Szczurek: w propozycji szefa KNF trzeba wyjaśnić kilka kwestii

W propozycji przewalutowania kredytów frankowych przedstawionej przez przewodniczącego KNF Andrzeja Jakubiaka trzeba wyjaśnić kilka kwestii, dot. np. rozłożenia ewentualnych strat banków na lata - powiedział w czwartek minister finansów Mateusz Szczurek.

Szef resortu finansów zaznaczył na konferencji prasowej, że propozycja przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego nie była przedmiotem dyskusji na posiedzeniu Komitetu Stabilności Finansowej 20 stycznia, ani nie była w agendzie posiedzenia KNF. - O ile wiem, nie jest także w agendzie posiedzenia wtorkowego, najbliższego. Mam nadzieję, że się to zmieni - dodał.

- Z pewnością propozycja (...) jest korzystna dla wielu klientów banków - ocenił. Podkreślił jednak, że jeżeli rozwiązanie ma być systemowe, to musi uwzględniać nie tylko interesy kredytobiorców w danej walucie, ale przede wszystkim deponentów sektora bankowego oraz podatników i potencjalnych kredytobiorców. - Jeżeli w rezultacie systemowych zmian polski system bankowy nie będzie w stanie udzielać kredytów dla firm, rodzin, czy budżetu z powodów płynnościowych, czy stabilnościowych, to ona (propozycja - PAP) nie będzie dobra - mówił Szczurek.

Reklama

Wskazał, że propozycja musi też uwzględniać ewentualną gwałtowną deprecjację złotego, czy ruch rynkowych stóp procentowych. Dlatego, zdaniem Szczurka, w konstruowaniu tego typu propozycji musi brać udział więcej instytucji, np. NBP. - Pozostaje w propozycji przewodniczącego Jakubiaka kilka kwestii, które są kluczowe do wyjaśnienia, jak np. sprawy rozłożenia ewentualnych strat banków na lata, kwestie potencjalnego popytu na tego rodzaju rozwiązanie itd. - powiedział. Wyraził nadzieję, że pomysł ten będzie dyskutowany na posiedzeniu KNF i zapewnił, że oceni go Komitet Stabilności Finansowej.

Według propozycji Jakubiaka dotychczasowy kredyt miałby zostać zamieniony na złotówki po obecnym kursie i podzielony na dwie części: na kredyt zabezpieczony hipotecznie wyrażony w złotych oraz kredyt niezabezpieczony hipotecznie, który odzwierciedlać ma konsekwencje osłabienia złotego. Stan zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie odpowiadać ma wartości, jaką posiadałby kredyt w złotych udzielony w tym samym momencie, co we franku.

Wartość kredytu niezabezpieczonego hipotecznie odpowiadałaby różnicy pomiędzy łącznym stanem zadłużenia w dniu przewalutowania a stanem zadłużenia z tytułu kredytu zabezpieczonego hipotecznie. Kredyt niezabezpieczony hipotecznie miałby być w połowie spłacony przez kredytobiorcę, a w połowie umorzony. W wyniku operacji potencjalna strata sektora bankowego mogłaby wynieść 25 mld zł, co rozkładałoby się na 20-25 lat, a roczny koszt dla banków wyniósłby 1-1,2 mld zł, czyli 7 procent wyniku finansowego osiąganego przez banki.

W połowie stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) spowodował panikę na rynku ogłaszając nieoczekiwanie, że uwalnia kurs swojej waluty. Wcześniej SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja SNB sprawiła, iż frank mocno zyskał na wartości, w tym wobec złotego. W efekcie 15 stycznia za franka trzeba było zapłacić nawet 5,19 zł, choć dzień wcześniej płacono za niego 3,57 zł. Potem kurs franka spadł, niemniej i tak kosztuje on znacznie więcej niż przed decyzją SNB, a to problem dla ok. 550 tys. polskich kredytobiorców zadłużonych w tej walucie.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Ministerstwo Finansów | KNF | Szef KNF
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »