Nasze prawo nie chroni wodniaków

Wczoraj Sejm przyjął wyjątkowo liberalne przepisy dotyczące uprawnień żeglarzy w Polsce. Rosnąca liczba tragicznych wypadków na jeziorach mazurskich uzasadnia tymczasem pilną potrzebę budowy kompleksowego systemu bezpieczeństwa żeglugi śródlądowej.

Wczoraj posłowie przyjęli poprawki Senatu do nowelizacji ustawy o sporcie kwalifikowanym. Nowe przepisy zmienią również ustawę z dnia 18 stycznia 1996 r. o kulturze fizycznej (Dz.U. z 2001 r. nr 81, poz. 889 z późn. zm.) w zakresie, w jakim wymaga ona posiadania odpowiednich uprawnień do prowadzenia statków wodnych. Zgodnie ze zmianami obowiązek posiadania patentu, a więc wodnego prawa jazdy, będzie konieczny jedynie w stosunku do jachtów o długości kadłuba powyżej 7,5 m lub jachtów motorowych o mocy silnika powyżej 10 kW. W pozostałych jednostkach wodnych obowiązek taki zostanie zniesiony. Wczoraj też minister spraw wewnętrznych i administracji zapowiedział, że wprowadzi system wcześniejszego ostrzegania o zagrożeniach na wodzie i usprawnienia w prowadzeniu akcji ratowniczych.

Bez żeglarskich kwalifikacji

Zdaniem Zbigniewa Stosio, sekretarza generalnego Polskiego Związku Żeglarskiego, prawo, które zostało wczoraj uchwalone, w praktyce dopuszcza do żeglugi jachty prowadzone przez osoby nieposiadające najmniejszych kwalifikacji.

- Negatywne zmiany dotyczą 85 proc. polskich jachtów. Należy pamiętać, że w żegludze obowiązują skomplikowane przepisy i konwencje międzynarodowe regulujące prawidła tego ruchu. Osoby bez kwalifikacji prowadzące jachty, nieznające obowiązujących przepisów, zasad bezpieczeństwa żeglugi i korzystania ze środowiska wody i wiatru będą zagrożeniem dla wszystkich uprawiających żeglugę na tych akwenach, narażając na niebezpieczeństwo utraty życia nie tylko siebie, ale też swoją załogę - wyjaśnia Zbigniew Stosio.

Dodaje, że na jachcie o długości kadłuba do 7,5 m może żeglować nawet siedem, osiem osób. Jego zdaniem brak odpowiednich kwalifikacji to także brak możliwości wezwania pomocy, bo i tu potrzebna jest specjalna wiedza i umiejętności. Teraz nowelizacja trafi do podpisu prezydenta.

To jednak nie koniec zmian zmniejszających bezpieczeństwo na szlakach wodnych. Od miesiąca obowiązuje nowelizacja ustawy o żegludze śródlądowej (Dz.U. z 2006 r. nr 123, poz. 857). Na jej podstawie Sejm zwolnił z obowiązku przeprowadzania przeglądów technicznych wszystkie śródlądowe jachty żaglowe. Dodatkowo rejestracji nie będą podlegały śródlądowe jachty żaglowe o długości kadłuba do 12 m.

- Z rejestracji zwolnione zostały praktycznie wszystkie jachty w Polsce. Decyzja posłów sprawi, że procedury rejestracyjne będą uruchamiane dla rejestracji kilku jachtów w Polsce. Anonimowe jachty były i są postrachem na szlakach, dając ujście wszelkim patologiom do bandytyzmu włącznie. W konsekwencji zmniejszy się bezpieczeństwo żeglujących - wyjaśnia Zbigniew Stosio.

Podstawa prawna

■  Ustawa z dnia 21 grudnia 2000 r. o żegludze śródlądowej (Dz.U. z 2006 r. nr 123, poz. 857 z późn. zm.).

Uprawnienia do żeglugi

Pływający żaglówkami i motorówkami muszą posiadać stosowne uprawnienia, czyli patenty. Aby uzyskać paten żeglarski czy też motorowodny, należy ukończyć kurs zawierający szkolenie zarówno teoretyczne, jak i praktyczne. W przypadku patentu motorowodnego jest mniej godzin praktyki, natomiast więcej wiedzy teoretycznej. W przypadku żeglarskiego, przeciwnie.

- W trakcie kursu żeglarze zdobywają wiedzę i umiejętności z zakresu przepisów, locji, czyli wiedzy opisującej wody żeglowne oraz wybrzeża z punktu widzenia bezpiecznej i sprawnej żeglugi, wiadomości z meteorologii, budowy jachtów. Zajęcia praktyczne obejmują umiejętność manewrowania jachtem pod żaglami oraz na silniku - mówi Grzegorz Beśka, właściciel Szkoły Żeglarstwa Szkwał.

Po ukończeniu kursu należy zdać egzamin przed Komisją z Polskiego Związku Żeglarskiego albo Polskiego Związku Motorowodnego i Narciarstwa Wodnego. Egzamin jest zarówno teoretyczny, jak i praktyczny.

Żaglówki i motorówki podlegają rejestracji w polskich związkach Motorowodnym i Narciarstwa Wodnego albo Żeglarskim. Aby zostać zarejestrowana, łódź musi przejść przegląd techniczny. Świadectwo zdolności żeglugowej, na podstawie którego odbywa się rejestracja, stwierdza natomiast, że statek odpowiada wymaganiom technicznym i został dopuszczony do żeglugi w rejonach wskazanych w tym świadectwie.

Według Tadeusza Chmielewskiego, prezesa suwalskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego, po jeziorach w Polsce pływa wiele jachtów przerabianych przez samych właścicieli. Wymontowują oni pianki wypornościowe, by np. powiększyć miejsce na jachcie, zamontować nowe półki czy szafki w kabinie jachtu. Według konstruktora jachtów - Pawła Masianisa, połowa jednostek pływających po polskich jeziorach pochodzi z tzw. produkcji garażowej, która nie zapewnia żeglującym dostatecznego bezpieczeństwa na wodzie.

Taką groźną praktykę ułatwiają obowiązujące przepisy, które nie wymagają przy rejestracji jachtu przeprowadzania badań technicznych. Nie ma także jednoznacznych przepisów mówiących o obowiązku posiadaniu kamizelek ratunkowych.

Podstawa prawna

■  Rozporządzenie ministra sportu z dnia 9 czerwca 2006 r. w sprawie uprawiania żeglarstwa (Dz.U. nr 105, poz. 712 z późn. zm.).

■  Rozporządzenie ministra sportu z 19 grudnia 2004 r. w sprawie zasadniczych wymagań dla rekreacyjnych jednostek pływających (Dz.U. nr 258, poz. 2584). Bezpieczeństwo w wodzie

Każdy żeglarz powinien indywidualnie kontrolować stan pogody.

- Nie jest bowiem technicznie możliwe, aby wszystkie jednostki znajdujące się na wodach poinformować o tym, że będzie się działo coś niedobrego z pogodą. Nie ma również takiego obowiązku. Jeżeli osoba będzie chciała dowiedzieć się o tym, jak pogoda się kształtuje i jakie są przewidywane zmiany, to z łatwością się o tym dowie, dzwoniąc np. na policję czy do ratowników wodnych. Nikt tych informacji przecież nie ukrywa - mówi Wiktor Bartko, instruktor Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Za bezpieczeństwo statku odpowiedzialny jest jego kapitan.

- Osoba, która steruje daną jednostką, czyli w danym momencie staje fizycznie np. za sterem, automatycznie staje się od tego momentu odpowiedzialna za całą załogę znajdującą się na pokładzie - tłumaczy Wiktor Bartko.

W sytuacji zagrożenia kapitan powinien opierać się na zasadach dobrej praktyki żeglarskiej. W trakcie trudnych warunków pogodowych kapitan może np. zdecydować o tym, że cała załoga, nawet osoby potrafiące doskonale pływać, mają założyć kamizelki ratunkowe lub szelki bezpieczeństwa.

- Cała załoga łodzi musi wykonywać polecenia kapitana - dodaje Wiktor Bartko.

Każda łódź, czy to żaglowa czy motorowa, ma wpis w dowodzie rejestracyjnym, gdzie zapisane jest przeznaczenie łódki - chodzi o to, czy służy ona do przewozu osób czy do turystyki. Określa on także, ile osób może tą łódką podróżować oraz wymienia obowiązkowe wyposażenie łodzi. Musi się tam znajdować taki sprzęt jak np. gaśnica, koło ratunkowe, kamizelki dla każdego członka załogi.

- Wiadomo jednak, że im więcej środków bezpieczeństwa, tym lepiej, więc każdy żeglarz może sam zaopatrywać się w dodatkowe, np. race świetlne - wskazuje Wiktor Bartko.

Podstawa prawna

■  Rozporządzenie ministra sportu z dnia 9 czerwca 2006 r. w sprawie uprawiania żeglarstwa (Dz.U. nr 105, poz. 712 z późn. zm.).

Kto koordynuje pracę ratowników

Ratownictwem na wodzie zajmuje się Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe oraz Policja. WOPR jest specjalistycznym stowarzyszeniem kultury fizycznej o zasięgu ogólnokrajowym działającym w Polsce. Jest to organizacja pozarządowa działająca w oparciu o przepisy o stowarzyszeniach.

W razie zaistnienia sytuacji zagrożenia, z którą wiążą się zakrojone na szeroką skalę działania ratownicze, powoływany jest sztab kryzysowy. Jego zadaniem jest koordynowanie akcji różnych służb, np. WOPR-u, policji, straży pożarnej.

W czasie stanu klęski żywiołowej działaniami prowadzonymi w celu zapobieżenia skutkom klęski żywiołowej lub ich usunięcia kierują wójt (burmistrz, prezydent miasta) - jeżeli stan klęski żywiołowej wprowadzono tylko na obszarze gminy, starosta - jeżeli stan klęski żywiołowej wprowadzono na obszarze więcej niż jednej gminy wchodzącej w skład powiatu, oraz wojewoda.

Podstawa prawna

■  Ustawa z dnia 18 kwietnia 2002 r. o stanie klęski żywiołowej (Dz.U. z 2002 r. nr 62, poz. 558 z późn. zm.).

Ubezpieczenie jachtu, tak jak samochodu

Jacht można ubezpieczyć niemal tak samo jak samochód. Takie oferty mają przede wszystkim większe towarzystwa, m.in. PZU, Warta czy Allianz. Może mieć więc polisę casco, obejmującą nie tylko wypadki w czasie pływania, ale też przypadki kradzieży (w wariantach rozszerzonych).

Przed skutkami sztormu czy huraganu można ubezpieczyć jacht już w wariancie podstawowym polis casco. Towarzystwa definiują te zdarzenia jako siłę wyższą. Polisa zadziała, jeśli wiatr wiał z prędkością przynajmniej 17,2 m/s, bo wtedy można już mówić o sztormie.

Polisy obejmują nie tylko szkody wynikające z używania jachtu na wodzie, ale też powstałe w okresie wyłączenia z eksploatacji czy w czasie transportu lądem. Przy czym w tych ostatnich wypadkach istotne są wymogi dotyczące zabezpieczenia sprzętu. Na przykład w Allianz trzeba zostawiać samochód z jachtem na parkingu strzeżonym, jeśli postój ma trwać dłużej niż 60 minut. W PZU trzeba to robić w każdym wypadku. Z kolei przy przechowywaniu jachtu wymogi zabezpieczenia przed włamaniem są podobne jak w przypadku mieszkań.

Do tego towarzystwa wystawiają też polisy OC armatora, z której można pokryć szkody wyrządzone przez posiadacza jachtu. Polisa może przewidywać też wypłatę w razie nieszczęśliwego wypadku, pokrycie kosztów leczenia (tylko w przypadku rejsów zagranicznych) czy wypłaty za zniszczone rzeczy osobiste.

Nieefektywny numer alarmowy 112


Dotychczasowy system obsługi zgłoszeń alarmowych na numer 112 jest nieefektywny. Zgłoszenia z telefonów stacjonarnych na numer 112 obsługuje 331 jednostek powiatowych Państwowej Straży Pożarnej, natomiast zgłoszenia z telefonów komórkowych przyjmuje 458 jednostek organizacyjnych Policji.

Numer alarmowy 112 jest jednolitym numerem alarmowym obowiązującym na terenie wszystkich krajów Unii Europejskiej. W sytuacji zagrożenia zdrowia, życia lub mienia osoby przebywające na terenie całej UE, wybierając numer 112, mają gwarancję połączenia się ze służbami ratowniczymi.

- Działa on tak, że osoby znajdujące się na danym terenie są bezpośrednio łączone z najbliższą jednostką sztabu kryzysowego: straży pożarnej czy policji. Będzie to najbliższa jednostka ratownicza, która następnie, w zależności od tego, jakie jest zagrożenie, podejmuje działanie bądź informuje właściwe służby - wyjaśnia Wiktor Bartko, instruktor Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

W praktyce jest tak, że dzwoniąc pod ten numer, połączymy się z policją, która przekazuje informacje bądź do straży pożarnej, bądź pogotowia ratunkowego.

- Nowa koncepcja zakłada stworzenie zintegrowanego, ogólnokrajowego systemu obsługi zgłoszeń alarmowych na numer 112. Jednolitość systemu powinna być również zagwarantowana przez stworzenie spójnego oprzyrządowania technicznego: m.in. wprowadzenie jednolitych standardów teleinformatycznych, wyposażenia centrów. Istotą tego rozwiązania jest utworzenie na terenie kraju 16 wojewódzkich centrów obsługi zgłoszeń alarmowych + 1 dla miasta stołecznego Warszawa (centrów powiadamiania ratunkowego), obsługiwanych przez wyspecjalizowaną kadrę - wyjaśnia Patrycja Hryniewicz, rzecznik prasowy MSWiA.

Swój numer alarmowy posiada również wojewódzkie ochotnicze pogotowie ratunkowe. Linia alarmowa czynna jest całą dobę. Zasady działania systemu są proste. Jeśli widzimy, że ktoś ma problemy na wodzie, powinniśmy zadzwonić pod numer 0 601 100 100. Informacja przekazywana jest drogą radiową lub telefonem komórkowym do znajdującego się najbliżej miejsca zdarzenia kąpieliska, skąd ratownicy płyną do tonącego i udzielają mu pomocy.

Łukasz Sobiech

Karta pływacka reliktem przeszłości


Obecnie żadne przepisy nie nakładają obowiązku posiadania karty pływackiej. W praktyce więc karty te funkcjonują jedynie na zasadzie tradycji.

- Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nadal przeprowadza egzaminy i wydaje karty, które stanowić mają dowód posiadania umiejętności pływania. Jednakże nie ma podstawy prawnej, żeby od kogoś wymagać wylegitymowania się taką kartą przy wypożyczaniu sprzętu wodnego.

- Niektóre ośrodki mają w swoich wewnętrznych regulaminach zastrzeżone, że wymogiem, aby wypożyczyć dany sprzęt, jest posiadanie karty pływackiej. Wszystko jednakże zależy od ich podejścia do tej kwestii - tłumaczy Wiktor Bartko, instruktor Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Żądanie karty pływackiej przy wypożyczaniu sprzętu wodnego jest dobrym rozwiązaniem i leży w interesie zarówno właścicieli takich ośrodków, którzy dzięki temu ustrzegają się odpowiedzialności, jak i samych wypożyczających. To wszystko opiera się jednak na dobrej woli osób wypożyczających sprzęt.

- Obecnie jednak wiele ośrodków wypożycza sprzęt wodny każdemu, kto za niego zapłaci - mówi Wiktor Bartko.

Inną kwestią jest fakt, że każdy powinien być odpowiedzialny przed samym sobą i umieć ocenić, czy jego zdolności pływackie są wystarczające i pozwalają mu na korzystanie z danego sprzętu.

Małgorzata Ostrzyżek

50 tys. jachtów żaglowych pływa po polskich wodach. Połowa z nich pochodzi z tzw. produkcji garażowej, która nie zapewnia żeglującym dostatecznego bezpieczeństwa na wodzie

Po polskich jeziorach pływa 50 tysięcy jachtów

Dokładna liczba jachtów żaglowych nie jest znana, ponieważ w Polsce nie ma obowiązku ich rejestracji. Zgodnie z nowelizacją ustawy o żegludze śródlądowej z lipca 2007 r. taki obowiązek mają jedynie właściciele jachtów, których długość kadłuba przekracza 12 metrów. W praktyce również wcześniej, mimo formalnego obowiązku rejestracyjnego, brak odpowiednich aktów wykonawczych powodował, że właściciele nie musieli rejestrować żaglówek. - Właścicielom potrzebne są dokumenty rejestracyjne choćby w przypadku przekraczania jachtem granicy, spisania umowy kupna-sprzedaży czy ubezpieczenia - tłumaczy Stefan Heinrich z Polskiego Związku Żeglarskiego.

Na podstawie danych z okręgowych związków żeglarskich PZŻ szacuje, że po wodach śródlądowych pływa 45-50 tys. jachtów żaglowych. Według szacunków Polskiego Związku Motorowodnego w Polsce pływa około 50 tys. łodzi motorowych, mimo że w całym kraju zarejestrowanych jest tylko 2,1 tys. takich pojazdów.

Reklama

Małgorzata Ostrzyżek, Katarzyna Rychter, Łukasz Sobiech

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »