Szykuje się reforma umów zlecenia

NSZZ Solidarność i Federacja Przedsiębiorców Polskich podpisały porozumienie, które ma zmienić system funkcjonowania umów cywilnoprawnych. Chodzi między innymi o uwolnienie pracodawców od ciężaru spornych składek, ale jednocześnie zaksięgowanie pracownikom (zleceniobiorcom) składek, które w tych okresach nie były odprowadzane. Obie strony zadeklarowały, że propozycje już spotkały się z przychylnym przyjęciem ze strony rządu.

Postulaty obejmują cztery główne punkty: zabezpieczenie okresów składkowych dla osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia i umów agencyjnych za okres od stycznia 2009 roku do wejścia w życie proponowanych zmian, uwolnienie pracodawców od ciężaru sporów dotyczących odprowadzania spornych składek na ZUS oraz ustawowe zaniechanie działań kontrolnych umów zleceń za ten okres. Propozycje zakładają też ujednolicenie zasad podlegania obowiązkowemu ubezpieczeniu emerytalnemu i rentowemu przy umowach zlecenia na takich zasadach jakie obowiązują przy umowach o pracę (włącznie kumulacją tytułów do ubezpieczenia) oraz z zachowaniem limitu naliczania składek do wysokości 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia. Partnerzy społeczni wnioskują też, żeby wynagrodzenia osób wykonujących pracę na podstawie umów zlecenia oraz agencyjnych powinny zostać "ubruttowione", czyli podniesione o kwotę dodatkowych składek, tak, żeby ochronić wynagrodzenie netto pracownika.

Reklama

- To jedno z ważniejszych porozumień podpisanych w ostatnich 25 latach - podkreśla Marek Kowalski z FPP.

- Chcemy raz na zawsze zreformować rynek pracy w Polsce, przywrócić pracownikom to, co im się należy, a to przyniesie korzyści także państwu. Postulujemy ozusowanie umów zlecenia do wysokości 30-krotności przeciętnego wynagrodzenia, czego efektem będą zwiększone wpływy do budżetu, a pracodawcy zostaną uwolnieni od ciężaru zaległych składek - wymienia Marek Kowalski z FPP.

- Cieszę się, że do drużyny "Solidarności" , która od lat walczy z umowami śmieciowymi, dołączają pracodawcy. Chcemy kontynuować tę walkę, bo pierwszy etap mamy za sobą, udało się już wypracować minimalną stawkę godzinową dla umów zlecenia - mówi Piotr Duda, przewodniczący NSZZ Solidarność.

W przedstawionych postulatach chodzi o to, żeby pracodawcy odprowadzali składki emerytalno-rentowe od całego wynagrodzenia pracowników, a nie tylko od niewielkiej części. Od tego zależy też wysokość ich przyszłych emerytur- dodaje Piotr Duda.

Z szacunków proponowanych rozwiązań wynika, że spowoduje on wzrost wpływów do FUS w rocznej kwocie 2,7 mld zł, a efekt salda dla finansów publicznych wyniesie ponad 2 mld zł.

- Apel będzie skierowany do premiera Mateusza Morawieckiego, liczymy też na zainteresowanie minister rodziny i pracy Elżbiety Rafalskiej. Mamy sygnały, że rząd przychylnie patrzy na te propozycje - zadeklarowali przedstawiciele Solidarności i FPP.

O tym, że Federacja Przedsiębiorców Polskich razem z NSZZ Solidarność ma przedstawić propozycję rozwiązania problemu należności, jakie ZUS nalicza firmom za nieodprowadzone składki od kolejnych umów zlecenie w latach 2008-2016, Marek Kowalski z FPP zapowiadał na łamach Interii dwa tygodnie temu. Tłumaczył wówczas, że problem jest gigantyczny, skala tych należności jest szacowana na kilkadziesiąt miliardów złotych, a efektem nie rozbrojenia tej tykającej bomby mogą być liczne upadłości.

Jak wyjaśniał Kowalski, od pewnego czasu ZUS kontroluje pracodawców, którzy stosowali umowy zlecenia i nalicza oraz egzekwuje składki w przypadkach, gdy zgodnie z obowiązującym prawem, czyli ustawą z 1997 roku, składki musiałyby być odprowadzane tylko od pierwszej umowy zlecenie, a od kolejnych już nie.

O ile wcześniej ZUS przychylał się do tej interpretacji, o tyle w ostatnich dwóch latach uważa, że ta pierwsza umowa była pozorna, a kolejne, zazwyczaj na dużo wyższe kwoty, są właściwe i to one powinny być obłożone składkami, więc nalicza z tego tytułu wysokie kwoty do zapłaty. W takiej sytuacji formalnie przedsiębiorca może w ramach regresu żądać spłaty części tych kwot od pracowników i zdarzały się takie sytuacje, więc problem dotyczy obu stron umowy. Narażone są głównie branże usługowe, gdzie wpływ kosztów jest wyższy niż w produkcyjnych. Przede wszystkim budowlanka, catering, ochroniarska, wierzchołkiem góry lodowej są szpitale, a według doniesień prasowych nawet w sądach część aplikantów pracuje na takich umowach zlecenie.

Główną przyczyną zwiększania się liczby umów zleceń, w tym tych, których wykonywanie w latach 2008-2017 nie wiązało i nie wiąże się z obowiązkiem odprowadzania składek na ubezpieczenia społeczne, była błędnie sformułowana oraz nieudolnie implementowana idea taniego państwa, realizowana nakazami ustawowymi. Próbowano wszelkimi możliwymi działaniami oraz konstrukcjami prawnymi obniżyć koszty pracy. Według szacunków państwo zaoszczędziło w latach 2008-2016 na usługach w ramach zamówień publicznych około 25-30 miliardów złotych.

Monika Krześniak-Sajewicz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »