Można rozwiązać problem palenia tradycyjnych papierosów?

5 lat - tyle wystarczyłoby na rozwiązanie w Polsce problemu palenia papierosów - zapewnia Jacek Olczak, prezes ds. operacyjnych Philip Morris International. Aby tak się stało, należałoby stworzyć regulacje prawne wyznaczające ramy dla informowania konsumentów o mniejszej szkodliwości produktów alternatywnych do papierosów.

Informowanie o wyrobach tytoniowych od lat jest w Europie zakazane. Podobny zakaz objął wyroby nowatorskie, czyli e-papierosy i podgrzewacze tytoniu. Sprzedający nie mogą informować palaczy, że jest to mniej szkodliwy produkt. - Nie mam problemu z zakazami dotyczącymi papierosów. Zaczynam mieć problem, kiedy trzymam w ręku produkt, który wytwarza zdecydowanie mniej szkodliwych substancji w porównaniu z papierosami, który wielu ludziom może pomóc, ale nie mogę o nim mówić - podkreślał Olczak, prezes ds. operacyjnych globalnego Philip Morris International, najwyżej postawiony Polak w strukturach firmy na spotkaniu w Warszawie.

Reklama

Zwrócił jednak uwagę, że prawo powinno podążać za produktami i usługami XXI wieku. Tak jak trzeba je było znowelizować po wejściu na rynek np. Ubera, tak powinno zostać zmienione dla e-papierosów i podgrzewaczy tytoniu. - Wyroby nowatorskie, jak np. produkty podgrzewające tytoń, mogą być rozwiązaniem dla palaczy, którzy nie są w stanie rzucić papierosów. Trzeba iść w kierunku wyrobów, które ograniczają negatywne skutki palenia, tak jak dzieje się to m.in. w USA - argumentował Olczak.

Produkcja nowatorskich wyrobów tytoniowych, takich jak IQOS, to największa transformacja w dziejach PMI, ale i całej branży. Produkty "heat not burn", w których tytoń jest podgrzewany, a nie spalany, trafiły na światowe rynki przed kilkoma laty. W Japonii, gdzie prawo dotyczące wyrobów tytoniowych jest mniej restrykcyjne, sięga po nie co czwarty palacz, w Polsce liczba ich użytkowników jest marginalna. W niektórych krajach Unii produkty nowej generacji kupuje od 10-15 proc. palaczy. - To nie jest zły wynik, ale dopóki sprzedaż tych produktów nie przekroczy poziomu 50 procent, to jesteśmy na początku drogi - powiedział Interii Jacek Olczak.

Olczak nie wykluczył, że Philip Morris w ogóle przestanie produkować i sprzedawać papierosy. Jego zdaniem, stanie się to jeszcze zanim odejdzie na emeryturę, ale na pewno, biorąc pod uwagę obecne przepisy, nie w najbliższych latach. - To nie są czasy żeby podejmować heroiczne, lecz nie w pełni przemyślane decyzje. Szara strefa nielegalnego handlu papierosami na światowych rynkach jest równa globalnemu udziałowi w sprzedaży papierosów Philipa Morrisa (15 proc.) - zapewniał Olczak.

Zdaniem Olczaka, biorąc pod uwagę inwestycje w prace badawczo-rozwojowe oraz infrastrukturę, trudno mówić dzisiaj o opłacalności nowego produktu - Jeśli rozliczymy wydatki PMI na opracowanie, wyprodukowanie i przeprowadzenie kompleksowych badań nad produktami bezdymnymi - ponad 6 mld dolarów - to koncern nie wychodzi na plus. Sytuacja ta powinna zmieniać się z czasem. Zdaniem prezesa ds. operacyjnych koncernu, w biznesie przegrywają nie ci, którym zabrakło pieniędzy - "bo te zawsze można pożyczyć" - ale ci, którzy zwlekają z podjęciem kluczowych decyzji - Zmieniają się trendy, możliwości technologiczne, ktoś szybciej wchodzi na rynek z podobnym produktem - wymieniał. I przyznał, że dla koncernu produkcja wyrobów nowej generacji była ogromnym ryzykiem, bo nikt nie miał pewności, że ktoś nie ubiegnie PM, ani jak przyjmą je osoby palące. - Dlatego dobrą decyzją było wciśnięcie pedału gazu - mówił Olczak.

e.w.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: papierosy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »