Inflacja niebezpiecznie rośnie. Co nas czeka w 2022 r.?

Wzrost inflacji w 2021 r. nie przestaje negatywnie zaskakiwać. Na 10 odczytów w tym roku - 7 było wyższych od prognoz. Ekonomiści wskazują, że wzrost cen może zbliżyć się do 8 proc. w 2022 r. Natomiast, to że na koniec tego roku zobaczymy inflację 7-procentową jest już praktycznie pewne.

Jeszcze nie tak dawno temu, ekonomiści pytani o 7-proc. wskaźnik inflacji na koniec 2021 r., kręcili głową, że to mało prawdopodobne, że jeśli tak się stanie, to będzie to rzeczywiście bardzo negatywny scenariusz. Dzisiaj nikt już praktycznie takiego rozwoju sytuacji nie wyklucza, mało tego, pojawiają się jeszcze dalej idące wskazania, nawet 8-proc. inflacji nad Wisłą.

Wystarczy przejrzeć najnowsze komentarze. "7-8 proc. na początku 2022 roku w zasadzie pewne. Podwyżka stóp w listopadzie też" - oceniają ekonomiści mBanku.

"Wzrost cen nabiera tempa. Drożeje energia (paliwa, nośniki energii) oraz żywność. Rośnie także inflacja bazowa. RPP będzie kontynuować cykl. W najbliższą środę kolejna podwyżka stóp" - to natomiast ekonomiści Banku Pekao.

Reklama

Paweł Borys, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju pisze, że: "wzrostu inflacji przy wyjściu z pandemii można było oczekiwać. Jednak dynamika cen (CPI i PPI) jest zaskoczeniem w Polsce i na świecie. Dodając skok cen energii, należy zakładać szczyt inflacji na przełomie 1-2 kw 2022 na ok. 7-8 proc., co powinno przekładać się na szybszy wzrost stóp proc.".

A ekonomiści ING Banku Śląskiego wskazują, że "CPI (inflacja konsumencka - red.) na 7 proc. osiągniemy wcześniej, trudno mówić tylko o szoku podażowym, to trwała inflacja rozlewająca się po gospodarce, rosną ceny 70 proc. koszyka, wciąż widzimy podwyżkę w listopadzie, docelową stopę 2 proc., średni CPI 22' ponad 5 proc." - prognozują.

Czy inflacja może być jeszcze wyżej niż 8 proc.?

To też jest niewykluczone. - Według moich prognoz, przy niewystąpieniu kolejnych szoków, inflacja oscyluje w I kw. 2022 r. wokół 7,5 proc. Nie jest wykluczone, że jeśli kolejne szoki się wydarzą, a nie wiemy jaka będzie zima, pogoda, to inflacja może być nawet wyżej niż 8 proc. przy bardzo niesprzyjających okolicznościach. Te miesiące ostatnie pokazują, że wszystko jest możliwe - mówi w rozmowie z Interią Monika Kurtek, główna ekonomistka Banku Pocztowego.

Ekonomistka nie wyklucza, że dynamika cen może zbliżyć się nawet do 9 proc. - Nie bagatelizowałabym takie scenariusza. Ceny żywności są wysokie na całym świecie. A przecież to wszystko, co się dzieje w tej chwili: drogie nawozy i ich niedobory, drogie paliwo - wpływa na ceny produktów rolnych. Do tego dochodzi niepewność w postaci pogody, co też może mieć przełożenie. Te zmiany klimatyczne maja duże znaczenie, pogoda jest nieprzewidywalna. Na cenach żywności możemy mieć negatywne zaskoczenie, co znowu by inflację podbijało. A żywność to blisko ¼ całości koszyka inflacyjnego - tłumaczy Kurtek.

Skoro inflacja w październiku wzrosła o 6,8 proc. w ujęciu rocznym (we wrześniu było to 5,9 proc.), to Rada Polityki Pieniężnej - zdaniem ekonomistów - traci argument, by stóp proc. nie podnosić kolejny raz w tym roku (do pierwszej podwyżki doszło na październikowym posiedzeniu rady; decyzją RPP stopa referencyjna wzrosła o 40 pkt bazowych, tj. do 0,5 proc.).

- Praktycznie wszyscy ekonomiści zrewidowali swoje oczekiwania, w tym ja. Inflacja przekraczająca nieznacznie 6 proc. mogłaby wstrzymać radę na chwilę z kolejną podwyżką. Natomiast kiedy już się ona zbliżyła do 7 proc., reakcja RPP jest praktycznie przesądzona - tempo wzrostu inflacji zaczyna przybierać niepokojące rozmiary. Konsensu rynkowy jest taki, że decyzja o podwyżce (stopy referencyjnej - red.) o 50 pkt bazowych w następnym tygodniu zostanie podjęta - prognozuje Kurtek.

Ekonomistka Banku Pocztowego zwraca uwagę na jeszcze jeden scenariusz. Spowolnienie odbicia gospodarczego wywołane kolejną falą pandemii może spowolnić wzrost inflacji.

- Informacje, które napływają, budują negatywny obraz tego, jak może się dziać w gospodarkach pod koniec roku. Trzeci kwartał był oczywiście wolniejszy pod względem tempa wzrostu, a IV kwartał może być jeszcze gorszy. Na produkcję przemysłową wpływ mają niedobory komponentów, w budownictwie niedobory materiałów i ich cena. Może to jest czynnik, który inflację wyhamuje - przypomina Kurtek. I dodaje: "ewidentnie widzimy już efekty drugiej rudny. Nie zapominajmy też o presji płacowej, która się pojawia".

Inflacja rośnie też w innych krajach UE. W Hiszpanii wzrosła ona w ujęciu rocznym z 4,0 proc. we wrześniu do 5,5 proc. w październiku. W strefie euro inflacja zwiększyła się z 3,4 do 4,1 proc.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: inflacja | wzrost cen | drożyzna | ceny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »