Rzecznik Finansowy: Wiele umów kredytowych jest nieważnych

Waloryzacja kredytów "walutowych" może być niezgodna z prawem bankowym - uważa Rzecznik Finansowy Aleksandra Wiktorow. Jeśli sądy podzielą opinię Rzecznika, konsumenci mogą otrzymać zwrot nadpłaconych odsetek od kredytu. W poniedziałek zaprezentowano raport w tej sprawie.

Według Rzecznika Finansowego (RF) Aleksandry Wiktorow "w poprzednich latach banki osiągały wysokie zyski, oferując szeroko rozumiane +walutowe+ kredyty hipoteczne", a "wiele z takich umów zawierało zapisy, które można uznać za abuzywne (niedozwolone), a nawet nieważne".

Jak mówili przedstawiciele Biura Rzecznika Finansowego podczas prezentacji raportu "Klauzule niedozwolone w umowach kredytów +walutowych+", kredyty, które były oferowane w warunkach polskiego rynku, właściwie nie były kredytami walutowymi, ponieważ kredyt walutowy jest udzielony i spłacany całkowicie w walucie obcej. A na polskim rynku funkcjonowały przede wszystkim kredyty tzw. waloryzowane (indeksowane) kursem waluty obcej i denominowane w walutach obcych.

Reklama

- Specyfika tych kredytów polega na tym, że w wypadku kredytów waloryzowanych kursem waluty obcej kwota kredytu w umowie zostaje wyrażona w walucie polskiej, natomiast w dniu uruchomienia takiego kredytu kwota wyrażona w walucie polskiej jest odnoszona do kursu waluty obcej, jest waloryzowana tym kursem, i to jest następnie podstawa do obliczania zobowiązania kredytobiorcy. Od tejże kwoty w walucie obcej naliczane są raty kapitałowo-odsetkowe, przy czym znowu obsługa tych rat następuje w walucie polskiej - mówiła Agnieszka Wachnicka, dodając, że dopiero ustawa antyspreadowa umożliwiła spłacanie tych kredytów bezpośrednio w walucie obcej.

"W przypadku kredytów denominowanych - ciągnęła - kwota kredytu wprawdzie wyrażona jest w umowie w walucie obcej, ale kredyt uruchamiany był w walucie polskiej, na spłatę rat kapitałowo-odsetkowych liczone było od kwoty wrażanej w walucie obcej i obsługiwane w walucie polskiej".

W raporcie przytoczono przykładowy zapis z umowy: "Bank udziela Kredytobiorcy na jego wniosek kredytu w złotych indeksowanego kursem CHF w wysokości 200.000,00 PLN (...). Równowartość wskazanej kwoty w walucie CHF zostanie określona na podstawie kursu kupna CHF Banku z dnia wypłaty (uruchomienia) kredytu (kurs z tabeli kursowej Banku w tym dniu) i zostanie podana w harmonogramie spłat. (...) Kredyt, odsetki oraz inne zobowiązania wyrażone w CHF będą spłacane w złotych jako równowartość raty w CHF przeliczonej według kursu sprzedaży CHF Banku z dnia wymagalnej spłaty raty (kurs tabeli kursowej Banku w tym dniu)". Zastrzeżono przy tym, że w zależności od konkretnej umowy i danego banku klauzule te różnią się.

W ocenie Rzecznika Finansowego stosowanie tożsamych, identycznych lub podobnych klauzul jak wskazane powyżej może budzić poważne wątpliwości co do ich zgodności z przepisami Kodeksu cywilnego i Prawa bankowego - i to w kilku płaszczyznach.

Jak wskazywał podczas prezentacji raportu Bartosz Wyżykowski z Biura Rzecznika, chodzi przede wszystkim o jeden z przepisów Prawa bankowego, który mówi, że "bank zobowiązuje się oddać do dyspozycji kredytobiorcy na czas oznaczony w umowie kwotę środków pieniężnych (...) a kredytobiorca zobowiązuje się do (...) zwrotu kwoty wykorzystanego kredytu wraz z odsetkami w oznaczonych terminach spłaty oraz zapłaty prowizji od udzielonego kredytu".

Według Rzecznika Finansowego, jeśli np. w umowie klient ma wpisaną kwotę kredytu 100 tys. zł, to ani kapitał, ani odsetki nie powinny rosnąć np. wraz ze zmianą kursu waluty (np. franka).

- Związek Banków Polskich powołuje się na tzw. dopuszczalność waloryzacji świadczenia, która wynika z Kodeksu cywilnego. I rzeczywiście mamy takie instytucje, ale trzeba również zwrócić uwagę na to, że zarówno swoboda umów jak i dopuszczalność waloryzacji świadczenia doznaje pewnego ograniczenia, jeżeli mamy do czynienia z przepisami szczególnymi. Jako taki przepis szczególny można poczytać właśnie art. 69 ust. 1 Prawa bankowego, jeżeli przyjąć, że jest to norma bezwzględnie wiążąca, to istnieją duże wątpliwości co do tego, czy waloryzacja świadczenia w wypadku umowy kredytu jest rzeczywiście dopuszczalna - mówił Wyżykowski. Zastrzegł przy tym, że argumenty RF nie znalazły jeszcze potwierdzenia w żadnym wyroku sądu powszechnego i należy je traktować jako wskazówkę interpretacyjną.

Jak dodał, w orzeczeniach sądów - zarówno Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów jak w sprawach indywidualnych - wielokrotnie uznawano natomiast klauzule waloryzacyjne za niedozwolone (abuzywne), ze względu na to, że były one niejasne i niejednoznaczne, nie wskazywały one jasno czynników uprawniających bank do zmiany oprocentowania, nikt poza bankiem nie mógł zweryfikować zasad, na jakich oprocentowanie podlega zmianom. Przypomniał, że jeżeli dane postanowienie zostanie uznane za niedozwolone, będzie to oznaczało, że nie wiąże ono konsumenta.

- W przypadku klauzul waloryzacyjnych, które tak naprawdę określają kursy walut, czyli w tym dniu będziemy przeliczać kredyt po takim kursie waluty czy też po innym, i dlaczego, to wszystko: czyli sposób, terminy, warunki, zmiany tego rodzaju kursów powinny być ściśle określone w umowie. Tymczasem w większości umów, które my przeanalizowaliśmy, sprawa wygląda w ten sposób, że banki odsyłają do tzw. tabel kursów (...), ale są to kursy ustalane jednostronnie, samodzielnie i prawdopodobnie uznaniowo przez banki - wyjaśniał.

Jak podano w raporcie, Rzecznik Finansowy wydał już w podobnych sprawach istotne poglądy, w tym jeden w pozwie grupowym obejmującym ponad 1200 osób i jeśli sądy podzielą opinię Rzecznika Finansowego, konsumenci mogą otrzymać zwrot nadpłaconych odsetek od kredytu.

Kolejny problem zauważony przez RF dotyczy nierespektowania przez banki zapisów z umów kredytowych, że podstawą do określania wysokości raty jest LIBOR (czyli wskaźnik, na podstawie którego wyliczane jest oprocentowanie kredytów we frankach) plus marża. Chodzi o sytuacje, gdy LIBOR jest ujemny, czego banki nie uwzględniały przy wyliczaniu rat.

Skargi analizowane przez RF dotyczyły także ubezpieczenia niskiego wkładu własnego przy kredycie hipotecznym.

Według RF, można mieć wątpliwości co do samej konstrukcji tego rodzaju ubezpieczeń, które zabezpieczają głównie interesy banku, a klient, który płaci składkę i tak musiałby zwracać pieniądze ubezpieczycielowi. Jak mówiła Agnieszka Wachnicka, "niestety" sądy uznawały w orzeczeniach, że korzyścią klienta była możliwość otrzymania kredytu, i był to "ekwiwalent", który klient uzyskiwał, płacąc składkę na ubezpieczenie.

Jednak zdaniem RF, istnieją szanse, że zapisy je wprowadzające mogą być uznane przez sądy za abuzywne, jeśli sposób określania wysokości składek był m.in. niejasny, niejednoznaczny i nieczytelny, a konsument nie miał faktycznej wiedzy na temat sposobu kształtowania tej opłaty, a przez to nie mógł ustalić rzeczywistych kosztów wynikających z tytułu zawarcia umowy kredytu.

Z raportu Rzecznika Finansowego wynika, że 75 proc. skarg na kredyty "walutowe" dotyczy działalności sześciu banków: mBanku, Getin Noble Banku, PKO BP, Millenium, BPH i Raiffeisen. Są to te banki, które mają największy portfel takich kredytów. Skargi te najczęściej dotyczyły właśnie klauzul waloryzacyjnych, a w drugiej kolejności ubezpieczenia niskiego wkładu własnego.

Rzecznik Finansowy to nowa instytucja, która powstała z przekształcenia dawnego Rzecznika Ubezpieczonych. Od 11 października 2015 r. na mocy ustawy o rozpatrywaniu reklamacji przez podmioty rynku finansowego i o Rzeczniku Finansowym, oprócz klientów zakładów ubezpieczeń reprezentuje on również interesy klientów szeroko rozumianego rynku finansowego, w tym banków, biur usług płatniczych, instytucji kredytowych, firm inwestycyjnych, biur maklerskich, członków spółdzielczych kas oszczędnościowo kredytowych i innych. Funkcję tę od początku sprawuje Aleksandra Wiktorow.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »