Amerykańscy inwestorzy niezadowoleni

Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego spadku. Indeksy traciły po około 0,1 proc., a najgorzej radził sobie wskaźnik największych spółek

Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego spadku. Indeksy traciły po około 0,1 proc., a najgorzej radził sobie wskaźnik największych spółek

Na europejskich giełdach przez większą część dnia trwało wyczekiwanie na publikację danych o dynamice wzrostu gospodarczego za oceanem. Jednak oczekiwanie to nie przebiegało w zbyt dobrej atmosferze. Skala spadku indeksów powoli się zwiększała. Gdy okazało się, że dane są zgodne z oczekiwaniami, gdyż PKB w drugim kwartale wzrósł o 2,5 proc., wobec spodziewanych 2,5 proc., byki na reakcję nie miały już ani sił, ani ochoty. Wall Street dane skwitowała spadkiem indeksów o 1 proc. w pierwszych minutach handlu.

Polska GPW

Reklama

Piątkowa sesja na warszawskiej giełdzie zaczęła się od niewielkiego spadku. Indeksy traciły po około 0,1 proc., a najgorzej radził sobie wskaźnik największych spółek. Od rana widać było, że lokomotywy naszego rynku z ostatnich dni traciły siłę. Akcje KGHM, PKO, PZU i Telekomunikacji Polskiej nieznacznie zniżkowały. Szybko jednak zaczęły powiększać skalę spadków do ponad 1 proc. Walory telekomunikacyjnego operatora wróciły niebawem w okolice czwartkowego zamknięcia, ale do grona spadkowiczów dołączyły za to papiery Pekao i PKN Orlen. WIG20 przed południem tracił 0,7 proc., oddalając się od niedawnego szczytu o około 40 punktów. Po publikacji danych o amerykańskiej gospodarce strata zwiększyła się do 50 punktów, a indeksowi najbardziej ciążyły zniżkujące po ponad 2,5 proc. walory Pekao, PKO i PKN. Ostatecznie indeks największych spółek stracił 0,35 proc., WIG zniżkował o 0,36 proc., mWIG40 spadł o 0,16 proc., a sWIG80 o 0,49 proc. Obroty wyniosły nieco ponad 1,5 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Czwartkowa sesja na Wall Street stała pod znakiem zmian nastrojów. Zaczęła się pomyślnie dla posiadaczy akcji. Jednak nie cieszyli się oni zwyżką zbyt długo. S&P500 zyskiwał tuż po rozpoczęciu handlu 0,8 proc., docierając do niemal 1116 punktów. Ten początkowy optymizm zawdzięczali nie najgorszym informacjom o liczbie zasiłków dla bezrobotnych, która zwiększyła się, ale była nieznacznie mniejsza, niż się spodziewano oraz dobrym wynikom większości spółek, które publikowały wczoraj swoje raporty. Okolica 1115 punktów wydaje się jednak barierą zbyt trudną do pokonania. I tym razem sprowokowała niedźwiedzie do działania. Udało się im zepchnąć indeks poniżej 1100 punktów, czyli ponad 1 proc. poniżej poziomu ze środowego zamknięcia. Z tego miejsca byki ruszyły do obrony i szło im całkiem nieźle. Udało się wywindować S&P500 nawet nieznacznie nad kreskę, jednak na dobrą końcówkę sił im już jednak nie starczyło. Ostatecznie wskaźnik zniżkował o 0,4 proc.

Na rynkach azjatyckich piątek był zdecydowanie spadkowy. Nikkei zniżkował o 1,6 proc. po informacjach o niższym, niż się spodziewano wskaźniku aktywności japońskiej gospodarki oraz słabszej dynamice produkcji przemysłowej i wyższym bezrobociu. Shanghai B-Share stracił 0,2 proc., zaś Shanghai Composite poszedł w dół o 0,6 proc. Na pozostałych parkietach zniżki nie przekraczały 0,5-0,6 proc.

Główne giełdy europejskie zaczęły dzień od niewielkiego spadku. Indeksy traciły po około 0,15 proc. Pierwsze godziny przyniosły jednak wyraźne pogorszenie się nastrojów. Skala zniżki wzrosła do 0,5 proc. Podobnie było na giełdach naszego regionu. Po niespełna dwóch godzinach handlu wskaźniki w Bukareszcie, Pradze, Budapeszcie i Moskwie traciły po 1 proc. Jedynie w Sofii indeks zyskiwał 0,9 proc. Najgorzej radziły sobie giełdy w Atenach, Madrycie i Istambule, gdzie zniżki przekraczały przed południem 1,5 proc. Po publikacji danych o amerykańskiej gospodarce nastroje wyraźnie się pogorszyły. Indeksy na głównych giełdach traciły po 1 proc., zaś w Londynie spadek sięgał 1,5 proc. Tuż po godzinie 16.00 FTSE tracił 1 proc. paryski rósł o 0,1 proc., zaś DAX zniżkował o 0,2 proc.

Waluty

Po czwartkowych atakach kursu euro na poziom 1,31 dolara w piątek przed południem sytuacja wspólnej waluty wyraźnie się pogorszyła. Euro broniło się przed spadkiem poniżej 1,3 dolara. Widać było pewną nerwowość, przejawiającą się także na rynkach akcji. Inwestorzy czekali również w napięciu na dane dotyczące tempa wzrostu amerykańskiej gospodarki. Zdecydowanie umacniał się japoński jen, niepokój widoczny był w postaci wahań kursu franka.

Nasza waluta radziła sobie nie najlepiej. Rano dolar staniał do 3,05 zł, jednak jego kurs szybko ruszył w górę, przed południem sięgając 3,08 zł. Podobny scenariusz miał miejsce w przypadku euro, które zdrożało z 3,99 do 4,01 zł. Za franka trzeba było płacić 2,96 zł. Do końca dnia zmiany były niewielkie.

Podsumowanie

Piątkowa sesja należała do najmniej dla byków udanych w całym tygodniu. Cały tydzień zaś należał do najmniej udanych w całym, całkiem niezłym miesiącu. W lipcu indeks największych spółek zyskał ponad 8 proc., co po fatalnym maju i czerwcu dało nieco wytchnienia posiadaczom akcji. Ale cofnięcie się wskaźnika z poziomu prawie 2500 punktów nie daje najlepszych rokowań na najbliższą przyszłość. Na kolejny atak byków przyjdzie pewnie jeszcze poczekać.

Roman Przasnyski

Główny Analityk Gold Finance

Goldfinance
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | inwestorzy | wskaźnik | handel | niezadowolony | zniżki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »