Trudna przeprawa eksporterów

Mocny złoty to korzyści dla osób, które spłacają kredyt walutowy. Nieco odetchnęli również kierowcy, bo nie drożeje benzyna. Gorzej jednak z polskimi eksporterami, dla których prowadzony interes robi się coraz mniej opłacalny. Problem staje się o tyle poważny, że to właśnie dzięki eksportowi Polska notowała ostatnio szybki wzrost gospodarczy. - Przedsiębiorcy muszą zaciskać pasa - mówią eksperci. Czy to jednak pomoże?

Wczoraj kurs dolara i euro kolejny dzień z rzędu oscylował wokół rekordowo niskich poziomów wobec złotego. W godzinach popołudniowych amerykańska waluta kosztowała 2,96 - 2,97 zł, unijna natomiast 4,04 - 4,05 zł. Tak mocny złoty rodzi zagrożenie dla rodzimego eksportu. Narodowy Bank Polski publikuje wyniki ankiet, w których pyta przedsiębiorców, jaki ich zdaniem jest poziom opłacalności eksportu. To 3,40 zł za dolara - odpowiedzieli w ankiecie na czwarty kwartał.

Tymczasem w ostatnich dniach cena amerykańskiej waluty spadła poniżej psychologicznej bariery 3 zł. - To obrazuje, z jakim problemem ci przedsiębiorcy muszą się zmierzyć. Trzeba jednak pamiętać, że w skali całej polskiej gospodarki 70 proc. produktów eksportowych przeliczanych jest na euro, a tylko 30 proc. na dolary - mówi Marcin Mrowiec, ekonomista Banku BPH.

Przedsiębiorcy mogą wstrzymać rozwój

Jednak na przestrzeni ostatnich kilku kwartałów to właśnie eksporterzy zarobili najwięcej i tym samym zgromadzili znaczne środki finansowe, które obecnie mogliby przeznaczyć na inwestycje. - Sparzeni kursem przedsiębiorcy mogą zdecydować się na zamrożenie produkcji na obecnym poziomie, lub ją zmniejszyć. Niestety, większość z nich się przed tym ryzykiem nie zabezpiecza, a szkoda, bo przecież można to robić -mówi Piotr Kuczyński, główny analityk Warszawskiej Grupy Inwestycyjnej. Podaje on przykład KGHM. Firma była w tym roku dobrze zabezpieczona przed ryzykiem kursowym i dlatego miała dobre wyniki.

Wzmocnienie złotego prowadzi jednak do tego, że nawet jeśli te same techniki zastosuje się w przyszłym roku, to jej zyski znacznie spadną. - Być może, jeśli rzeczywiście eksporterzy zacisną zęby i nie podniosą cen, PKB specjalnie nie ucierpi, ale jak sam minister przyznaje, ograniczy ich dochody. To przełoży się na wyhamowanie na rynku pracy i być może na mniejszą ilość pieniędzy w kieszeniach pracowników, a to z kolei zmniejszy popyt wewnętrzny - uważa Piotr Kuczyński.

- Przedsiębiorcy podejmują najważniejsze dla nich decyzje, bazując na własnym doświadczeniu. Jeśli więc uznają, że tego typu sytuacja jest przejściowa, to na pewien czas mogą zacisnąć pasa i bazować na bardzo niskich, a nawet ujemnych marżach. Pytanie tylko, na jak długo wystarczy im zapasów finansowych - dodaje Wojciech Kuryłek, główny ekonomista Kredyt Banku.

Przyczyny umocnienia

Eksperci są zgodni, że mocny złoty to efekt wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. - Przeszły to wszystkie kraje, które wstępowały w szeregi Wspólnoty. Problem polega na tym, że w Polce proces ten przebiega zbyt szybko. Odpowiedzią na nasze problemy może być wejście do strefy euro, ale na to trzeba będzie jeszcze poczekać - ocenia Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych. Jednocześnie ekonomiści podkreślają, że rządowi służy mocny złoty, zwłaszcza liczony na ostatni dzień roku kalendarzowego. Dzięki temu zmniejsza się bowiem dług publiczny, a tym samym zadłużenie zagraniczne Polski.

Przystąpienie do Unii pomogło

Generalnie złotemu sprzyjają napływające miliardy euro z Unii Europejskiej, nowe inwestycje zagraniczne i duże prywatyzacje PKO BP czy w przyszłym roku PZU i PGNiG. Duże znaczenie ma również przecena dolara na rynkach międzynarodowych. Złoty bowiem zyskuje, kiedy dolar traci. Środki, które gracze wycofują z amerykańskiej waluty, najczęściej zostają ulokowane gdzie indziej. Inwestorzy poszukują wtedy waluty, za którą stoi w miarę stabilna gospodarka i na której da się zarobić. - Te warunki spełnia złoty. Niewykluczone więc, że początek 2005 roku również będzie stał pod znakiem dalszego wzmocnienia złotego - uważa Marcin Mrowiec. A dolar pod koniec roku znajduje się w wyjątkowej niełasce inwestorów.

Amerykańska waluta spadła we wtorek do kolejnego w ostatnich dniach historycznego minimum - 1,36 za euro. A na rynku wciąż krążą spekulacje, że ani Europejski Bank Centralny, ani amerykańscy bankowcy z Fed nie zahamują coraz większego spadku jego wartości.

Inwestorzy zaspali

Tymczasem polscy eksperci konsekwentnie przypominają, że przy niskiej płynności, z jaką mamy do czynienia w okresie świątecznym, nawet niewielkie transakcje poszczególnych inwestorów powodują duże wahania na rynku i wyraźną zmianę wyceny walut. Poza tym w końcówce roku gracze zazwyczaj mają dobre nastroje i wybaczą nawet nie najlepsze dane makroekonomiczne. Główny Urząd Statystyczny poinformował przecież, że pogorszyła się koniunktura w przemyśle, budownictwie i handlu w listopadzie. Mówi się o mniejszej ilości zamówień i sprzedaży.

- Widać z tego, że szok poakcesyjny zaczyna powoli odbijać się gospodarce czkawką. Poza tym sprzedaż detaliczna co prawda w listopadzie wzrosła, ale prognozy były zdecydowanie bardziej optymistyczne i nieporozumieniem jest szukanie winy jedynie w spadku sprzedaży aut -- komentuje Piotr Kuczyński. Jego zdaniem, dynamika sprzedaży spada, a w przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. A jeśli do tego doda się dane z poprzedniego tygodnia, mówiące o sporym wzroście produkcji, to można zacząć się obawiać, że nadal rosną zapasy, czyli że wzrost gospodarczy tak naprawdę nie jest tak duży, jak pokazują to statystyki.

To praktycznie znaczy, że PKB rzeczywiście rósł, ale w przyszłym roku zmniejszenie zapasów będzie działało w odwrotnym kierunku. Według wiceprezesa NBP Krzysztofa Rybińskiego, umocnieni złotego o 1 proc. odejmie 0,15 proc. z PKB, jednocześnie jednak poprawiając perspektywy inflacyjne. Zdaniem ekspertów, NBP nie jest skłonny interweniować na rynku walutowym w najbliższym czasie.

- Najpierw powinien zostać opublikowany dokument wyjaśniający znaczenie interwencji oraz procedury ich prowadzenia - uważa Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego.

Reklama

Ilona Domańska

Tomasz Lalik, analityk Beskidzkiego Domu Maklerskiego

Z całą pewnością kolejne osłabienie dolara, a przy okazji również euro w stosunku do złotego, będzie skutkowało pogorszeniem wyników finansowych rodzimych eksporterów. W przypadku tej grupy spółek notowanych na warszawskiej giełdzie konsekwencją umocnienia rodzimej waluty może być zdecydowanie większa niechęć inwestorów zagranicznych do ewentualnych zakupów akcji. Jako szczególnie istotny czynnik należy tutaj wskazać rosnące ryzyko walutowe, które dla zachodnich funduszy będzie miało kluczowe znaczenie przy podejmowaniu decyzji inwestycyjnych. Z drugiej strony, trzeba podkreślić, że bez dopływu zagranicznego kapitału utrzymanie korzystnej tendencji wzrostowej na warszawskim parkiecie jest zadaniem trudnym do realizacji. Dodatkowo, negatywnym czynnikiem, który - przy dalszym umocnienieniu złotego - może determinować wycenę papierów notowanych na giełdzie, jest stosunkowo wysoki poziom obecnych kursów akcji.

Piotr Wiśniewski, analityk Domu Maklerskiego AmerBrokers

Nie spodziewam się, aby w krótkim horyzoncie umocnienie złotego miało istotny wpływ na decyzje zachodnich inwestorów. Mniejsze zaangażowanie na rynku akcji może być w ich przypadku głównie spowodowane koniecznością przebudowy portfeli. W rezultacie dopiero kolejne tygodnie powinny charakteryzować się zdecydowanie większą aktywnością wśród zarządzających zagranicznym kapitałem. Biorąc pod uwagę obecną koniunkturę rynkową oraz dosyć dobre nastroje na warszawskiej giełdzie, nie widzę bardziej istotnych powodów, które mogłoby doprowadzić do zmiany trendu. Niewykluczone jednak, że w przypadku cen akcji eksporterów, a więc firm najbardziej narażonych na spadek wartości dolara i euro w stosunku do rodzimej waluty, będziemy świadkami przeceny. Inwestorzy bowiem mogą już w najbliższym czasie dyskontować spodziewane pogorszenie wyników finansowych poszczególnych firm.

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »