"Tani pieniądz" wśród przyczyn wzrostu narodzin dzieci

- Ludzie mają dziś łatwiejszy dostęp do "tanich pieniędzy" - skomentował informacje podane dzisiaj przez "DGP" o rekordowej liczbie urodzeń "trzecich dzieci" w 2016 r. prof. UW dr hab. Paweł Kozłowski z Centrum Europejskiego.

W środę "Dziennik Gazeta Prawna" podał informację, że w zeszłym roku urodziła się rekordowa liczba "trzecich dzieci" (dzieci, które przyszły na świat jako trzecie w rodzinie - PAP). W sumie w 2016 r. na świat w Polsce przyszło o 13 tys. więcej dzieci niż rok wcześniej. Największy przyrost był widoczny w grupie dzieci, które urodziły się jako drugie i trzecie. Na trzecie dziecko najczęściej decydują się mieszkanki dużych miast z wyższym wykształceniem.

Komentując dla PAP zjawisko wzrostu liczby narodzin dzieci prof. Kozłowski stwierdził, że stawianie hipotez na ten temat jest na razie obarczone ryzykiem. - Dopiero po kilku latach można zobaczyć jakąś tendencję. Natomiast dzisiaj jest to dopiero pierwszy rok, gdy takie zjawisko zauważamy - tłumaczy ekspert.

Reklama

Zaznaczył, że "w procesach demograficznych występuje tendencja, że wraca często dodatni przyrost naturalny w społeczeństwach, które już osiągnęły zamożność".

Jak zauważa, zjawisko to występuje najczęściej w państwach, w którym panuje tzw. model opiekuńczy. - Tu najlepszym, typowym przykładem jest Szwecja - dodaje. - Można by przypuszczać, że ludzie, którzy decydują się na trzecie dziecko już osiągnęli zamożność, a przynajmniej mają takie poczucie - zauważa.

Zdaniem prof. Kozłowskiego w Polsce "istnieje stereotyp, że posiadanie dzieci obniża stopę życiową, a ich wychowanie jest kosztowne". Jednak wg eksperta z przedstawionych przez "DGP" danych wynika, że dla części rodziców "pojawienie się kolejnego dziecka nie jest aż tak kosztowne".

Jak zauważa socjolog, analizując zjawisko wzrostu narodzin warto odnotować także nowy podział wśród grupy wykształconych, młodych mieszkańców dużych miast.

- Część z nich zdecydowała się mieć większą liczbę dzieci, ale przełomowa decyzja następowała raczej już przy drugim dziecku, a nie dopiero przy trzecim. Jeżeli ktoś się zdecydował, że będzie mieć drugie dziecko, to już łatwiej się zdecydować na trzecie i może następne - mówi prof. Paweł Kozłowski.

Rozważając możliwe przyczyny nowego trendu w demografii Polski, rozmówca PAP wskazuje na politykę rządu. - Obecna polityka państwa jest tzw. polityką taniego pieniądza, tzn. ludzie mają łatwiejszy dostęp do pieniędzy, do kredytów. I nie uważają, żeby to obniżało ich stopę życiową. Czerpiąc z tej polityki, rozumieją, że mogą czerpać także przyjemność z życia rodzinnego - podkreślił prof. Kozłowski.

Jak zauważa, wszystko wskazuje także na to, że osoby decydujące się na dzieci mają także zabezpieczone potrzeby mieszkaniowe.

- Z pewnością są to mieszkania na kredyt, ale w rodzicach jest poczucie, że to mieszkanie jest ich i mają widoczną pespektywę jego spłaty - skonkludował rozmówca.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »