Jak oskubać koncern z milionów

Prywatne osoby coraz częściej wygrywają z wielkimi firmami. Sądy nie wahają się orzekać milionowych odszkodowań. Wygrane wymuszają na firmach zmianę krzywdzących praktyk.

Koncern Energetyczny Energa ma zapłacić Jankowi Meli 233 tys. zł odszkodowania i 2 tys. zł dożywotniej renty. Sąd uznał, że chłopak ponosi częściową winę za wypadek

Procesy odszkodowawcze to dla prawników coraz większy zarobek - i to nie tylko dla wielkich kancelarii, ale również, a może przede wszystkim, tych mniejszych. Takie sprawy to nie tylko dodatkowe możliwości zarobkowania dla prawników, ale przede wszystkim doskonała reklama - szczególnie w przypadku procesów nagłośnionych przez media. Nie ma bowiem lepszego sposobu na udowodnienie skuteczności adwokata czy radcy niż wywalczanie dla powoda konkretnych pieniędzy.

Sprawa Jasia Meli to tylko jeden z ostatnich precedensowych procesów, w których przeciętny obywatel wygrał z wielkim przedsiębiorcą, często - rynkowym monopolistą. Sąd Okręgowy w Gdańsku przyznał mu ponad 233 tys. zł odszkodowania i 2 tys. zł dożywotniej renty od Koncernu Energetycznego Energa. Tak zwani szarzy obywatele coraz częściej skutecznie dochodzą swoich praw przeciwko dużym firmom - dotyczy to również branży bankowej, telekomunikacyjnej czy ubezpieczeniowej.

Uważajcie dostawcy energii

Zielone światło dla dochodzenia odszkodowań od koncernów energetycznych dał ostatnio również Sąd Rejonowy w Krasnymstawie, który orzekł o 7 tys. zł odszkodowania na rzecz Romana R. za tzw. bezumowne użytkowanie należącego do niego gruntu przez Zamojską Korporację Energetyczną S.A. Sprawa jest precedensowa - podobna sytuacja może dotyczyć wielu właścicieli nieruchomości.

Na należącej do Romana R. posesji znajduje się 12 słupów energetycznych postawionych przez zakład energetyczny. Właściciel działki zażądał od korporacji zapłaty odszkodowania za bezumowne korzystanie z gruntu za lata 1997-2006 w wysokości 5 tys. złotych.

- Po wyliczeniach biegłego powództwo zostało rozszerzone do 7 tys. zł - mówi sędzia Joanna Smyk - przewodnicząca I Wydziału Cywilnego w Krasnymstawie.

Zakład energetyczny argumentował w trakcie postępowania, że urządzenia znajdujące się na nieruchomości zostały wybudowane w latach 70. przy dochowaniu wszelkich wymogów prawnych. Nie ma więc znaczenia fakt, że obecnie niedopuszczalne jest przeciągnięcie linii energetycznej przez nieruchomość, bez zgody właściciela. Sąd uznał jednak roszczenia powoda.

- Pozwy osób fizycznych przeciwko firmom energetycznym spowodują, że te ostatnie będą musiały uregulować pewne niezałatwione przez lata kwestie, związane m.in. z użytkowaniem gruntu dla potrzeb realizowania dostaw energii elektrycznej czy zasiedzeniem nieruchomości - mówi Ryszard Taradejna - dyrektor biura prawnego Urzędu Regulacji Energetyki.

Drżyjcie ubezpieczyciele

Prywatne osoby coraz śmielej występują również przeciwko ubezpieczycielom. PZU musiało ostatnio wypłacić 1,5 mln zł odszkodowania kobiecie, której sytuacja życiowa pogorszyła się na skutek tego, że w wypadku samochodowym zginął jej mąż - wysokiej klasy finansista. Za winnego jego śmierci uznano Kazimierza K., sprawcę wypadku, który miał wykupioną w PZU polisę OC.

Początkowo powódka żądała 4 mln zł, zakładając, że o tyle pogorszyłaby się jej sytuacja finansowa w ciągu 20 lat, później jednak obniżyła wysokość roszczeń do 2,6 mln zł. Mąż był doradcą finansowym i zarabiał miesięcznie prawie 40 tys. zł - do tego dochodziły nawet kilkudzięsięciotysięczne premie. Małżeństwo rozpoczęło budowę domu, zaciągając na ten cel kilka kredytów - po śmierci męża większość zarobków powódki pochłaniała spłata odsetek.

Zakład ubezpieczeń argumentował m.in., że sytuacja materialna powódki nie jest zła, gdyż odziedziczyła majątek po mężu. Warszawski sąd apelacyjny uznał jednak, że możliwość żądania odszkodowania powstaje w związku z pogorszeniem sytuacji materialnej z powodu śmierci bliskiej osoby, a nie dopiero wówczas, gdy ktoś popadnie w ubóstwo.

Banki strzeżcie się

Przegrane procesy ze zwykłymi ludźmi ma na swoim koncie również branża bankowa. Ostatnio w Sądzie Najwyższym wygrała Christy K., która zakwestionowała wysokość opłat pobieranych przez Bank Millennium S.A.

- Sąd Najwyższy odrzucił skargę kasacyjną banku. Chodziło o pobieranie od klientów opłat w wysokości 2 zł za wypłaty gotówkowe z konta osobistego. Warszawski Sąd Apelacyjny przychylił się do argumentacji powódki, według której bank pobiera miesięczną opłatę za prowadzenie rachunku, a w pojęciu prowadzenie rachunku mieszczą się również wpłaty i wypłaty pieniędzy. Krótko mówiąc, bank dwukrotnie zarabia na tych samych czynnościach.

Pomimo wyczerpania drogi sądowej, kwestionowana opłata nadal jest pobierana.

- Jesteśmy zobowiązani do odstąpienia od niej dopiero wówczas, gdy postanowienie uznane za sprzeczne z prawem zostanie wpisane do rejestru zakazanych klauzul, prowadzonego w UOKiK - tłumaczy Wojciech Kaczorowski z Banku Millennium.

W trakcie dużej sprawy odszkodowawczej jest również Deutsche Bank. Jego klient dochodzi odszkodowania w wysokości 5 mln zł za straty, jakie poniósł w związku z różnicami kursu dolara, gdyż bank nie zrealizował jego dyspozycji. Sąd Najwyższy przekazał niedawno sprawę do ponownego rozpoznania sądowi apelacyjnemu, który nie uznał roszczeń Jerzego T.

Pilnujcie się operatorzy

Coraz więcej procesów z Kowalskimi mają również operatorzy telekomunikacyjni. Sprawę z Telekomunikacją Polską wygrał ostatnio Bogdan W., domagający się odszkodowania w wysokości 1200 zł za przerwę w świadczeniu usług telefonicznych. Klient miał podpisane ze spółką dwie umowy - jedna dotyczyła korzystania z telefonu stacjonarnego, druga - z Neostrady. Umowa dotycząca usługi internetu została zawarta na czas określony. Po upływie jej obowiązywania powód nie otrzymywał żadnych faktur, jednak 10 miesięcy później TP SA zażądała od niego zapłaty prawie 2 tys. zł za Neostradę. Spółka argumentowała, że umowa została automatycznie przedłużona na kolejny okres. Z uwagi na fakt, że Bogdan W. nie zgodził się na zapłatę tej kwoty, TP SA odcięła mu telefoniczne połączenia wychodzące, argumentując to internetowym zadłużeniem. Tymczasem spór dotyczył usługi korzystania z internetu, a nie telefonu, tak więc TP SA nie miała prawa odciąć telefonu.

Reklama

Ewa Usowicz

OPINIA

Daniel Jastrun
radca prawny i partner w kancelarii prawnej Magnusson

Widoczna jest tendencja, iż osoby fizyczne coraz częściej dochodzą swoich roszczeń od dużych przedsiębiorców, również w zakresie odpowiedzialności odszkodowawczej. To skutek m.in. tego, że na polski rynek wchodzi coraz więcej zagranicznych koncernów, którym za cenę maksymalizacji zysku, często "opłaca się" nie dochować dostatecznej staranności czy nawet naruszyć prawo. Wyraźnie widać również, że polskie sądy coraz śmielej zasądzają od przedsiębiorców wysokie odszkodowania na rzecz przysłowiowych Kowalskich. Uważam, że to dobra tendencja, gdyż sankcja nałożona na dużą firmę musi być dla niej odczuwalna, aby mogła być skuteczna.

Gazeta Prawna
Dowiedz się więcej na temat: bank | prywatne | koncern | nieruchomości | odszkodowania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »