Biznes chce działać w zgodzie z protokołem sanitarnym

Rozczarowanie. Nierówne traktowanie. Chaos. Te słowa w branżach wciąż zamrożonych padają dzisiaj najczęściej. Nie bez powodu, bowiem decyzja o znoszeniu obostrzeń dla galerii handlowych, przy ich jednoczesnym utrzymaniu w pozostałych sektorach, dla wielu jest niejasna. Tym bardziej, że strategii otwierania gospodarki - pomimo licznych zapowiedzi - rząd wciąż nie konsultuje z przedsiębiorcami.

Minister zdrowia Adam Niedzielski podczas czwartkowej konferencji prasowej powiedział: "opieramy się (w rządzie - red.) na badaniach przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych, że handel jest stosunkowo bezpieczny, nie jest na szczycie listy miejsc, w których dokonuje się transmisja koronawirusa. Tak samo jest w przypadku galerii sztuki i muzeów".

Tym samym, muzea, galerie sztuki i galerie handlowe będą mogły w reżimie sanitarnym ponownie działać od 1 lutego.

O ten reżim sanitarny właściwe wszystko dzisiaj się rozchodzi. Bo badania, na które powoływał się minister zdrowia, nie pokazują - zwraca uwagę Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan - jak wyglądałaby sytuacja epidemiczna w branżach dzisiaj zamkniętych w momencie, gdyby wprowadzono - nawet bardzo rygorystyczne - zasady bezpieczeństwa epidemicznego. O tych, rząd miał rozmawiać z przedsiębiorcami. Miał, bowiem jak na razie pozostaje to wyłącznie w sferze zapowiedzi.

Reklama

- Przedsiębiorcy są na to gotowi - zapowiada Baczewski.

Niedawno premier Mateusz Morawiecki podczas jednej z konferencji mówił, że w lutym rząd będzie chciał wdrażać protokoły sanitarne dotyczące funkcjonowania w pandemii branż, m.in. fitness i gastronomicznej. Zapowiadał wtedy (18 stycznia), że "(...) będziemy starali się we współpracy z przedstawicielami branż (gastronomia, fitness) w najbliższych 10 dniach wypracować protokoły sanitarne funkcjonowania w okolicznościach pandemicznych".

- Pytaliśmy kogo się dało, czy ktokolwiek jest w tych rozmowach obecny. Nie było przedstawicieli biznesu w planowaniu złagodzenia obostrzeń bądź ich utrzymania, w dyskusji nad zwiększonymi ograniczeniami lub ich luzowaniem. Żadni przedsiębiorcy od nas nie brali w rozmowach udziału, ale pytaliśmy też inne organizacje. Trudno powiedzieć z kim te rozmowy miałyby być prowadzone - zastanawia się w rozmowie z Interią Baczewski.

- Nic o tych rozmowach nie słyszałem. Dzisiaj na posiedzeniu Rady Dialogu Społecznego zadałem pytanie, że skoro na jesieni wprowadziliśmy po wielu apelach rady dialogu - zasady i podział na zielone, żółte, czerwone strefy, powiązanie pewnych reżimów z danymi epidemicznymi - to co się z tym dzisiaj dzieje? Nie jest dobrze jak się dowiadujemy o wszystkim z konferencji prasowej w przeddzień zmian - mówi Interii Andrzej Radzikowski, przewodniczący OPZZ. 

Brak odpowiedniej komunikacji rządu z biznesem ma swoje konsekwencje.

- Robiliśmy w grudniu badania. Pytaliśmy, jak przedsiębiorcy oceniają działania rządu w walce z Covid-19. Brak rozmów, chaos komunikowania decyzji, jak i podczas ich podejmowaniu - 84 proc. mikro- i małych firm bardzo krytycznie ocenia współpracę rządu z biznesem. Współpracy nie ma. 84 proc. firm mikro- i małych (w przypadku średnich jest to 65 proc.) mówi, że czuje się opuszczona - podkreśla Baczewski.

Niektóre sektory gospodarki pozostają zamknięte od wielu tygodni, a nawet miesięcy. Dla wielu tarcza finansowa i branżowa to za mało. Dlatego od 1 lutego otworzy się ponad 60 proc. rynku fitness. - Kluby fitness zaczną działać - zadeklarował w rozmowie z Interią Tomasz Napiórkowski, prezes Polskiej Federacji Fitness i dodał, że "zaufanie branży do ministerstwa zdrowia uległo wyczerpaniu".

- Walczą o przetrwanie. Wielu z nich widzi, że inni mogą legalnie prowadzić biznes, chociaż oni nie tworzyliby większego ryzyka. Nikt z nimi nie rozmawia. Stworzyło się podziemie. Mamy restauracje, które działają po cichu, część mówi o tym głośno, że się otwiera pomimo zakazów. Branża fitness stara się w tym bałaganie jakoś przetrwać - ocenia zapytany o te deklaracje Baczewski.

Podobnie jest z pozostałymi zamkniętymi dzisiaj branżami. Nie wszyscy jednak tak jednoznacznie zapowiadają otwarcie. W przypadku hoteli nie mówi się o wznawianiu działalności, a jedynie wyglądaniu kolejnych konferencji i dobrych informacji. Cieszą się właściciele galerii handlowych, ale pozostałe branże wciąż nie wiedzą, co ich w najbliższych tygodniach czeka.

- Nastroje są średnie. Wszyscy żyjemy w zagrożeniu zdrowia i życia, ale też utraty miejsc pracy. To następuje. Na szczęście dzięki programom pomocowym nie tak szybko, ale jednak. Dane pokazują, że postępuje szybka utrata miejsc pracy. Sytuacja jest nieco gorsza niż wynika to bezpośrednio z informacji dotyczących bezrobocia. Codziennie dostajemy sygnały od kolejnych firm, że grozi im upadłość. Nie ma dnia żebyśmy nie dostali takiej wiadomości - zauważa Radzikowski.

Bartosz Bednarz

***






INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: koronawirus | obostrzenia | restrykcje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »