Drobni przedsiębiorcy przez pół roku bez ZUS

Drobni przedsiębiorcy, którzy będą zarabiać do połowy wynagrodzenia minimalnego, przez pół roku nie będą musieli płacić danin na ZUS - zapowiedział w tym tygodniu wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki.

Morawiecki, który był gościem Telewizji Republika poinformował, że podczas poniedziałkowego posiedzenia Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów ustalono, że w ramach tzw. Konstytucji Biznesu zostanie wprowadzona tzw. działalność bagatelna, czyli nierejestrowa.

Jak wyjaśnił, będzie to taka działalność, "kiedy nie trzeba się będzie rejestrować i płacić ZUS, jeśli będziemy zarabiać do połowy wynagrodzenia minimalnego".

Osoba prowadząca taką działalność będzie zwolniona z VAT z uwagi na niskie przychody. Natomiast przychody osiągane z działalności nierejestrowej będą przychodami z tzw. innych źródeł, a w konsekwencji podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym od osób fizycznych (PIT).

Reklama

...............................

Od 1 stycznia 2017 wynagrodzenie minimalne wynosi 2 tys. zł brutto; w 2018 r. ma wynosić 2100 zł.

"Uzgodniliśmy tzw. pas startowy - 6 miesięcy dla osób, które chcą rozpocząć działalność gospodarczą bez płacenia podstawowej daniny na ZUS do czasu, gdy wystawią pierwszą fakturę albo przez te pół roku" - zapowiedział Morawiecki.

Konstytucję Biznesu, na którą składa się pakiet pięciu projektów ustaw, wicepremier, minister rozwoju i finansów Mateusz Morawiecki zapowiedział podczas Kongresu 590 w Rzeszowie jesienią ubiegłego roku. Ma ona przynieść istotną zmianę w funkcjonowaniu przedsiębiorców i poprawić jakość relacji między biznesem a administracją.

Zniesienie górnego limitu składek na ZUS dotyczy ok. 340-350 tys. osób - zapowiedział w tym tygodniu wicepremier, minister finansów i rozwoju Mateusz Morawiecki. Przypomniał, że chodzi o osoby zarabiające powyżej 128 tys. zł brutto rocznie.

W poniedziałek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która przewiduje zniesienie limitu powyżej którego nie płaci się składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe.

Według obecnie obowiązujących przepisów składkę płaci się od wynagrodzenia nieprzekraczającego 30-krotności przeciętnej płacy w gospodarce (ok. 10 tys. zł brutto miesięcznie i 120 tys. zł rocznie).

Zmiany miałyby wejść w życie od przyszłego roku.

Morawiecki pytany był o ten projekt podczas konferencji prasowej na temat wykonania budżetu. Podkreślił, że został on przygotowany przez resort rodziny, pracy i polityki społecznej, więc pytania o szczegóły należy kierować do MRPiPS.

Według wicepremiera, głównym celem projektu "nie był cel fiskalny".

Przypomniał, że zaproponowana regulacja dotyczyć ma osób zarabiających powyżej 128 tys. zł brutto rocznie.

"Dla ogromnej części społeczeństwa polskiego to jest dużo. W związku z tym taką decyzję podjęło ministerstwo rodziny żeby z tym projektem wyjść" - zapowiedział wicepremier.

Zwrócił uwagę, że - co w jego ocenie jest bardzo ważne w tym kontekście - zmiana dotyczyć będzie 340-350 tys. ludzi na 30 mln dorosłych obywateli Polski, czyli 1,1 proc.

"Czyli jak mówimy +klasa średnia+ (...), to miejmy na uwadze to, że w Polsce niestety na skutek fatalnych lat PRL-u przede wszystkim oraz słabej polityki społecznej kształtowania się klasy średniej w czasach III Rzeczpospolitej, klasa średnia jest bardzo szczupła - może 20-30 proc.

A 1 proc., o którym mówimy tutaj, trudno to nazwać klasą średnią. Jest to pewnie część klasy średniej, ale mówimy tutaj o 1,1 proc. dorosłej populacji ludzi w Polsce. Ta regulacja, z którą wyszło ministerstwo, dotyczy 1,1 proc. dorosłych ludzi" - zaznaczył Morawiecki.

Pytany, czy planowane są jakieś zabezpieczenia, które sprawiłyby, że te 350 tys. osób nie ucieknie w inne formy zatrudnienia, żeby uniknąć płacenia wyższych składek, Morawiecki ponownie odesłał do MRPiPS. "Chciałbym, żeby mechanizmy zapobiegania nadużyciom były wdrożone" - dodał.

.........................

Wicepremier poinformował w sobotę w radiu RMF FM, że wielokrotnie rozmawiał z przewodniczącym NSZZ "Solidarność" Piotrem Dudą na temat handlu w niedziele. "Dla mnie problem niedziel jest problemem niepierwszorzędnym z punktu widzenia gospodarki" - podkreślił.

Dodał jednak, że byłby w stanie zaakceptować zakaz handlu nawet w cztery niedziele. "Jeśli wola społeczna jest taka, ja jako pierwszy powiedziałem, że dla mnie cztery niedziele są również dopuszczalne. Tak funkcjonują takie państwa jak Niemcy czy Francja, więc dlaczego nie?" - zauważył wicepremier.

Morawiecki odniósł się również do kwestii zniesienia limitu wpłat na ZUS. W poniedziałek rząd przyjął projekt nowelizacji ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która przewiduje zniesienie limitu, powyżej którego nie płaci się składek na ubezpieczenie emerytalno-rentowe.

Według obecnie obowiązujących przepisów składkę płaci się od wynagrodzenia nieprzekraczającego 30-krotności przeciętnej płacy w gospodarce (ok. 10 tys. zł brutto miesięcznie i 120 tys. zł rocznie).

Jak zauważył dziennikarz, do tej pory "ci, którzy zarabiali dużo, w połowie roku przestawali płacić".

"Rzecz dotyczy 1,1 proc. dorosłej populacji Polaków. I powodowała, że mieliśmy, czy mamy do tej pory, jeden z najbardziej regresywnych systemów podatkowych świata, więc ta decyzja pani minister pracy Elżbiety Rafalskiej (...) moim zdaniem jest zrozumiała" - ocenił wicepremier. Podkreślił, że nie chce, by "bogaci płacili mniej, niż biedniejsi". Wicepremier powtórzył, że głównym celem projektu nie jest cel fiskalny.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: ZUS | składki emerytalne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »