Tlące się konflikty handlowe niepokoją przedsiębiorców

Niemieckie firmy wstrzymują się z inwestycjami. Winna temu jest wojna celna z USA, która z drugiej strony zbliża UE z Chinami.

Kiedy prezydent Trump toczy spór celny z Chinami, UE i innymi państwami, Chiny i Unia Europejska dążą do zawarcia dwustronnego porozumienia o inwestycjach. Chiński wicepremier Liu He i wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Jyrki Katainen spotkali się w tej sprawie 24 czerwca w Pekinie. Opowiedzieli się przy tym także przeciwko protekcjonizmowi i bronili zalet wielostronnego systemu handlu międzynarodowego.

Podczas wspólnej konferencji prasowej wicepremier Liu He wyraził nadzieję, że Europa złagodzi restrykcje na eksport do Chin. Jyrkji Katainen wezwał natomiast Chiny, żeby ułatwiły firmom europejskim dostęp do swojego rynku wewnętrznego i rozwiązały problem nadprodukcji stali. Wiceprzewodniczący KE podkreślił znaczenie utrzymywania dialogu na temat wspólnych interesów, ale także niepomijania w nim kwestii spornych.

Reklama

Grożące konflikty handlowe niepokoją przedsiębiorców

W wielu niemieckich przedsiębiorstwach panuje obecnie zaniepokojenie i niepewność w związku możliwymi konfliktami handlowymi, za które obarcza się odpowiedzialnością głównie USA. Zwracają na to uwagę eksperci badający koniunkturę i sytuację na rynku pracy. Ekonomiści dużych banków niemieckich oświadczyli w odpowiedzi na badania ankietowe, że szefowie wielu firm niemieckich wstrzymują się także przed większymi inwestycjami. Ich niepokój budzi ponadto spór azylowy między CSU i CDU, nawet jeśli nie odbił się on jeszcze negatywnie na niemieckiej gospodarce.

Przed różnymi zagrożeniami dla gospodarki światowej ostrzega również Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS). Jego zdaniem wojna celna i inne konflikty handlowe stanowią obecnie jedno z największych niebezpieczeństw dla koniunktury. "Skutki mogą być bardzo poważne, jeśli obecne konflikty zacznie się postrzegać jako zagrożenie dla otwartego, wielostronnego systemu handlu międzynarodowego" - stwierdza BIS w najnowszym raporcie gospodarczym.

Trend ten potwierdza niemiecki wskaźnik nastrojów biznesowych Ifo, który opadł w czerwcu do 101,8 punktów w porównaniu z majem, w którym wynosił 102,3 punktów. Jest on opracowywany na podstawie ankiety obejmującej około 9 tys. menedżerów. Dyrektor instytutu Ifo Clemens Fuest oświadczył, że "pomyślne wiatry dla niemieckiej gospodarki słabną", a szefowie firm i ważni menedżerowie gorzej oceniają ich aktualną sytuację biznesową. Nie zmieniają jednak prognoz na najbliższe pół roku.

Rynek pracy na razie jeszcze nie ucierpiał

Zdaniem ekspertów gospodarczych niemiecki rynek pracy na razie nie ucierpiał. Sytuację na nim można ocenić jako dobrą, ponieważ księgi zamówień firm są pełne, a sytuacja na rynku wewnętrznym jest stabilna - oświadczył Michael Holstein z banku DZ. - Rynek pracy w dalszym ciągu rozwija się pozytywnie, ale trochę stracił na prędkości - powiedział Holstein.

W czerwcu w Niemczech było ok. 2,28 mln bezrobotnych, o 36 tys. mniej niż w maju i o 194 tys. mniej niż przed rokiem. - Na spadek liczby bezrobotnych duży wpływ ma dobry nastrój w sektorze usług i zapotrzebowanie na pracowników w branży budowlanej - wyjaśnił ekonomista Deutsche Bank, Marc Schattenberg. Dobra pogoda wpływa ponadto na wzrost obrotów w gastronomii.

Przemysł przetwórczy mniej optymistyczny

Przemysł przetwórczy jest mniej optymistyczny - twierdzą eksperci z dużych banków. Obawiają się negatywnych skutków wielu zagrożeń pojawiających się w gospodarce światowej. Michael Holstein z banku DZ zwraca uwagę, że "nadzieje eksportowe przemysłu przetwórczego maleją od paru miesięcy".

Podczas minionego weekendu szefowie wielkich koncernów niemieckich podkreślili, jakie znaczenie dla gospodarki ma wolny handel. Szef Daimlera Dieter Zetsche powiedział w wywiadzie dla "Bild am Sonntag", że kluczową rolę dla wysokiego poziomu życia i ogólnego dobrobytu mają innowacje i wolny handel. Wyraził przy tym nadzieję, że politycy bardziej zaangażują się na rzecz wolnej i uczciwej wymiany handlowej. "Naiwnością byłoby wierzyć, że to wszystko (spór celny i inne zagrożenia - red.) nie będzie miało wpływu na światową gospodarkę" - powiedział w wywiadzie dla "Neue Zürcher Zeitung" szef Siemensa Joe Kaeser. Co ciekawe, Kaeser mniej obawia się bezpośrednich skutków finansowych możliwej wojny celnej na dużą skalę dla swojej firmy, co ogólnego spadku nastrojów konsumentów wskutek niej i zmniejszania inwestycji lub przesuwania ich na okres późniejszy.

"Kto sztucznie zawyża ceny towarów, nakładając na nie cła i inne bariery handlowe, ten zmniejsza dochód narodowy. W ten sposób zagraża miejscom pracy i poziomowi życia" - powiedział z kolei szef firmy Conti, dostawcy podzespołów dla przemysłu samochodowego Elmar Degenhart w wywiadzie dla "Euro am Sonntag". Firma Conti utrzymuje w branży samochodowej kontakty u ponad 17 tys. dostawców i partnerów na całym świecie. Dostarcza ponad 140 mld komponentów, które średnio czterokrotnie przekraczają granice państw zanim trafią do końcowego odbiorcy - podkreślił Degenhart. Wskutek sporu handlowego ich cena może wzrosnąć - ostrzegł.

Mimo to większość niemieckich ekspertów gospodarczych zachowuje optymizm. Ich zdaniem w tym roku liczba bezrobotnych w RFN może zmniejszyć się o 100-170 tys. osób. Niektórzy są nawet zdania, że pod koniec bieżącego roku stopa bezrobocia w Niemczech po raz pierwszy od zjednoczenia kraju może spaść poniżej 5 procent.

(DW, dpa, rtr) / pa, Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »