Ekonomiści dobrze wróżą

Po ostatnich słabszych wynikach, firmy i cała gospodarka odbiją się w drugiej połowie roku - przewidują ekonomiści.

Po dobrym 2004 roku gospodarka dostała zadyszki. Dynamika PKB spadła ponaddwukrotnie, produkcja przemysłowa jest ujemna, co przekłada się na słabsze wyniki finansowe przedsiębiorstw. Ekonomiści tłumaczyli to tzw. efektem wysokiej bazy z poprzedniego roku (kiedy gospodarka notowała doskonałe wyniki), do której odnosimy tegoroczne dane. Ostatnio jednak coraz częściej słychać głosy, że słabsze wskaźniki to nie tylko efekt statystyczny.

Trochę wolniej...

- Dane o produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej wskazują, że drugi kwartał może okazać się dla gospodarki jeszcze gorszy od pierwszego. To oznaczałoby, że wkroczyliśmy w fazę osłabienia koniunktury - uważa Stanisław Kluza, główny ekonomista BGŻ.

Reklama

O tym, że nastało faktyczne przyhamowanie przekonany jest też Marek Zuber, główny ekonomista IDM.

- Odczuły to także na własnej skórze firmy. Ich trudności związane są m.in. z niepewnością polityczną; brakiem stabilnego otoczenia biznesowego, w tym trwałych przepisów, czy niejasnością co do polityki monetarnej, co utrudnia przewidywanie kosztów. Inwestycje wciąż rosną zbyt wolno, podobnie jak popyt wewnętrzny. Stąd spadek aktywności przedsiębiorstw - tłumaczy ekonomista IDM.

...trochę szybciej

Na szczęście sytuacja - zarówno gospodarki, jak i poszczególnych firm - ma się poprawić w drugiej połowie roku.

- Trzeci i czwarty kwartał przyniosą wzrost gospodarczy powyżej 5 proc. Inwestycje będą rosły równomiernie w dwucyfrowym tempie, już w drugim kwartale, m.in. z powodu niskiej inflacji, przyspieszy prywatna konsumpcja; spodziewam się, że dynamika popytu przekroczy 4 proc. - wylicza Maciej Reluga, główny ekonomista Banku Zachodniego WBK.

Stanisław Kluza zwraca też uwagę na fakt, iż od połowy roku uwidoczni się wpływ dwóch 50-punktowych obniżek stóp procentowych dokonanych w marcu i kwietniu.

Dobre perspektywy

Ekonomiści wróżą przedsiębiorcom dobrze.

- Najbliższe lata będą ucieszą producentów aut i komponentów, wzrośnie sektor usług, który w Polsce wciąż stanowi mniejszą część PKB, niż na Zachodzie. Polskie firmy będą tu konkurowały zarówno jakością, jak i ceną, co już wywołuje nerwowe reakcje wśród zachodnich polityków. Tłuste dni także przed branżą spożywczą, rolnictwem (zwłaszcza ekologicznym), sektorem budowlanym, chemicznym i farmaceutycznym - wylicza Marek Zuber.

Dzięki niższym cenom o zbyt nie powinni się też martwić eksporterzy, którzy już dziś doskonale czują się na rynku zjednoczonej Europy. Według Stanisława Kluzy o przyszłość nie powinni się także martwić przedstawiciele tzw. tradycyjnych sektorów.

- Popyt na metale czy surowce energetyczne jest duży i nie spodziewam się, by miał spaść. To sprawia, że ceny tych surowców rosną - dodaje.

Komu bije dzwon

Nie dla wszystkich jednak przyszłość będzie jednakowo łaskawa. Ekonomiści twierdzą, że firmy, które nie wykorzystały spowolnienia z lat 2002-03 do swej restrukturyzacji, dziś mogą się jeszcze na rynku utrzymać. Wystarczy jednak, że na dłużej zagości u nas dekoniunktura (czego wykluczyć nie można), a jej pierwszymi ofiarami będą właśnie one.

Bartosz Krzyżaniak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: ekonomista | PKB | firmy | gospodarka | ekonomiści
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »