak posiadają jakieś aktywa (np. mieszkanie po babci) i o ok. 75 proc. w przypadku najbogatszych. A to znaczy też, że łagodniejsza polityka pieniężna pozwala osiągać znacznie większe dochody z posiadanych aktywów niż umożliwia osiąganie dochodów np. z pracy.

Łagodniejsza polityka pieniężna to także tańszy kredyt. Kto na tym zyskuje? Oczywiście ci, których stać na tani kredyt, a więc mają większą zdolność kredytową dzięki wysokim dochodom lub dużemu majątkowi. 1 proc. ludzi o najwyższych dochodach czerpie większe zyski ze złagodzenia polityki pieniężnej niż jakakolwiek inna grupa dochodowa.

Jaki jest w sumie efekt obniżek stóp dla nas? Pogłębiają one nierówności.

"(...) łagodniejsza polityka pieniężna jednoznacznie zwiększa nierówności dochodów" - napisali autorzy badań w ich omówieniu na portalu Vox.eu.

Jeśli wziąć pod uwagę bezpośrednie i pośrednie dochody z pracy, z działalności gospodarczej, z kapitału, z posiadanych aktywów oraz korzyści z tańszego kredytu, obniżenie stopy procentowej o jeden punkt procentowy zwiększa w ciągu dwóch lat łączny dochód do dyspozycji 1 proc. najbogatszych o około 3,5 proc. Obniża go o prawie 2 proc. dla osób o najniższych dochodach. W ten sposób bogaci się bogacą, a biedni - biednieją.

Jacek Ramotowski

Przekaż 1% na pomoc dzieciom - darmowy program TUTAJ

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: banki centralne | stopy procentowe | zyski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »