Miliardy długów polskich firm - sprawdź, gdzie jest najgorzej

W Krajowym Rejestrze Długów widnieje już około 226 tys. firm, które mają do oddania swoim wierzycielom około 885 tys. zobowiązań na kwotę blisko 7 mld zł.

Najwięcej dłużników pochodzi z centralnej Polski. Na Wschodzie tylko 7 proc. firm otrzymuje płatności na czas. Najdłużej na pieniądze czekają właściciele firm z Małopolski i Śląska. Badanie "Portfel należności polskich przedsiębiorstw" przygotowane we współpracy Krajowego Rejestru Długów z Konferencją Przedsiębiorców Finansowych w Polsce, pokazuje problemy firm w sześciu regionach Polski.

W centralnej Polsce największy dług

Region centralny to duży rynek zbytu, dobrze rozwinięta sieć dróg i torów, a dla firm mających siedziby w Warszawie także prestiż przynależny stolicy państwa. To zdecydowanie ułatwia prowadzenie i rozwój biznesu. Z drugiej strony mazowieckie i łódzkie najgorzej wypadają pod względem zadłużenia województw. Liczba firm stąd pochodzących, które figurują w bazie danych KRD BIG przekroczyła już 55 tys. Ci przedsiębiorcy muszą oddać swoim wierzycielom ponad 1,7 mld zł. Taka jest wartość nieuregulowanych przez nich 22,5 tys. faktur, rat leasingowych i bankowych..

Reklama

- Przez ostatnie dwa i pół roku upadło 188 firm z tego regionu, wiele z nich przed bankructwem było wpisanych do Krajowego Rejestru Długów. Jak pokazuje badanie "Portfel należności polskich przedsiębiorstw", 81 proc. firm z centralnej Polski przyznaje, że ma, w większym bądź mniejszym stopniu, problemy z otrzymaniem zapłaty na czas - mówi Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.

Wyniki badania wskazują, że w co szesnastej firmie z tego regionu, nieuregulowane w terminie należności stanowią ponad 50 proc. wszystkich wystawionych faktur. Dodatkowo co szósty przedsiębiorca obawia się, że problem z wyegzekwowaniem należności będzie występować w większej skali niż dotychczas.

Południe Polski czeka dłużej na pieniądze

Z najnowszej edycji "Portfela należności polskich przedsiębiorstw" wynika, że w regionie południowym (woj. małopolskie i woj. śląskie) wydłużył się czas oczekiwania na zapłatę o niecałe dwa tygodnie. Tutejsi przedsiębiorcy najdłużej czekają na pieniądze - średnio 3 miesiące i 15 dni. Śląsk i Małopolska zajmują II miejsce w rankingu zadłużenia regionów. W KRD BIG SA wpisanych jest ponad 180 tys. zobowiązań, 45 tys. przedsiębiorstw z tych województw, które mają do oddania swoim wierzycielom blisko 1,5 mld zł. W co drugiej firmie nieuregulowane w terminie należności stanowią 19 proc. całego ich portfela. Co ósmy badany przedsiębiorca przyznaje, że nieuregulowane w terminie należności stanowią ponad połowę wszystkich wystawionych faktur.

Na Wschodzie tylko 7 proc. firm otrzymuje pieniądze na czas

93 proc. badanych firm z regionu wschodniego (woj. lubelskie, woj. podkarpackie, woj. świętokrzyskie i woj. podlaskie) przyznaje, że ma problem z egzekwowaniem należności. Co czwarta firma mówi otwarcie - problem ten narasta.

- Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości w "Raporcie o stanie sektora MSP (2016)", zauważa, że ten region Polski jest również na samym końcu pod względem rozwoju przedsiębiorstw. Dodatkowo stopień zagrożenia upadłości małych firm w woj. podkarpackim, jest tu na najwyższym poziomie i sięga blisko 21 proc. Jeśli mówimy o zagrożeniu upadłościom średnich firm jest jeszcze wyższe, wynosi ponad 23 proc. - dostrzega Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.

Kiepsko wygląda również struktura przeterminowanych należności w województwach z tego regionu. Prawie co czwarta niezapłacona w terminie faktura wystawiana przez firmy ze wschodniej części Polski, jest po terminie płatności od 3 do 12 miesięcy. Co dwunasta przeterminowana należność jest minimum rok po terminie.

Dolny Śląsk i Opolszczyzna z niepokojem patrzy w przyszłość

Obecnie co szósta firma z regionu południowo-zachodniego (woj. dolnośląskie i woj. opolskie), przyznaje, że problem z wyegzekwowaniem należności narasta. Patrząc jednak na prognozy, już co czwarty przedsiębiorca ma obawy, że kłopoty pojawią się w większej skali niż dotychczas. Wydłużył się również czas oczekiwania na zapłatę. Obecnie wynosi średnio 3 miesiące i 9 dni, to o miesiąc dłużej niż kwartał wcześniej. Mało tego, co drugie przedsiębiorstwo z Dolnego Śląska i Opolszczyzny przyznaje, że brak płatności na czas utrudnia im regulowanie własnych zobowiązań. Niestety, daje się to zauważyć po zadłużeniu tego regionu. W KRD BIG SA na liście dłużników widnieje już blisko 26 tys. firm z tego regionu, które mają do oddania swoim wierzycielom ponad 100 tys. zobowiązań na łączną kwotę około 770 mln zł.

Północny zachód na trzecim miejscu pod względem zadłużenia

Region północno-zachodni (woj. wielkopolskie, woj. lubuskie i woj. zachodniopomorskie) znalazł się na trzecim miejscu w zestawieniu zadłużenia regionów. Ponad 40 tys. przedsiębiorców z tej części Polski ma blisko 150 tys. wpisanych zobowiązań na kwotę ponad 1,2 mld zł. Co czwarta firma przyznaje, że nieuregulowane w terminie należności stanowią więcej niż połowę wszystkich wystawionych faktur. Jedna trzecia badanych firm z tych województw twierdzi, że opóźnienia w płatnościach utrudniają prowadzenie inwestycji.

- Jak pokazuje raport PARP, w 2016 roku, w województwach zachodniopomorskim i lubuskim odnotowano największe spadki nakładów inwestycyjnych. To potwierdzają również wyniki badania Portfel należności polskich przedsiębiorstw, z których wynika, że blisko 33 proc. firm z tego regionu przez opóźnienia w płatnościach ma problem z prowadzeniem inwestycji. Niechęć do inwestowania potwierdzona jest niestety sporym zadłużeniem tamtejszych firm oraz obawą przed utratą płynności finansowej. Blisko co trzeci podmiot z tego regionu przyznaje, że brak płatności na czas utrudnia im także regulowanie swoich należności - mówi Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.

Północ najkrócej czeka na pieniądze

W regionie północnym (woj.: pomorskie, kujawsko-pomorskie i warmińsko-mazurskie) średni czas oczekiwania na zapłatę wynosi 2 miesiące i 24 dni. To najkrótszy czas w zestawieniu wszystkich regionów. Zmniejszyły się również obawy dotyczące przyszłych problemów z wyegzekwowaniem należności (z 27,1 proc. do 21,4 proc.).

- Dobre perspektywy dla tego regionu wynikają ze wzrostu przychodów osiąganych przez tamtejsze firmy. Jak pokazuje PARP wzrasta również wynagrodzenie pracowników w tym regionie, a co za tym idzie - rośnie także konsumpcja - zauważa Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy.

Pobierz darmowy program do rozliczeń PIT 2016

Rośnie liczba upadłości firm W lutym liczba niewypłacalnych firm w Polsce wyższa niż w lutym ub. roku W lutym opublikowano informacje o niewypłacalności 77 polskich przedsiębiorstw wobec 54 w lutym 2016 roku, czyli nastąpił wzrost ich liczby o +43% (niewypłacalność - czyli niezdolności do regulowania zobowiązań wobec dostawców w różnych formach prawnych, upadłości czy postępowań restrukturyzacyjnych). "Skala wzrostu liczby niewypłacalności r/r wynika z efektu niskiej bazy (ich liczby) na początku 2016 r., ale... mimo wszystko ich liczba w 2017 będzie zauważalnie wyższa niż przed rokiem. "Budownictwo - problemy firm mniejszych, które nie mając takiego zaplecza finansowego jak rynkowi potentaci nie są w stanie dłużej czekać na dopływ środków z nowych inwestycji, upadają " na przednówku". "Przemysł - oprócz sektorów metalowo-maszynowego i wyspecjalizowanego w produkcji na potrzeby budownictwa problemy mają producenci żywności - koncentracja w handlu wymusza także koncentracje w produkcji, wypycha z rynku firmy mniejsze. "Usługi - obok wielu innych sektorów w gronie niewypłacalnych firm były także te wyspecjalizowane w usługach leczniczych "Wzrost liczby niewypłacalności w południowo-wschodnich województwach, a także na Mazowszu, Śląsku i Dolnym Śląsku. Liczba niewypłacalności jest zdecydowanie większa niż w tym samym okresie ubiegłego roku, ponieważ rok temu w pierwszym kwartale byliśmy świadkami jeszcze spadku ich liczby o -15% r/r. Od połowy roku liczba niewypłacalności zaczęła rosnąć i na tym tle dane po dwóch miesiącach nie zaskakują - są w tym samym trendzie. Skala zmiany w stosunku do ub. roku nie jest więc zapowiedzą kontynuacji takiego tempa wzrostu niewypłacalności (+39% r/r po dwóch miesiącach), ale wspomnianym efektem niskiej bazy na początku 2016 roku - komentuje Tomasz Starus, członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka. Tym niemniej wzrost liczby niewypłacalności będzie faktem - spodziewamy się, że w skali całego roku ich liczba będzie wyraźnie wyższa niż w 2016 roku. Aż 40% niewypłacalności to przypadki postepowań restrukturyzacyjnych - ich liczba więc cały czas rośnie. Jeszcze dwa lata temu stanowiły 15 do 20%, w ubiegłym roku było to już 30% ogólnej liczby przypadków niewypłacalności. Nie można ich lekceważyć nie tylko z powodu liczby, ale przede wszystkim efektu: co prawda firma nie znika z rynku (przynajmniej na razie) jak w przypadku klasycznej upadłości likwidacyjnej, ale nie reguluje swoich zobowiązań wobec wierzycieli tak samo jakby z niego zniknęła. Co jest ważniejsze - formalna statystyka firm skreślonych, czy faktyczna liczba tych, które nie płacąc przyczyniają się do spirali niewypłacalności kolejnych firm? Rozwinięte gospodarczo otoczenie nie pomaga zmniejszyć - tak jak w ubiegłym roku liczby niewypłacalności. Dekoniunktura dotknęła także Mazowsze, Śląsk czy Dolny Śląsk Generalnie zaobserwować można wzrost liczby upadłości w województwach Polski centralnej, południowej i południowo-wschodniej. Warto zwrócić uwagę na fakt, że najszybciej liczba upadłości rośnie w woj. mazowieckim, śląskim i dolnośląskim. Działa tam oczywiście najwięcej firm, ale w poprzednich kwartałach silna gospodarka lokalna sprzyjała wolniejszej skali przyrostu niewypłacalności w porównaniu do innych województw. Obecnie największa liczba omawianych przypadków niewypłacalności opublikowanych w styczniu miała miejsce w woj. mazowieckim, małopolskim i śląskim. Nie jest to zaskoczenie - po kilku kwartałach pogorszenia koniunktury (wolniejszego wzrostu gospodarczego, wzrostu liczby niewypłacalności) firmy w województwach o bardziej ekstensywnej gospodarce - nastawionej m.in. na turystykę, rolnictwo czy tradycyjny przemysł związany m.in. z przerobem drewna (meblarski, papierniczy) dostosowały się do tej sytuacji. W mniejszym stopniu sprzedają na kredyt, a w większym za gotówkę. Było to dla nich łatwiejsze z uwagi na bardziej lokalny zasięg - firmy z najsilniejszych gospodarczo regionów mając szerszą skalę działalności, krajową jak i międzynarodową nie są w stanie tak szybko i w ten sposób reagować na problemy na rynku. Ponadto przemysł meblowy i papierniczy - opakowań ma w tej chwili dobra passę, zwiększa zwłaszcza swoją produkcje eksportową (w odróżnieniu od wspomnianej wcześniej produkcji maszynowo-metalowej). Pod pojęciem niewypłacalności rozumiemy stan faktyczny - niezdolność do regulowania zobowiązań na rzecz wierzycieli. Do końca ubiegłego roku były to upadłość likwidacyjna, jak i układowa. Po zmianie prawa, w tym roku, postępowanie układowe oddzielono, dla podkreślenia zmiany wyodrębnione postępowania naprawcze nie mają już w nazwie "upadłości". Dla zachowania porównywalności danych bieżących z tymi z lat ubiegłych (gdy postępowanie układowe było rodzajem upadłości) nadal traktujemy łącznie wszystkie przypadki postępowań upadłościowych i naprawczych, jako niewypłacalność przedsiębiorstw. Euler Hermes
Dowiedz się więcej na temat: miliardy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »