Strajkujemy!

Gdy rząd, zarząd, czy po prostu pracodawca ma odmienne zdanie od załogi, ma własne plany strategii rozwoju firmy, wówczas twór zbiorowej świadomości podejmuje dialog z tzw. "górą". Często rozmowa ta przybiera formę strajku. To nic innego jak próba nacisku na osoby decyzyjne.

Ten sposób walki został wielokrotnie sprawdzony na pracowniczym i politycznym polu walki. Przeszłość pokazała, że przynosi on efekty.

Strajk za strajkiem?

Według Głównego Urzędu Statystycznego jeszcze w 1990 roku w Polsce wybuchło 250 strajków, w których udział wzięło blisko 116 tysięcy pracowników. W 1999 roku strajkowało 27 tysięcy pracowników, w 2002 tylko stu, a w 2003 trzy tysiące. Ten, kogo może zaskoczyć ta malejąca liczba strajków, powinien wiedzieć, iż może to wynikać z niedopełnienia przez prywatnych pracodawców obowiązku informowania GUS o strajkach.

Reklama

Według informacji Ministerstwa Gospodarki i Pracy za rok 2003, w Polsce przeprowadzono 966 akcji protestacyjnych, co oznacza ich wzrost o 48 proc. w porównaniu z rokiem 2002, kiedy odnotowano 651 protestów.

Związkowcy chwalą się, że strajki w trzecim tysiącleciu przyniosły wiele korzyści. Czy aby na pewno? Miesięcznik Nowy robotnik - informował pod koniec 2004, iż tylko dzięki licznym protestom i naciskom na elity władzy, państwo w 2003 przeznaczyło na pomoc dla bankrutujących zakładów dwa razy więcej środków niż rok i dwa lata wcześniej. 23 mld zł zdołały uchronić setki tysięcy miejsc pracy, w obronie których protestujący głównie występowali. Czy jednak ta kwota, która została "wystrajkowana" nie mogłaby być przeznaczona na bardziej ekonomicznie opłacalny cel, niż na podtrzymywanie życia nierentownych przedsiębiorstw?

Oczywiście, zaraz podniosą się głosy mocnego sprzeciwu wobec powyższej sugestii. Wskazane zostanie poświecenie i zaangażowanie związkowców z "Solidarności". Nikt nie zamierza negować ich dokonań. Problemem staje się natomiast obecne nadużywanie strajku przez pracowników - nie tylko polskich - do wymuszenia wolnego dnia pracy czy do zwiększenia pensji.

Czy strajkujący umieją myśleć ekonomicznie w sensie globalnym? Czy strajkujący zdają sobie sprawę, patrząc na firmę, jako na organizm, który powinien przynosić zyski, że zaprzestanie pracy - chociażby w przypadku PKP - pogarsza tylko sytuację?. Zasadne jest też pytanie, czy lepiej dotować z budżetu nierentowne przewozy regionalne i utrzymywać zbyt dużą liczbę połączeń oraz rozbudowany zespół pracowników?. Może korzystniej byłoby amputować chorą część, by ratować pozostały organizm?

My chcemy?.! Włosi znani są - to poniekąd stereotyp - nie tylko z bardzo ekspresyjnego sposobu rozmowy, ale i z podejścia do pracy oraz do strajku. W ubiegłym roku odbyło się w tym kraju 1200 protestów. Najwięcej razy - aż 131 - strajkowali w 2004 roku pracownicy komunikacji miejskiej. Drugie miejsce w strajkowym rankingu zajmują stewardesy i piloci (125 strajków), a trzecie - kolejarze. Tymczasem najwięcej strajków zapowiedzieli pracownicy sektora energetycznego, grożąc nimi aż 146 razy, podczas gdy protest przeprowadzili tylko 23 razy. Pocztowcy zapowiadali strajk 139 razy, a nie przystąpili do pracy 19 razy. We Włoszech miał też miejsce bezprecedensowy 8-godzinny strajk w zakładach pogrzebowych.

Niedawno Francuzi bardzo negatywnie zareagowali na decyzję władz, które kazały im pracować w zielonoświątkowy poniedziałek, żeby pomóc w sfinansowaniu lepszej opieki nad ludźmi w podeszłym wieku i niepełnosprawnymi. Wielu uznało, że należy im się wolne i po prostu nie stawiło się w pracy. Zamiast pracować, świętowali kierowcy autobusów, pocztowcy, nauczyciele i przedstawiciele wielu innych zawodów. Powstał komunikacyjny chaos.

Z kolei Grecy uwięzili turystów na lotniskach i w portach w całej Grecji na skutek strajku powszechnego ogłoszonego w związku z żądaniem rekompensaty za wolny od pracy 1 maja, który w tym roku wypadł w niedzielę. W 24-godzinnym strajku uczestniczyli pracownicy lotnisk, załogi promów morskich, urzędnicy sektora państwowego, pracownicy metra, kolei, transportu miejskiego.

Fiński przemysł drzewny i papierniczy został sparaliżowany protestami pracowniczymi. Pracodawcy zareagowali lokautami na dzikie strajki. Straty finansowe poszły w miliony euro. Strajk był protestem przeciwko polityce pracodawców i formą nacisku, mającą przyspieszyć negocjacje. Robotnicy domagali się wyższych świadczeń za zwolnienia chorobowe oraz protestowali przeciwko zatrudnianiu na coraz większą skalę pracowników sezonowych, przeciwko outsourcingowi i generalnie przeciwko pogarszaniu się kontraktów pracowniczych.

Polacy najczęściej stają w obronie swoich miejsc pracy. Często protesty te kończą się większymi kwotami na odprawy dla opuszczających firmę pracowników. pracowników innych przypadkach strajkujący wymuszają dotacje rządowe, które w znaczy sposób pomniejszają i tak niezbyt bogatą polską kiesę. Bilans musi się zgadzać. Jeśli więc za sprawą strajków 1 mld zł trafi (jak w listopadzie 2004 r.) trafi na przewozy regionalne PKP, taka sama kwota musi opuścić inny sektor gospodarki. Jeden zarobi, ale inny musi stracić.

W Polsce najbardziej rozstrajkowaną grupą zawodowa są zdecydowanie kolejarze, górnicy, hutnicy, pielęgniarki, lekarze, czasem nauczyciele. Dołączają do nich inne grupy, głównie przy okazji wprowadzanych zmian ustawodawczych. Tak było chociażby w przypadku wprowadzenia kas fiskalnych do taksówek. Kolejna fala nacisków na stolicę może pojawić się podczas ostatecznej decyzji objęcia obowiązkiem rejestrowania przychodów w sektorze prawniczym czy usług medycznych.

Czy strajkiem w Polsce można faktycznie coś uzyskać? Odpowiedź wydaje się oczywista. Przedsiębiorcy czy rząd często uginają się pod presją. Społeczeństwo jednak coraz niej pokornie toleruje blokowanie ulic, torów kolejowych, szpitali czy innych strategicznych instytucji. Pytanie, jak długo jeszcze uda się wygrać coś dzięki strajkom?

A.J.Kozak

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: pracownicy | strajku | strajk | Po prostu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »