Polski symbol upadł. Nie ma winnych

Prokuratura Okręgowa w Krośnie umorzyła śledztwo ws. upadłości fabryki Autosanu z Sanoka. - Powodem podjęcia takiej decyzji jest brak znamion czynu zabronionego w przypadku wszystkich badanych zarzutów - powiedział prokurator prowadzący śledztwo Robert Warunek.

Śledztwo ws. upadłości Autosanu wszczęto w listopadzie 2013 r. na wniosek m.in. związkowców z Solidarności. Autosan jest w upadłości likwidacyjnej od początku października 2013 r. Wniosek o upadłość zgłosił ówczesny zarząd spółki. Autosan SA jest jedną z najstarszych fabryk w Polsce; jej początki sięgają 1832 r.

Jednym z wątków, który badała krośnieńska prokuratura, dotyczył nadużycia zaufania w obrocie gospodarczym. Chodziło o sprzedaż autobusów, maszyn i urządzeń po zaniżonej cenie. Mogło to spowodować szkody wielkich rozmiarów, czyli powyżej 1 mln zł.

Reklama

Jak wyjaśnił Warunek, badano m.in. sprzedaż jednego autobusu po zaniżonej cenie; sprzedano go spółce należącej do Sobiesława Zasady, który był także właścicielem Autosanu. "Biegły, powołany w toku śledztwa, wykazał, że sprzedany autobus należało traktować jako zapasy zalegające - stąd niższa cena. (...) takie działania nie wyczerpują znamion przestępstwa" - dodał.

Prokurator zaznaczył, że jeśli chodzi o wyprzedaż maszyn Autosanu po zaniżonych cenach, biegły ustalił, że "wyprzedaży majątku nie było można zastąpić inną formą działań", które ratowałyby zakład. "Inne działania byłyby możliwe w przypadku pozyskania inwestora, który dysponowałby dużą ilością pieniędzy. W tym przypadku też nie ma mowy, aby zaistniało przestępstwo" - podkreślił Warunek.

Kolejnym badanym wątkiem było umyślne bankructwo z zamiarem pokrzywdzenia wierzycieli. Jak wyjaśnił prokurator, chodzi o utworzenie firmy i przeniesienia na nią składników majątkowych innej spółki. "Takie działania w przypadku Autosanu miały miejsce w listopadzie 2012 r. Ale żeby to było przestępstwo, musi być przeniesienie majątku na firmę nową, tymczasem ta firma, na którą przeniesiono majątek Autosanu, została utworzona w 2001. W takim przypadku nie ma znamion przestępstwa" - powiedział prokurator.

W ocenie prokuratora ówczesny zarząd Autosanu próbował ratować firmę, ale sytuacja finansowa zakładu była zła od wielu lat. - Upadłość, to kumulacja tej sytuacji - mówił.

W śledztwie zgromadzono 17 akt głównym i 9 załączników, prokuratura przesłuchała 33 świadków, w tym m.in. członków ówczesnej rady nadzorczej i zarządu.

Postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne. Pokrzywdzonym m.in. syndykowi, Solidarności i Podkarpackiemu Urzędowi Skarbowemu przysługuje prawo złożenia zażalenia do Sądu Okręgowego w Krośnie.

Z uzasadnieniem umorzenia nie zapoznał się jeszcze przewodniczący podkarpackiego Zarządu Regionu "S" Tadeusz Majchrowicz, który zawiadomił prokuraturę ws. nieprawidłowości w Autosanie. Podtrzymał swoją opinię, że w sanockim zakładzie dochodziło do wielu "niejasnych działań ówczesnego zarządu".

"Musimy zobaczyć, jakie jest uzasadnienie prokuratury o umorzeniu. Sądzę, że tak sprawy nie zostawimy i złożymy zażalenie" - dodał Majchrowicz.

Do czasu nadania depeszy PAP nie udało się skontaktować z syndykiem Autosanu.

Autosanem obecnie zarządza syndyk, który próbuje sprzedać zakład. Firma, oprócz autobusów, produkuje też części do tramwajów oraz kabiny do pociągów. W ub.r. zakład sprzedał 50 autobusów; obecnie zatrudnia ok. 360 osób.

Fabryka niedawno uzyskała homologację na produkcję miejskich autobusów SANCITY z silnikami spełniającymi najbardziej rygorystyczną normę emisji spalin Euro 6. Zakład może produkować ok. 300 sztuk tych pojazdów rocznie.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »