Projekt nowej ustawy o ochronie danych osobowych umożliwia organizacjom społecznym nie tylko udział w postępowaniach przeciwko przedsiębiorcom, lecz także zgłaszanie wniosków o ich wszczęcie. Mówiąc krótko - stowarzyszenie, które ma wśród celów statutowych ochronę prywatności, będzie mogło żądać od prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, by ukarał firmę naruszającą prawo. A kary przewidziano niemałe - nawet do 20 mln euro. W świetle tego trudno się dziwić obawom przedsiębiorców. Jednak jeszcze bardziej niż nowych przepisów boją się oni powrotu łowców klauzul niedozwolonych. Czyli quasi-organizacji powoływanych wyłącznie po to, by szantażować firmy.
Zapłacą, żeby mieć święty spokój
- Doceniamy rolę organizacji społecznych, które rzeczywiście zajmują się ochroną danych, współpracujemy z nimi i zawsze jesteśmy otwarci na ich uwagi. Obawiamy się jednak, że nowe przepisy spowodują wysyp podmiotów, których jedynym celem będzie wynajdywanie uchybień w ochronie danych osobowych dla zysku - mówi Wojciech Dziomdziora, radca prawny i ekspert Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. - Będą grozić przedsiębiorcy złożeniem wniosku o wszczęcie postępowania. No, chyba że ten wesprze organizację odpowiednią wpłatą. Oczywiście dobrowolną i oczywiście na cele statutowe - dodaje.
Horrendalna wysokość ewentualnych kar będzie tylko sprzyjała nieuczciwym praktykom. Organizacje quasi-konsumenckie, które wyszukiwały niedozwolone klauzule umowne, miały dużo mniej skuteczną formę nacisku, bo mogły jedynie straszyć zwrotem kosztów procesowych. A i tak szacunki za 2013 r. mówiły o 30 tys. pozwów skierowanych przeciwko sprzedawcom.
Co będzie teraz, gdy przedsiębiorców można będzie straszyć karami liczonymi w milionach euro? Wydaje się oczywiste, że firma będzie wolała zapłacić kilkaset czy nawet kilka tysięcy złotych i mieć święty spokój niż ryzykować wielokrotnie wyższą karę.
Ministerstwo Cyfryzacji, które przygotowało projekt, uważa, że obawy nie mogą przesłonić pozytywów związanych z uczestnictwem organizacji pozarządowych w postępowaniach. Bez ich pomocy obywatele będą bezbronni w starciu z wielką korporacją, która narusza ich prawo do prywatności. Chodzi bowiem o skomplikowane przepisy, z których interpretacją mają często problem nawet profesjonalni prawnicy.
W poszukiwaniu salomonowego rozwiązania
Tego samego zdania są przedstawiciele Fundacji Panoptykon, a więc jednej z tych organizacji, która w przyszłości będzie uczestniczyła w postępowaniach o naruszenie przepisów o ochronie danych osobowych. - Nawet jeśli obawy firm uznać za uzasadnione, to przecież tylko od nich zależy, czy przestrzegają prawa. A jeśli już zdarzą się im jakieś uchybienia, to mogą je szybko naprawić, unikając kary - ocenia Wojciech Klicki z Panoptykonu. I dodaje, że zaangażowanie organizacji w postępowania nie jest polskim wymysłem, tylko wynika z unijnego rozporządzenia. Zwraca też uwagę, że organizacja będzie mogła domagać się wszczęcia postępowania wyłącznie w sytuacji, gdy zostaną naruszone prawa konkretnej osoby i gdy przemawia za tym jej interes.
Resort cyfryzacji jest otwarty na argumenty prywatnych firm i deklaruje chęć poprawienia rozwiązań. - Podczas konsultacji będziemy szukali formuły legislacyjnej, która zabezpieczy przedsiębiorców przed nieuczciwymi praktykami, ale jednocześnie umożliwi organizacjom społecznym udział w postępowaniach. Ich rola jest bowiem nie do przecenienia - zapowiada dr Maciej Kawecki, koordynator reformy ochrony danych osobowych w MC.
Już raz ich poskromiono
Jeszcze przed kilkoma laty naciągacze stanowili największy problem dla sprzedawców internetowych. Przeszukiwali regulaminy e-sklepów, a gdy znaleźli niedozwolone postanowienie, grozili pozwem do sądu. Przedsiębiorca dostawał wybór - albo dobrowolnie zapłaci sumę odpowiadającą kosztom zastępstwa procesowego, albo (po przegranej w sądzie) pokryje koszty procesu.
Obniżenie z 360 zł do 60 zł stawek za zastępstwo procesowe zamiast poprawić, pogorszyło sprawę. Organizacje quasi-konsumenckie zaczęły bowiem kierować osobne pozwy względem każdej z klauzul. Problem zniknął dopiero w 2016 r., kiedy to decyzje o niedozwolonym charakterze postanowienia wzorca umowy zaczął wydawać prezes UOKiK, a nie sąd. Brak kosztów sądowych spowodował, że nie ma już czym szantażować przedsiębiorcy.
Sławomir Wikariak, 03.10.2017
Wasze komentarze (48)
Dodaj komentarz~Jola -
W maju ma się zmienić ustawa dotycząca ochrony danych osobowych, więc może i to się zmieni. jedno jest pewne, mają się zwiększyć kary za wyciek tych danych. Jest fajna aplikacja usecrypt safe dzięki, której to my decydujemy o tym czy coś zostanie udostępnione czy tylko my mamy dostęp.
~Realista -
Jestem w pełni przygotowany na wizytę "łowców klauzul". Na korytarzu firmy , w gablocie mam specjalny zestaw kijów baseballowych .Trzech najbardziej barczystych pracowników odpowiednio przeszkoliłem na tą okoliczność . Gdyby jednak ten etap negocjacji zakończył się fiaskiem i panowie łowcy w dalszym ciągu będą stanowczo domagać się moich ciężko zarobionych pieniędzy , wówczas płynnie przechodzę do drugiego etapu rozmów . Na zapleczu firmy mam 3 psy rasy rottweiler karmione od małego surowym mięsem . Zapewniam Państwa , że jeszcze się nie urodził taki "łowca klauzul" który przeszedłby do 3 punktu negocjacji
~osa -
Jak zwykle wypowiadają się nieroby że to bardzo słusznie itp. itd. Według obecnych przepisów każdy choćby nawet mały sklepik zapisujący na zeszyt dług w sklepie musi zgłosić do GIODO bazę danych. Spełnić wymogi z ustawy jak i rozporządzenia. Musi mieć odpowiednie zabezpieczenia oraz wdrożone procedury. Jeśli ktoś chce np. prowadzić działalność np rehabilitacyjną to praktycznie nie może jej prowadzić. Jakakolwiek działalność związana z danymi sensytywnymi musi zostać wpisana do rejestru GIODO a Giodo nie ma czasu na wpisywanie i wpisuje po 3-4 latach, co oznacza że nie możesz takiej działalności prowadzić. Wpisując Jan kowalski złamanie nogi oznacza przestępstwo. To jest chore!!!
~Patriota -
To zajęcie wymarzone dla jakiegoś PIsowca, szntarz, wyłudzenie, oszustwo nazywają pracą w urzędzie w kościele w resorcie itd.
~Nert -
Bardzo dobrze sam będę zgłaszał nękanie mnie telefonami o zakupach odkurzaczy czy innego śmiecia. Karać karać i jeszcze raz karać firmy od telemarketingu za nielegalne pozyskiwanie danych .
~J.Kitowicz -
Chroniąc swoje dane osobowe nigdy już nie wylegitymuję się konduktorowi w Pendolino.
~oko -
szukam pracy , moze byc----- PGE, KGHM, ORLEN, LOTOS. CZEKAM PROPOZYCJI
~max -
Powiem jedno wielkie korporacje typu google i tak będą handlować danymi zgodnie z prawem albo bezprawiem a karć będą drobiazgi których nie będzie stać na napisanie regulaminu i procedur pisanych przez fachowców od tych wszystkich bzdur.
~KRAK -
Uczciwi nie maja się czego obawiać. Jak zawsze niemiecki tytuł "nagonka" ... normalna kontrola bo przez 8 lat firmy się nauczyły że można handlować danymi klientów bez ich zgody. Jak kontrolują wyłudzanie VATu to też piszecie "nagonka" ????
~antydonosiciel -
powinni w pierwszej kolejności wziąć się za firmy w których pracują donosiciele abw którzy inwigilują pracowników tych firm, rażąco tym samym łamiąc prawa człowieka, taką firmą/obozem pracy jest HANBUD w Bielsku Podlaskim, gdzie na etacie pracownika biurowego jest donosiciel abw który inwigiluje (życia prywatne) zwykłych pracowników i rozpowszechnia informacje z takiej inwigilacji między pozostałymi pracownikami