Młodzi dostaną po 2285 zł

Minister zdrowia chce, aby od 1 stycznia stażyści i rezydenci dostali 30-proc. podwyżki wynagrodzeń. Lekarze-rezydenci mają mieć prawo do uzyskiwania preferencyjnych kredytów. Lekarski Egzamin Państwowy zostanie przesunięty na szósty rok studiów medycznych.

W połowie przyszłego roku młodych lekarzy czeka prawdziwa rewolucja. Ewa Kopacz, minister zdrowia, przygotuje pakiet zmian w systemie ich kształcenia. Ma to zachęcić absolwentów akademii medycznych do pozostania w kraju i pracy w rodzimych szpitalach oraz w przychodniach. Bez młodych specjalistów nie uda się bowiem zlikwidować luki pokoleniowej wśród lekarzy. Dzisiaj na ponad 70 tys. specjalistów około 70 proc. to ludzie powyżej 55 roku życia. Dlatego już od 1 stycznia 2008 r. stażyści i rezydenci dostaną 30-proc. podwyżkę wynagrodzeń. Stażysta zarobi więcej o 460 zł miesięcznie, natomiast lekarz rezydent - o 528 zł brutto. Przede wszystkim jednak minister zdrowia chce zmienić termin zdawania przez nich Lekarskiego Egzaminu Państwowego. Jednocześnie proponuje wprowadzenie preferencyjnych kredytów dla lekarzy rezydentów na pokrycie kosztów kształcenia lub tzw. umów patronackich. Środowisko lekarskie podchodzi z rezerwą do zmian proponowanych przez ministra zdrowia.
Podwyżki są za niskie

Marek Twardowski, wiceminister zdrowia, potwierdza, że pieniądze na podwyżki dla stażystów i rezydentów (czyli lekarzy robiących specjalizację) są już zarezerwowane w przyszłorocznej ustawie budżetowej. Na ten cel ma być przeznaczone ponad 54 mln zł. Dodatkowo, jak podkreśla Ewa Kopacz, w 2008 roku, praktycznie wszyscy chętni będą mogli robić specjalizację w ramach rezydentur.

- Liczba miejsc specjalizacyjnych (tzw. etaty rezydenckie) ma być zwiększona o 948 - dodaje minister zdrowia.

Jednak zdaniem środowiska lekarskiego, podwyżki zaproponowane rezydentom i stażystom są zbyt niskie.

- Obecnie rezydent zarabia 1757 zł brutto miesięcznie. Od nowego roku jego pensja brutto będzie wynosić 2285 zł. To nie jest znaczący wzrost - mówi Krzysztof Bukiel, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL).

Dyrektorzy szpitali zdają sobie natomiast sprawę, że bez rezydentów i stażystów mogą mieć poważne problemy z zapewnieniem opieki pacjentom, gdy od nowego roku w życie wejdą przepisy ustawy skracającej czas pracy lekarzy do, średnio, 48 godzin tygodniowo. Problem jednak w tym, że obecnie nie mogą oni samodzielnie dyżurować. Resort zdrowia zamierza to jednak zmienić, tak aby od 1 stycznia lekarze rezydenci i stażyści mogli bez nadzoru dyżurować na oddziałach.

- Decyzję o tym, czy młody lekarz ma wystarczającą wiedzę i umiejętności, aby mógł ponosić taką odpowiedzialność, ma podejmować ordynator oddziału - mówi Marek Twardowski.

W Ministerstwie Zdrowia trwają właśnie prace nad projektem rozporządzenia, które wprowadza te zmiany.

Kredyt na specjalizację

Ministerstwo Zdrowia nie wyklucza również zmiany sposobu finansowania etatów rezydenckich. W ten sposób kształci się ponad 12 tys. osób. Obecnie wynagrodzenie lekarzy robiących specjalizację jest finansowane z budżetu państwa.

- Dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kredytów dla lekarzy rezydentów. Byłyby one im udzielane na preferencyjnych warunkach. Nie jest jeszcze przesądzone, czy środki na ten cel pochodziłyby z budżetu państwa - podkreśla Ewa Kopacz.

Ta zmiana miałaby zachęcić lekarzy do pracy w kraju, bo w momencie wyjazdu młody lekarz musiałby np. spłacić zaciągnięty dług. Jeśli pozostałby w kraju, kredyt mógłby być umarzany lub spłacany na korzystnych warunkach.

Zdaniem Marka Wójcika, eksperta ds. ochrony zdrowia w Związku Powiatów Polskich, jest to dobre rozwiązanie.

- Skoro, z jednej strony , mamy problem z niedoborem lekarzy, a z drugiej, co roku budżet państwa wydaje kilkadziesiąt milionów złotych na ich kształcenie, to potrzebna jest gwarancja, że zaraz po zrobieniu specjalizacji lekarz nie wyjedzie za granicę - dodaje Marek Wójcik.

Stypendium ze szpitala

Środowisko medyczne jest przeciwne wprowadzeniu zmian w finansowaniu rezydentów.

- Ta propozycja nie wynika z troski o zapewnienie przyszłym specjalistom możliwości dokształcania się, a szpitalom kadry dobrych pracowników, ale ma jedynie chronić interes publiczny - mówi Jerzy Jakubiszyn z Komisji Kształcenia Medycznego opolskiej izby lekarskiej.

Zdecydowanie lepszym pomysłem, według lekarzy, jest powrót do rozwiązania, które obowiązywało w przeszłości, czyli do tzw. umów patronackich. Tego również nie wyklucza minister zdrowia. Umowę taką młody lekarz zawierałby z konkretnym szpitalem, w którym chciałby robić specjalizację. W zamian za zobowiązanie się do kilkuletniej pracy w placówce, w której robił specjalizację, lekarz otrzymywałby np. stypendium, możliwość uczestniczenia w dodatkowych kursach i szkoleniach.

- Umowy patronackie są dobrym rozwiązaniem, jeżeli funkcjonowałyby równorzędnie z finansowaniem rezydentur z budżetu państwa - podkreśla Andrzej Włodarczyk, prezes warszawskiej izby lekarskiej.

LEP wcześniej

Minister zdrowia jest również zdecydowaną zwolenniczką zmian w dotychczasowych zasadach organizacji Lekarskiego Egzaminu Państwowego.

- Uważam, że powinien on odbywać się już na szóstym roku studiów - mówi minister zdrowia.

Obecnie lekarze zdają LEP po odbyciu rocznego stażu. Pozytywny wynik z egzaminu daje im prawo leczenia pacjentów i jednocześnie otwiera drogę do robienia specjalizacji. Ponadto mogą pracować w innych krajach UE, bez konieczności nostryfikacji swoich dyplomów.

Zdaniem Jerzego Jakubiszyna, przesunięcie terminu zdawania LEP nie jest złym rozwiązaniem, pod warunkiem że będzie on również sprawdzał praktyczne umiejętności młodych lekarzy.

- Dzięki temu zostałby również wyeliminowany problem tych lekarzy, którzy już ukończyli staż, a jeszcze nie zdążyli zdać LEP. Z tego powodu mają problem ze znalezieniem zatrudnienia, bo wciąż mają ograniczone prawo wykonywania zawodu - podkreśla Jerzy Jakubiszyn.

Zdaniem ministra zdrowia LEP w obecnym kształcie nie sprawdza ani akademickiej wiedzy młodych lekarzy, ani nie potwierdza umiejętności nabytych przez nich w trakcie trwania stażu.

- To, czego lekarz nauczył się na studiach, potwierdzają przecież cząstkowe egzaminy w poszczególnych dziedzin medycyny, jakie musi on zdać na Akademii Medycznej - podkreśla minister zdrowia.

Dodatkowo LEP w obecnym kształcie jest mało obiektywnym egzaminem. Brakuje w nim katalogu zagadnień, których powinien dotyczyć. Dlatego niezbędne jest stworzenie podręcznika, z którego młodzi lekarze przygotowywaliby się do zdawania LEP.

2285 zł będzie zarabiał w 2008 roku lekarz-rezydent

SZERSZA PERSPEKTYWA

Francja

Na studia medyczne nie zdaje się egzaminu wstępnego. Już na drugim roku zaczynają się staże w szpitalach, nie ma natomiast praktyk wakacyjnych. Po trzecim roku student staje się tzw. externe i pracuje na wybranym oddziale. Aby otworzyć specjalizację, należy zdać egzamin z całego zakresu wiedzy medycznej. Lekarze na etacie szpitalnym nie mają prawa prywatnego praktykowania.

Irlandia

Studia medyczne trwają tam pięć lat i dzielą się na fazy przedkliniczną i kliniczną. Po złożeniu egzaminu końcowego absolwenci uzyskują stopień bakalaureat w medycynie lub bakalaureat w chirurgii. Aby uzyskać pełne prawo wykonywania zawodu, każdy lekarz musi pracować w szpitalu przez 12 miesięcy jako rezydent. Stopień doktora medycyny można uzyskać po zdobyciu dyplomu, przedłożeniu oryginalnej pracy badawczej i złożeniu egzaminu doktorskiego.

Dominika Sikora

Reklama
Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »