Ranking lokat: Banki tną odsetki, a Polacy lokaty

Kolejne banki poinformowały o zmianie oprocentowania depozytów. Niestety nie są to zmiany po myśli oszczędzających. Trudno więc się dziwić, że wycofują oni z lokat najwięcej pieniędzy w historii.

Przekaż 1% na Fundację Polsat rozliczając PIT TUTAJ

W ciągu roku z lokat zniknęły ponad 93 miliardy złotych - wynika z najnowszych danych NBP. To już prawie co trzecia złotówka, którą na bankowych lokatach trzymaliśmy jeszcze na początku 2020 roku. Tak dużego odpływu kapitału z lokat nie notowaliśmy od 1996 roku, a więc od kiedy stosowne dane pokazuje NBP.

Oprocentowanie nie rozpieszczało nawet przed epidemią

Powody tego gigantycznego odpływu pieniędzy z depozytów terminowych nie są tajemnicą. Już przed epidemią Polacy szukali innego rozwiązania niż trzymanie oszczędności na lokatach, bo oprocentowanie nie było zbyt wysokie. Przez to inflacja podgryzała siłę nabywczą kapitału szybciej niż banki dopisywały do niego odsetki. Wszystko to spotęgowała jeszcze epidemia. Przeciwdziałając jej skutkom, Rada Polityki Pieniężnej wyraźnie obniżyła stopy procentowe. Szybko zareagowały na to banki m.in. tnąc bez litości oprocentowanie lokat. To jest dziś - według danych banku centralnego - co najmniej kilka razy niższe niż przed rokiem.

Reklama

Przeważają informacje o kolejnych cięciach odsetek

Proces ten trwa już od wielu miesięcy. Banki co i rusz pogarszają warunki, na których są gotowe przyjmować od Polaków oszczędności. Pojawiają się też przypadki usuwania lokat pozostających przez lata w stałej ofercie. Niestety ostatnie tygodnie znowu przyniosły złe informacje dla oszczędzających. W naszym rankingu najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych odnotowaliśmy 4 takie zmiany. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami BFF Banking Group i Banku Pekao oprocentowanie ich produktów spadło względem sytuacji sprzed miesiąca. Podobny ruch zrobił też Nest Bank tnąc oprocentowanie lokat dla nowych klientów z 2 proc. na 1,5 proc. W nowej odsłonie konto Mega Oszczędnościowe w Alior Banku też niestety jest niżej oprocentowane niż miesiąc temu (0,6 proc. zamiast 1 proc.).

Zmianę oprocentowania od marca zapowiedział też Credit Agricole, który jest w czołówce naszego zestawienia. Nowi klienci zakładając tam rachunek oszczędnościowy wciąż mogą liczyć na 2 proc. odsetek. Niestety już wiemy, że produkt ten zakładany w marcu, będzie kusił oprocentowaniem na poziomie 1,5 proc.

Rezygnujemy z lokat, ale nie z banków

W naszym badaniu bierzemy pod uwagę zarówno lokaty, jak i konta oszczędnościowe. Nie jest to przypadek. Szczególnie w ostatnich miesiącach to konta oszczędnościowe cieszą się dużą popularnością. Podczas gdy z lokat pieniądze odpływają, to na rachunkach jest ich coraz więcej. Wciągu roku w sumie zgromadziliśmy na rachunkach zwykłych i oszczędnościowych dodatkowych 187 miliardów.

Z jednej strony epidemia spowodowała, że jesteśmy bardziej oszczędni, a z drugiej Polacy doceniają fakt, że trzymając pieniądze na rachunku oszczędnościowym, a nie lokacie, warunki trzymania środków są podobne, ale mamy większą swobodę dysponowania pieniędzmi. Poza tym wypłacenie pieniędzy z rachunku oszczędnościowego nie wiąże się z utratą odsetek, co w przypadku lokat jest bardzo częstym następstwem.

Pięć ofert z oprocentowaniem 2-3 proc.

Lutowe zestawienie najlepszych lokat i rachunków oszczędnościowych pokazuje, że już tylko w pięciu instytucjach oszczędzający mogą zarobić 2-3 proc. w skali roku. Grono to zmniejszyło się po tym jak Nest Bank obciął oprocentowanie lokaty dla nowych klientów. Już dziś wiemy, że z grona tego wypadnie też niedługo Credit Agricole.

Oczywiście najkorzystniejsze oprocentowanie czeka przeważnie na tych, którzy spełniają dodatkowe wymagania. Przede wszystkim są to rozwiązania zarezerwowane dla nowych klientów, lub ich nowych środków. Zazwyczaj są to depozyty, z których możemy korzystać przez krótki czas (np. 3 miesiące). Nie poszalejemy też z zainwestowaną kwotą. W ramach tych propozycji możemy odłożyć często nie więcej niż 10-20 tys. zł. Do tego bank będzie wymagał np. założenia konta, karty czy instalacji aplikacji w telefonie. Jak już skorzystamy z dodatkowych produktów, to żeby za nie nie płacić, trzeba z nich aktywnie korzystać. Przy tym koniecznie musimy wczytać się w umowy i regulaminy. Możemy w nich znaleźć informacje o płatnych usługach czy ubezpieczeniach z automatu "doklejonych" do proponowanych nam produktów. W sumie promocyjne depozyty pozwalają nam zarobić zazwyczaj od 50 do 150 złotych odsetek więcej, niż gdybyśmy korzystali ze statystycznej rocznej lokaty.

Musimy przy tym wytłumaczyć, że w ramach tego badania regularnie przyglądamy się najlepszym kontom oszczędnościowym i lokatom dostępnym w bankach. Wybieramy co miesiąc takie, w ramach których powierzamy pieniądze na maksymalnie 12 miesięcy. Kluczowe jest dla nas bezpieczeństwo, a więc lokata lub rachunek oszczędnościowy muszą podlegać pod gwarancję BFG (lub identycznej instytucji z innego kraju UE). I choć przyjmujemy oferty, w ramach których trzeba skorzystać z produktów dodatkowych (konta, karty, a nawet ubezpieczenia), to robimy to tylko wtedy, gdy można z nich zrezygnować lub uniknąć kosztów aktywnie korzystając z karty lub konta.

Nawet najlepsze lokaty oznaczają straty

Niestety wiele wskazuje na to, że sytuacja, w której bankowe depozyty nie chronią oszczędności przed utratą siły nabywczej będzie trwała. Mierzymy się z nią już od kilku lat, ale nic nie wskazuje na to, aby los oszczędzających miał się szybko odwrócić. Z szacunków HRE Investments wynika, że co najmniej przez dwa lata inflacja będzie działała znacznie szybciej niż banki dopisywać będą odsetki do depozytów.

Spójrzmy na to co czeka nas w 2021. Jeśli spełni się prognoza NBP, że w ciągu roku ceny w sklepach wzrosną o 2,6 proc., to oznacza to, że żadna lokata bankowa - nawet ta najlepsza - nie uchroni naszego kapitału przed utratą siły nabywczej. Aby to się udało, niezbędny były depozyt dający około 3,2 proc. w skali roku. Wtedy dopiero po potrąceniu podatku dostalibyśmy 2,6 proc. odsetek. To znaczy, że nasz kapitał zachowałby siłę nabywczą pokonując wcześniej wspomnianą inflację. Problem w tym, że tak wysoko oprocentowanych lokat nie ma w polskich bankach. Poza tym, może się jeszcze okazać, że faktyczne wzrosty cen będą wyższe niż to czego spodziewają się dziś ekonomiści banku centralnego.

Trudno się więc dziwić, że Polacy kupują detaliczne obligacje skarbowe, złoto, srebro, nieruchomości, jednostki funduszy inwestycyjnych albo próbują swoich sił na giełdzie. Inni wybierają jeszcze bardziej wyszukane inwestycje alternatywne takie jak na przykład numizmaty, udziały w polisach na życie czy nawet bardzo ryzykowna spekulacja na rynku wirtualnych walut.

Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

***

HRE Investments S.A.
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »