Kredyt studencki - tani zastrzyk gotówki

Jest sposób na najtańszy na rynku zastrzyk gotówki dla młodego człowieka pobierającego naukę w szkole wyższej. Państwo może pożyczyć studentowi 30 tysięcy złotych na bardzo preferencyjnych warunkach, a spłaty zażąda dopiero po dwóch latach od zakończenia edukacji. Chętni na tanią pożyczkę mają czas do 15 listopada. Od przybytku głowa nie boli, od nadmiaru pieniędzy też nie, zwłaszcza podczas studiów. Książki, kursy edukacyjne, mieszkanie, wyżywienie, dojazdy, imprezy. Opłat bez liku, zawartość portfela jest ograniczona . Student bez problemu zagospodaruje 600 złotych miesięcznie, zresztą bank nie będzie go rozliczać z wydatków.

Pieniądze można wydawać na bieżąco lub np. wpłacić na konto oszczędnościowe, pamiętając jednak, że najlepszą lokatą jest inwestycja w samego siebie.

Student z przywilejem

Pożyczkę można zaciągnąć na okres od jednego roku do pięciu lat. Bank będzie wpłacać w tym okresie przez dziesięć miesięcy w roku (od października do lipca) na konto studenta kwotę w wysokości 600 zł (można wybrać niższą opcję - 400 zł). Dwa lata po zakończeniu studiów trzeba zacząć spłacać kredyt. Nie powinno to stanowić problemu, bo możemy go spłacać dwa razy dłużej niż pobieraliśmy transze. Zatem miesięczna rata to połowa wypłacanej wcześniej kwoty. Przykładowo, jeśli pobieraliśmy transze w wysokości 600 zł przez dwa lata, to spłacać będziemy 300 zł miesięcznie plus odsetki przez cztery lata.

Co z odsetkami?

Kredyt studencki jest udzielany przy wsparciu państwa, a ściślej, Banku Gospodarstwa Krajowego, który reguluje odsetki do momentu rozpoczęcia spłaty przez studenta. Po tym okresie zadłużenie i odsetki spłaca student.

Oprocentowanie kredytu to połowa stopy redyskonta weksli NBP - teraz wynosi 3,75 proc.

Sprawdź aktualne stopy procentowe NBP

Jak przebiega spłata kredytu?

Przykładowo, żak pożycza od banku 24 000 zł (600 zł x 10 m-cy x cztery lata). Kredyt będzie spłacał przez 80 miesięcy, 300 zł miesięcznie w równych ratach. Ponieważ trudno przewidzieć poziom stóp procentowych w 2015 roku, przyjmijmy odsetki w wysokości 4 proc. Przy takich założeniach miesięczna rata wyniesie 342,27 zł, a całkowity koszt kredytu to 27 382 zł, co oznacza, że bankowi oddamy ekstra około 3,5 tys. zł.

Kredyt krok po kroku

W tym roku kredytów udzielają cztery banki współpracujące z BGK. Są to:

Bank PKO BP

Pekao S.A.,

Bank Polskiej Spółdzielczości S.A.

Gospodarczy Bank Wielkopolski S.A.

Student ma czas na złożenie wniosku od 1 października do 15 listopada. W banku musi przedstawić zaświadczenie z uczelni oraz zaświadczenia o dochodach rodziny z urzędu skarbowego. Wniosek warto złożyć wcześniej, by zostawić sobie trochę czasu na ewentualne uzupełnienie dokumentacji.

Bank najczęściej żąda poręczenia kredytów przez dwóch żyrantów. Jeżeli student ma tylko jednego poręczyciela, drugim może być BGK, ten jednak z każdej transzy pobierze 1 proc. (6 złotych). UWAGA! Do 1 procenta transzy może pobrać także bank udzielający kredytu, co oznacza, że obiecanej kwoty 24 000 zł może przepaść do 240 zł.

Aby uniknąć przykrych niespodzianek w postaci braku środków na koncie lub wezwania do spłaty, należy pamiętać, by co pół roku przedstawić w banku zaświadczenie z uczelni o kontynuacji nauki.

Spłata w taryfie ulgowej

Najpóźniej dwa lata po zakończeniu edukacji trzeba zacząć spłacać kredyt. Prymusi mogą liczyć na bonus - jeżeli student znalazł się w gronie 5 proc. najlepszych absolwentów, to na jego wniosek bank kredytujący umorzy 20 proc. długu.

CZYTAJ RÓWNIEŻ INNE RAPORTY SERWISU BIZNES

Państwo nie zapomniało także o mniej zaradnych. Bezrobotny magister może starać się o obniżenie rat, które nie przekroczą 20 proc. jego dochodu, lub spłacać jedynie odsetki. Trzeba jednak pamiętać, że od spłaty kredytu się nie ucieknie. Bank upomni się o swoje, gdy chude lata miną.

KOMENTARZE

Expander: Taniej nikt nie pożyczy Nie ma na naszym rynku porównywalnie taniego sposobu sfinansowania wydatków ponoszonych na studia, jak kredyt studencki. Oprocentowanie pożyczek gotówkowych bardzo rzadko jest bowiem niższe niż 10 proc., a koszt kredytu w ich przypadku podnoszą jeszcze prowizja oraz składki ubezpieczeniowe i inne opłaty. W rezultacie zaciągając nawet atrakcyjną pożyczkę gotówkową (oproc. 10 proc., prowizja 1 proc.) na kwotę 24 tys. zł, który będzie spłacany przez 80 miesięcy, koszt kredytu przekroczy 9 tys. zł. Będzie więc ponad dwukrotnie wyższy niż koszt kredytu studenckiego.

Bardzo nisko oprocentowany dług można uzyskać zaciągając pożyczkę hipoteczną. Jeśli będzie to pożyczka we frankach szwajcarskich lub euro, to oprocentowanie może wynieść jedynie 5-6 proc.. Jest to jednak i tak znacznie więcej niż odsetki od kredytu studenckiego, które teraz wynoszą jedynie 1,875 proc. (połowa stopy redyskontowej). Ponadto, aby uzyskać pożyczkę hipoteczną trzeba dysponować nieruchomością, która będzie stanowiła zabezpieczenie długu. Problem polega również na tym, że pożyczki hipoteczne zwykle można zaciągać na kwoty przewyższające 50 tys. zł. Na takim poziomie banki ustalają minimalny poziom pożyczki. Nie opłaca się bowiem zaciągać pożyczki hipotecznej na stosunkowo nieduże kwoty, gdyż koszty związane z wyceną nieruchomości, ustanowieniem hipoteki są zbyt wysokie. Zwracają się one przy dużych kwotach pożyczek.

Jarosław Sadowski, analityk

A-Z Finanse: Taka okazja może się już nie trafić

O kredycie studenckim można z całą pewnością powiedzieć, że jest to najpewniejszy, najtańszy i najłatwiejszy sposób na zdobycie dodatkowych środków jeszcze w trakcie studiów. Ten kredyt to prawdziwa okazja, ponieważ pozwala otrzymać nawet 30 000 zł w trakcie 5 lat studiów i nie zapłacić od tego ani złotówki odsetek. Uwzględniając fakt, że spłatę zaciągniętego długu zaczniemy dopiero po 2 latach od skończenia studiów, w sumie przez 5 lat mamy regularne wpłaty, a po kolejnych dwóch płacimy odsetki w wysokości zaledwie połowy stopy redyskontowej NBP. Dziś jest to zaledwie 1,875 proc., więc znacznie mniej od inflacji i niemal 10-krotnie mniej niż przy standardowym kredycie gotówkowym oraz ok. 4-krotnie mniej niż przy kredycie hipotecznym, uważanym za najtańszy na rynku finansowym.

Tak tanich pieniędzy w ofercie dla detalicznego klienta nie ma nigdzie na świecie i w wielu przypadkach można być pewnym, że nigdy więcej w życiu tak dobra okazja nam się nie przytrafi. Część osób może sądzić się, że skoro stać je sfinansowanie studiów, nie potrzebują kredytu studenckiego, ale to błędne myślenie. Po pierwsze sposobów na zagospodarowanie tak tanich pieniędzy są setki, ale najważniejsze jest to, że mając dostęp do taniej gotówki możemy zamiast konsumpcji przeznaczyć ją na inwestycje. W ciągu siedmiu lat na pewno będzie wiele okazji pomnożenia kapitału i może się okazać, że to właśnie ten "niepotrzebny kredyt" pozwoli dorobić się pierwszych większych pieniędzy lub sfinansować np. wkład własny na mieszkanie. Nawet osoby nie związane z finansami łatwo mogą policzyć, że 30 000 zł zainwestowane w fundusze akcje na tak długi czas jeszcze nigdy nie przyniosło straty. A ewentualne zyski mogą być rzędu 100-300 proc., co oznacza, że w momencie spłaty pierwszej raty na koncie będziemy mieć już ponad 100 000 zł. Zatem nie należy pytać, czy warto brać kredyt studencki, ale jak go zainwestować, bo tak dobre okazje zdarzają się bardzo rzadko.

Paweł Cymcyk, analityk

Michał Morek

Czy warto wziąć kredyt studencki? Porozmawiaj na Forum

Czytaj także:

Student pożyczy, gdy dobrze policzy

Sprawdź, co wynajmiesz za 600 złotych?

Czym bank może cię zaskoczyć?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »