Marek Belka o ustawie ws. frankowiczów

Nasz system bankowy tego nie wytrzyma - tak o prezydenckiej ustawie o pomocy frankowiczom mówi w rozmowie z RMF FM prezes Narodowego Banku Polskiego. Według Marka Belki prezydencka propozycja jest zła, szkodliwa i w obecnym kształcie niepotrzebna.

Zdaniem prezesa NBP prezydencka ustawa o pomocy frankowiczom generuje zbyt wysokie koszty. Kancelaria prezydenta ich nie policzyła.

Na razie pojawiają się wstępne analizy i pokazują one, że banki zapłacą za ustawę frankową ogromne pieniądze. Dzisiaj się mówi o 30, 40 mld złotych. Nie wiem, czy będzie to można "rozsmarować" na wiele lat, ale nawet jeżeli - w co wątpię - to oznacza, że część naszych banków wpadnie w kłopoty - uważa Marek Belka. Może to prowadzić do bankructwa, co oznacza, że nasze oszczędności w bankach będą zagrożone - twierdzi Marek Belka.

Reklama

Szef NBP dodaje, że będzie zwalczał propozycję prezydenta. Przedstawianiem analiz, pokazywanie niebezpieczeństw, także konsekwencji - nie tylko bezpośrednich, ale i pośrednich - a te są bardzo poważne - mówi Belka.

Dodaje, że o jego obawach wiedzą minister finansów Paweł Szałamacha i wicepremier Mateusz Morawiecki.

Co zakłada prezydencki projekt?

Projekt ministrów prezydenta Andrzeja Dudy zakłada, że każdy, kto ma kredyt w euro lub we franku, będzie mógł go przewalutować na polskie złote. Ma się to odbywać po czymś, co urzędnicy Kancelarii Prezydenta nazwali "kursem sprawiedliwym". Dla każdego będzie on inny i będzie wyliczany ze skomplikowanego wzoru. Banki każdemu indywidualnie mają przygotowywać symulacje.

Będzie też ulga dla osób, które bankrutują. To rozwiązanie to ostateczność, jeżeli ktoś stracił pracę, ma długi i nie płaci rat kredytów, to będzie mógł wystąpić do banku o zakończenie kredytu.

Niestety będzie musiał oddać mieszkanie bankowi, ale ten zwolni go z całego pozostałego długu. To ogromna zmiana, bo dziś w takich sytuacjach bank zabiera mieszkanie i jeszcze zostawia nas z długiem na 200-300 tysięcy złotych. Teraz tego długu nie będzie. Pokryje go bank.

Banki mają oddać na spreadach

Projekt, który zaprezentowali urzędnicy Kancelarii Prezydenta, zakłada m.in, że banki będą musiały oddać kredytobiorcom walutowym to, co zarobiły na tak zwanym spreadzie. Chodzi o różnicę między oficjalnym kursem euro albo franka, a tym wyznaczanym przez banki - niekorzystnym dla klientów. Banki będą musiały pomniejszyć nasze zadłużenie o to, co zyskały ustalając niekorzystne dla nas kursy walut.

Przez kilkanaście lat było tak, że banki do oficjalnego kursu franka lub euro doliczały sobie kilka, czasem dwadzieścia kilka groszy narzutu. Kiedyś klienci musieli kupować waluty od banku po tym niekorzystnym kursie. To zmieniło się dopiero kilka lat temu. Przeciętny klient, który ma kredyt na 300 tysięcy złotych zaciągnięty 10 lat temu, stracił z tego powodu około 20 tysięcy złotych. Teraz banki o tę kwotę będą musiały pomniejszyć zadłużenie swoim klientom.

Sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Maciej Łopiński podał na konferencji prasowej, że zapisy projektu mają obejmować tych, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.

Krzysztof Berenda

Więcej informacji ekonomicznych na RMF24.pl

Proponowane przez Kancelarię Prezydenta rozwiązanie dotyczące frankowiczów wydaje się uczciwe z punktu widzenia relacji między kredytobiorcami złotowymi a "frankowymi" - oceniło Ministerstwo Finansów w poniedziałkowym komentarzu.

"MF po wstępnej analizie dokumentu roboczego Kancelarii Prezydenta RP zawierającego zasady przywrócenia równości stron niektórych umów kredytu i umów pożyczki uważa, że istnieją przesłanki do niestwierdzenia jednorazowej, trwałej utraty wartości aktywów finansowych, takie stanowisko ma oparcie w interpretacji standardu 39 MSR (Międzynarodowego Standardu Rachunkowości - PAP). Tak więc w opinii MF możliwe wydaje się być ujmowanie przez banki ewentualnej straty (rozumianej jako różnica między kursem bieżącym a +kursem sprawiedliwym+) w czasie" - napisano w komentarzu.

Według ministerstwa proponowany w projekcie mechanizm pozwala na rozwiązanie części rezerw z tytułu LtV (współczynnika określającego relacje między wysokością kredytu a wartością zabezpieczenia, czyli nieruchomości - PAP), a także zmniejszenia dodatkowych wymogów kapitałowych związanych z utrzymywaniem przez banki znaczącego portfela kredytów walutowych, co ma wymierny, pozytywny wpływ na wynik sektora.

"Proponowane przez Kancelarię Prezydenta rozwiązanie wydaje się być uczciwe z punktu widzenia relacji między kredytobiorcami złotowymi a +frankowymi+, gdyż wartość pozostającego kapitału do spłaty jest dla kredytu hipotetycznego większa niż analogiczny, +prawdziwy+ kredyt złotowy" - oceniło MF. "Proponowane rozwiązanie wymaga dopracowania oraz analizy z punktu widzenia interesów Skarbu Państwa, w tym skutków budżetowych oraz konsultacji z innymi instytucjami, w których kompetencjach leży polityka monetarna i budżetowa" - dodano w komunikacie.

W ub. tygodniu minister finansów Paweł Szałamacha ocenił w przesłanym PAP komentarzu, że proponowane przez Kancelarię Prezydenta rozwiązania co do zasady są możliwe do przyjęcia, wymagają jednak dopracowania w oparciu o szczegółowe dane z KNF.

Minister zastrzegł, że "za wcześnie jest jednak, aby zająć jednoznaczne stanowisko w sprawie szczegółowych zapisów proponowanego projektu, gdyż wymaga to analizy z punktu widzenia interesów Skarbu Państwa oraz konsultacji z innymi instytucjami, w których kompetencjach leży polityka monetarna i budżetowa".

"Minister finansów docenia fakt, że przedstawiono kompleksowy pomysł rozwiązania problemów tzw. frankowiczów, gdyż problemy te są istotne z punktu widzenia indywidualnych finansów setek tysięcy obywateli (...). Minister finansów jest otwarty na działania rozwiązujące problem w sposób sprawiedliwy, a zarazem bezpieczny dla całego systemu gospodarczego państwa" - napisano.

Przeliczenie walutowego kredytu hipotecznego na złote po "sprawiedliwym" kursie zakłada projekt ustawy o "sposobach przywrócenia równości stron" w umowach na kredyty walutowe, przedstawiony w piątek przez sekretarza stanu w Kancelarii Prezydenta Macieja Łopińskiego.

Projekt trafi teraz do KNF, która ma policzyć skutki regulacji dla stabilności systemu finansowego.

Zakłada on trzy rodzaje restrukturyzacji kredytów: dobrowolną, przymusową i przeniesienie własności nieruchomości w zamian za zwolnienie z długu. Projekt ma obejmować tych kredytobiorców, którzy wzięli walutowe kredyty mieszkaniowe na własne potrzeby. Nie będzie obejmować wykorzystujących kredyt w działalności gospodarczej.

W piątek wypadła pierwsza rocznica "czarnego czwartku". 15 stycznia 2015 r. szwajcarski bank centralny (SNB) podjął decyzję o uwolnieniu kursu franka wobec euro, co doprowadziło do paniki na rynku i skokowego umocnienia się szwajcarskiej waluty, m.in. wobec złotego.

Spowodowało to, że szereg właścicieli frankowych kredytów hipotecznych znalazło się w niezwykle trudnej sytuacji - wiele z tych kredytów miało w nowej sytuacji wskaźnik LtV przekraczający 100 proc., co oznaczało, że wartość hipoteki była niższa niż wartość kredytu. Wielu kredytobiorców miało też do spłacenia więcej, niż przed laty zaciągnęli.

PAP

RMF/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »