Internetowe wyzwanie dla ubezpieczycieli
Zmiany w społeczeństwie i kulturze wywołane rozwojem Internetu dotknęły także ubezpieczycieli. Jednakże, jak dowodzą eksperci reasekuratora Swiss Re, środowisko ubezpieczeniowe nie nadąża za wyzwaniami stawianymi przez spółki nowych technologii, zwłaszcza w kwestiach zarządzania ryzykiem i transferu ryzyka.
Wyobraźmy sobie firmę internetową, która poniosła szkodę. Najprostszym scenariuszem jest szkoda fizyczna, czyli błąd w działaniu komputera, serwera itp. To odpowiada klasycznemu ryzyku szkody na mieniu i klasycznej polisie majątkowej. Jeśli jednak sam sprzęt nie został uszkodzony, zdarzenie nie jest objęte ubezpieczeniem majątkowym. Stąd też konieczność wypracowania specjalistycznych produktów ubezpieczenia business interruption, co w przypadku firmy działającej w wirtualnej rzeczywistości wymaga obliczeń aktuarialnych zupełnie innych niż w przypadku np. spółki handlowej czy budowlanej. Jedno jest pewne - ryzyko jest wysokie. Co prawda spółka internetowa może - za odpowiednią cenę - wykupić polisę typu all risks, co chroni ją przed stratami własnymi. Pozostaje jednak kwestia odpowiedzialności cywilnej za ewentualne straty odbiorców usług internetowych, czy to spowodowanych awarią sprzętu, czy też - co poważniejsze - bezpieczeństwem krążących po sieci danych czy przeprowadzanych za pośrednictwem Internetu transakcji finansowych. Część takich ryzyk może być pokryta przez istniejące już produkty ubezpieczeniowe. Istnieje jednak konieczność stworzenia zupełnie nowych, wyspecjalizowanych produktów.
Podstawowa ochrona oferowana przez takie produkty powinna uwzględniać zniszczenie lub manipulacje stronami www, "padnięcie" serwera czy sieci, przechwycenie poufnych danych klientów, zainfekowanie wirusem, koszty ponownego rozruchu, a wreszcie szpiegostwo przemysłowe - twierdzą eksperci Swiss Re. Do tego wskazane jest, aby towarzystwo ubezpieczeniowe, specjalizujące się w polisach dla przedsiębiorstw nowych technologii, co najmniej raz w roku przeprowadzało dokładne badanie bezpieczeństwa sieciowego swojego klienta. Do tego zaś konieczne jest, aby firma internetowa dysponowała spójnym systemem zarządzania ryzykiem, za pomocą którego będzie możliwe analizowanie procesów zachodzących tak na zewnątrz, jak i wewnątrz przedsiębiorstwa. Na razie więc wygląda na to, że zamiast gotowych produktów ubezpieczeniowych zakres ochrony będzie indywidualnie negocjowany między towarzystwem a potencjalnym klientem.