Złoto to błyskotliwy interes

Kto ma w domu trochę złota, poradzi sobie nawet w najtrudniejszych czasach - to stereotyp, może troszkę zapomniany, ale nie można powiedzieć, że bzdurny

Kto ma w domu trochę złota, poradzi sobie nawet w najtrudniejszych czasach - to stereotyp, może troszkę zapomniany, ale nie można powiedzieć, że bzdurny

Cena złota od blisko 30 lat rośnie i nic nie wskazuje na to, by miało się to nagle zmienić. Dlaczego? Jest bowiem mocno powiązana z ceną ropy. Wraz ze wzrostem cen ropy rośnie również cena złota, ponieważ złoto stanowi niejako wentyl bezpieczeństwa wobec groźby zakręcenia kurka. Lokata oszczędności w złoto jest wybierana chętnie w chwilach eskalacji napięć na rynku międzynarodowym oraz w warunkach wysokiej inflacji. Złoto nie podlega negatywnemu oddziaływaniu ze strony spekulantów czy błędnych decyzji rządowych. To właśnie z tych powodów uchodzi za jedną z najbezpieczniejszych lokat kapitału.

Reklama

W Polsce złoto lokacyjne można kupić poza Narodowym Bankiem Polskim jedynie w Raiffeisen Banku, który wprowadził tę usługę w styczniu ubiegłego roku.

- To wysublimowany produkt. Dotąd handlowało się w bankach wyłącznie złotem wirtualnym, które trafiało do klienta w postaci zapisu na rachunku bankowym - mówi twórca usługi Andrzej Romanowicz, chief dealer departamentu rynków finansowych Raiffeisen Bank Polska. - Jest w tym trochę magii. Klient, który raz weźmie do ręki sztabę złota, chce ją mieć na własność. Złoto trzymane w rękach przemawia do wyobraźni. Wprowadzając złoto lokacyjne do oferty banku chciałem wzbudzić w ludziach sentyment. Kiedyś każda rodzina trzymała w domu złoto jako zabezpieczenie, lokatę kapitału. Dziś lokaty w złoto to nie tylko zabezpieczenie przyszłości. To również intratna inwestycja. Eksperci uważają, że inwestycja w złoto powinna być zaplanowana na co najmniej dwa lata.

Andrzej Romanowicz oferuje złote sztabki od 1 grama i sztaby do 1000 gramów najwyższej próby oraz monety wprost spod stempla. Wszystko certyfikowane. Cieszy się przy tym znaczącą grupą klientów. Wielu wraca do niego po wielekroć, wciąż dokupując kolejne sztaby czy monety. W skali roku to około 1000 osób, a liczba zainteresowanych zakupem złota stale rośnie. Cena największej 1000-gramowej sztaby to wydatek kilkunastu tysięcy euro. Kupując większą ilość można jednak podyskutować o marżach.

- Początkowo myślałem, że sprzedaż 50 kg złota w miesiącu to poważne wyzwanie - mówi Romanowicz. - Dziś wiem, że to jest do zrobienia. Zdarzają się bowiem transakcje po 30 kg złota.

Inwestowanie w brylanty wymaga specyficznej wiedzy i umiejętności, zupełnie odmiennych od tych, które są niezbędne przy zakupach innych aktywów. Nagrodą za to jest możliwość osiągania ponadprzeciętnych zysków. Dla poszukujących nowych, wyrafinowanych obszarów działalności inwestycyjnej brylanty mogą stanowić intrygujące wyzwanie, połączone dodatkowo z szansą przeżywania magii obcowania z najpiękniejszymi tworami natury. Bankowcy sami nie podejmują się doradzania w kwestii doboru kamieni. Współpracują z ekspertami, firmami jubilerskimi i domami aukcyjnymi.

Jak zatem potraktować kupno diamentów: jako inwestycję czy lokatę kapitału? Wydaje się przecież, że majątek w złocie czy diamentach to polisa na życie, bo bez względu na koniunkturę te dobra zawsze będą atrakcyjne i zawsze znajdzie się na nie nabywcę.

- Inwestycje w wyrafinowane aktywa mogą być alternatywną możliwością pomnożenia kapitału - mówi Igor Pluciński z firmy W. Kruk. - Mam na myśli dzieła sztuki, metale i kamienie szlachetne. Takie inwestycje mogą dawać duże zyski w długim horyzoncie czasowym. Na świecie trwa w ostatnim czasie boom na inwestowanie w brylanty. W okresie, kiedy lokowanie pieniędzy na bankowych kontach przynosi relatywnie niskie zyski, brylanty okazują się świetną lokatą. Jednak wiedzieć trzeba, że zainwestowanie w brylanty wymaga odpowiedniej wiedzy oraz zachowania ostrożności.

Każdy, kto decyduje się na zakup biżuterii z brylantami, czy to w formie inwestycji, czy na prezent, powinien wiedzieć dlaczego dwa podobnej wielkości kamienie mogą mieć zupełnie inną cenę. O wartości każdego z nich decyduje bowiem właśnie owo tajemniczo brzmiące "4C", czyli zespół 4 czynników określających cenę brylantu - Carat, Colour, Clarity, Cut. Jest jeszcze piąte C, czyli cena, a źródłem informacji o cenach diamentów, pozwalającym na szacunkową ich wycenę jest cennik Rapaport Diamond Report.

- Każdy diament sprzedawany przez poważnego handlowca musi posiadać certyfikat, zawierający informacje o 4C, wystawiany przez dyplomowanych rzeczoznawców jubilerskich - wyjaśnia Pluciński. - Te osoby posiadają wszechstronną wiedzę gemmologiczną, popartą dyplomami ukończenia szkoleń w znaczącym ośrodku Deutsche Gemmologische Gesellschaft w Idar - Oberstein.

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: złota | zloto | złoto | złoto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »