Nasze składki emerytalne mają ratować budżet

Minister pracy chce drastycznie zredukować składkę na rzecz ZUS. A w 2011 roku nawet ją zawiesić. Do OFE nie trafiłaby nawet złotówka - alarmuje "Dziennik Gazeta Prawna".

Według gazety, minister pracy wspierają w tym szef resortu finansów Jacek Rostowski i wicepremier Waldemar Pawlak, liczący, że pieniądze z naszych składek pomogą im spiąć budżet. O tym, ile pieniędzy będzie trafiać do Otwartych Funduszy Emerytalnych, zdecyduje w czwartek Komitet Stały Rady Ministrów - zaznacza "DGP".

Koalicja Jolanty Fedak z Pawlakiem i Rostowskim chce, żeby do OFE trafiało nie 7,3 proc. pensji, tylko 3 proc. Przeciwny temu jest szef Komitetu Stałego RM, doradca premiera Michał Boni. W stanowisku MF, do którego dotarła gazeta, widnieje, że to OFE są winne wzrostowi o 14,7 pkt proc. naszego długu publicznego - ujawnia "Dziennik Gazeta Prawna" w swojej publikacji.

Reklama

_ _ _ _

Zgodnie z reformą, która weszła w życie z początkiem 1999 r., system emerytalny opiera się na dwóch filarach. Pierwszy to ZUS, w którym składki gromadzone są na kontach ubezpieczonych i waloryzowane w zależności od wzrostu wynagrodzeń. Drugi filar to OFE. Składki, które tam trafiają, są zapisywane w postaci tzw. jednostek uczestnictwa i inwestowane w akcje lub obligacje. Wartość tych jednostek jest więc uzależniona od giełdy.

Do OFE muszą należeć osoby urodzone po 1968 r. Natomiast ci, którzy urodzili się w latach 1949-1968, mogli wybrać OFE, ale mogli też pozostać tylko w ZUS. Wyłącznie w ZUS musiały pozostać osoby urodzone przed 1949 r.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »