Nie dasz złotówki, porysują ci auto. Problem "samozwańczych parkingowych" nie zniknie sam

Oferowanie fikcyjnej usługi, polegającej na "pilnowaniu" auta za pieniądze, jest wykroczeniem. Grożenie zniszczeniem mienia za brak "opłaty" to przestępstwo. Ale, jak zauważa mecenas Dubois, policjanci rzadko reagują w takich sytuacjach. Nie wynika to z niejasności przyjętych norm, lecz z przyzwolenia na ich łamanie.

Nie można żadnego człowieka siłą usnąć z parkingu, bo to jest wbrew ustawie zasadniczej. Art. 52 Konstytucji RP zapewnia każdemu obywatelowi wolność poruszania się po terytorium Polski i wyboru miejsca zamieszkania oraz pobytu. Samozwańczy parkingowy wchodzi w sferę czynu zabronionego, gdy żąda od kogoś pieniędzy lub nawet uprzejmie o nie prosi. Policja ma wówczas otwartą drogę do działania, ponieważ zostaje naruszony porządek publiczny. Obowiązkiem funkcjonariuszy jest wylegitymować sprawcę, a następnie podjąć czynności z urzędu. Polegają one m.in. na wezwaniu na przesłuchanie, przedstawieniu zarzutów i skierowaniu wniosku o ukaranie, w przypadku wykroczenia. Jeśli dochodzi do przestępstwa, właściwym pismem jest akt oskarżenia.

Reklama

- Żebranie w miejscu publicznym jest uznawane za wykroczenie, zagrożone karą ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł lub nagany. Dotyczy to osób, które mają środki potrzebne do egzystencji lub są zdolne do pracy, ale proszą o datki. Mówi o tym art. 58 kodeksu wykroczeń § 1. Jednak typowym działaniem samozwańczych parkingowych nie jest oczekiwanie jałmużny, lecz oferowanie fikcyjnych usług, w zamian za drobne pieniądze. Oczywiście żadne opłaty nie są im należne. Art. 58 kodeksu wykroczeń § 2 przewiduje karę grzywny lub aresztu za natarczywe i oszukańcze żebractwo - mówi Jacek Dubois z Kancelarii Adwokacko-Radcowskiej Pociej, Dubois, Kosińska-Kozak.

Jeśli człowiek nam grozi, np. zniszczeniem samochodu, to wówczas wchodzi już w sferę przestępstwa. Podstawą prawną do tego jest art. 190 kodeksu karnego § 1. Ściganie następuje na wniosek poszkodowanego, co przewiduje z kolei art. 190 kodeksu karnego § 2. Oznacza to, że obywatel sam musi podjąć inicjatywę, polegającą na zawiadomieniu policji i złożeniu odpowiednich wyjaśnień. Niestety, jak podkreśla mecenas Dubois, mając do wyboru oddanie 2 złotych lub walkę z coraz bardziej szerzącą się patologią, poświęcenie własnego czasu i wizyty w prokuraturze, większość ludzi wybiera pierwszą opcję i tzw. święty spokój.

- Problematyka karania tych, którzy płacą za fikcyjne pilnowanie samochodów, była analizowana przez ustawodawców wielu państw europejskich. Jednak nie zdecydowali się oni na zaostrzenie przepisów, uznając, że byłoby to zbyt silną ingerencją w swobody obywatelskie. I ja jestem podobnego zdania. Każdy powinien mieć przecież prawo do litości i okazania innym dobrego serca. Nagłe wprowadzenie zakazu udzielania symbolicznej pomocy, w mojej ocenie, byłoby sprzeczne z konstytucyjnymi zasadami. Uważam również, że zamiast karać kogokolwiek za ofiarność lub lęk o własne mienie, należy kształtować świadomość prawną w społeczeństwie - ocenia Jacek Dubois.

Zdaniem adwokata, Polakom zdecydowanie brakuje wiedzy o tym, co jest zabronione, dlatego panuje powszechne przyzwolenie na łamanie przepisów. Przestępstwa i wykroczenia zamierałyby naturalnie, jako niechciane działania, gdyby obywatele i władza wykazywali większe zaangażowanie w walkę z bezprawiem. Zamiast surowych kar dla samozwańczych parkingowych, wystarczyłoby szybkie i skuteczne egzekwowanie przez nich norm. A to byłoby możliwe w społeczeństwie, cechującym się wysoką świadomością i kulturą prawną. Jak podkreśla mecenas Jacek Dubois, kodeks karny nie wymaga radykalnej zmiany. Można go jedynie udoskonalić, np. określić wysokość kary za oferowanie niechcianej usługi.

- Teoretycznie wystarczy tylko jedna wizyta w prokuraturze, w celu zgłoszenia podejrzenia o popełnieniu przestępstwa i złożenia zeznań w tej sprawie. Natomiast, z chwilą wszczęcia postępowania przeciwko sprawcy, zawiadamiający nabywa uprawnienia strony. Oznacza to, że może, choć nie jest to jego obowiązkiem, być obecny przy wszystkich czynnościach procesowych. Należy do nich m.in. przesłuchanie podejrzanego oraz świadków. Udział strony jest wówczas przewidziany przepisami kodeksu postępowania karnego. Każdy przypadek jest oczywiście badany indywidualnie - wyjaśnia Jacek Dubois.

Z obserwacji eksperta wynika, że żaden żebrak nie jest skazywany za jednorazową czynność. Jeżeli zostaje zatrzymany, to sąd ocenia, czy jego zachowanie było uciążliwe i wyczerpało znamiona czynu zabronionego z art. 58 kodeksu wykroczeń. Wówczas bierze pod uwagę motywację sprawcy i szereg okoliczności osobistych, tj. stan zdrowia, wiek i faktyczne możliwości podjęcia pracy zarobkowej. Rocznie w całym kraju notuje się w sumie ok. 4 tys. mandatów i spraw o żebractwo. To nie dotyczy tylko samozwańczych parkingowych, ale wszystkich obywateli proszących o wsparcie lub wymuszających dowolne sumy pieniędzy od nieznajomych.

MondayNews
Dowiedz się więcej na temat: parking | żebrak
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »