Na tle Europy Środkowej i Wschodniej
Z roku na rok polskie banki prezentują się coraz solidniej na tle swoich konkurentów z Czech, Słowacji czy Węgier. Dobra koniunktura i procesy konsolidacyjne w naszym sektorze bankowym prawdopodobnie jeszcze umocnią ten trend.
W ostatnim numerze miesięcznika The Banker opublikowana została lista największych banków w
Europie Środkowej i Wschodniej, która stanowi swoisty suplement do sporządzonej niedawno przez ten
sam periodyk listy 1000 największych banków świata. Podobnie jak w poprzednich latach, na liście
obejmującej banki z naszego regionu dominują polskie banki, których w pierwszej dziesiątce jest aż pięć.
Jeżeli jako wyznacznik dla sporządzenia listy uwzględnimy - tak jak zrobił to The Banker - fundusze
własne, to na czele znajdzie się jednak największy państwowy bank naszych południowych sąsiadów -
Ceskoslovensko Obchodni Banka, który wyprzedza Pekao i PKO BP. Jeśli natomiast spróbowalibyśmy
sklasyfikować banki na podstawie wielkości ich aktywów, trzy pierwsze miejsca zajęłyby banki z
Warszawy - PKO BP, Pekao oraz Bank Handlowy.
Na liście sporządzonej przed rokiem, także klasyfikującej banki z naszego regionu pod względem właśnie
aktywów, a nie wielkości kapitałów własnych, również dominowały banki z Polski, a otwierał ją
warszawski Pekao. Tuż za nim znalazł się PKO BP, wyprzedzając Bank Handlowy. Dopiero za naszymi
bankami znalazły się dwa największe pod tym względem czeskie banki - Komercni Banka i Ceska
Sporitelna. W pierwszej dziesiątce był tylko jeden bank węgierski - na dziewiątym miejscu OTP Bank z
Budapesztu. Należy się spodziewać, że w przypadku sporządzenia podobnej listy za rok czy dwa -
polskie banki będą odgrywały na niej jeszcze bardziej znaczące role. Nie wiąże się to tylko z rosnącą siłą
kapitałową naszych rodzimych instytucji bankowych - wszystkie, albo prawie wszystkie systematycznie
zwiększają zarówno fundusze własne, jak wielkość aktywów - ale z dobrą koniunkturą dla sektora
bankowego w naszym kraju oraz postępującą konsolidacją branży. Pierwszy fakt wynika z sytuacji, że
po niezbyt pomyślnym dla naszych banków ubiegłym roku, w br. cały sektor zanotował zdecydowaną
poprawę wyników finansowych, co bezpośrednio przełożyło się na relatywnie wyższe zyski. Nie
przeszkodziła temu nawet upadłość Banku Staropolskiego z Poznania, na którego straty (a raczej ich
pokrycie) musiał się solidarnie złożyć cały polski sektor bankowy. Utrzymujące się wysokie stopy
procentowe - realnie najwyższe w naszym regionie Europy - przy niesłabnącym zainteresowaniu
naszych rodaków zadłużaniem się, sprawia, że banki nie muszą martwić się o zyski z tytułu działalności
odsetkowej. Drugim elementem, który powinien wpłynąć na umocnienie pozycji banków z Warszawy,
Krakowa czy Wrocławia, kosztem ich rywali z Pragi, Bratysławy czy Budapesztu, są silniejsze niż na
sąsiednich rynkach tendencje do konsolidacji sektora bankowego. Stało się tak poniekąd za sprawą
polskiego nadzoru bankowego, który zalecił, by jeden inwestor miał udziały w tylko w jednym polskim
banku. Stąd fuzja Citibank (Poland) i Banku Handlowego, Powszechnego Banku Kredytowego i Baca
Poland, warszawskiego oddziału ING z Bankiem Śląskim.
Natomiast stosunkowo nowym zjawiskiem są próby penetracji przez polskie banki rynków ościennych.
Co prawda takie banki jak Kredyt Bank czy Pekao od dawna mają nie tylko swoje pojedyncze placówki
w krajach naszych sąsiadów (głównie wschodnich), ale także udziały w bankach komercyjnych, jednak
nowością jest udział w prywatyzacji państwowych banków. Stało się tak w przypadku Pekao, który w
konsorcjum ze swoim głównym udziałowcem UniCredito Italiano negocjuje zakup większościowego
pakietu akcji czołowego banku Litwy - Ukio Bankas.