"Bank chwilowo nieczynny"
Napis takiej właśnie treści widnieje na budynkach filii Banku Częstochowa SA. Powodem zamknięcia placówek jest masowe wycofywanie wkładów przez klientów, po serii artykułów prasowych w lokalnej prasie.
Plotka o rychłej upadłości spowodowała panikę. Przed drzwiami Banku Częstochowa ustawiały się tłumy ludzi, którzy chcieli odzyskać ulokowane pieniądze. Zarząd banku uspokajał klientów, że placówka jest w pełni wypłacalna. Jednak ludzie, którzy szturmowali budynki wszystkich filii Banku Częstochowa SA nie dawali wiary zapewnieniom i chcieli wycofać pieniądze łącznie z lokatami terminowymi. Wkrótce kasy świeciły już pustkami i trzeba było je zamknąć. Zdezorientowani klienci zapisywali się na listach kolejkowych wierząc, że otrzymają pieniądze. Kilka godzin później kierownictwo banku poinformowało: "O czasowym ograniczeniu obsługi klienta. W tym okresie zarząd banku zamierza zintensyfikować działania w celu pozyskania środków finansowych z innych źródeł". Oznacza to, że od dziś okienka kasowe będą zamknięte, a otwarte będą wtedy kiedy znajdą się pieniądze.
Zarząd Banku Częstochowa złożył wniosek do prokuratury o wszczęcie postępowania w sprawie doniesień prasowych, które zaszkodziły jego działalności. Według Polskiej Agencji Prasowej, która powołuje się na anonimowe źródła dziś sytuacją o obleganym przez klientów banku ma się zająć Komisja Nadzoru Bankowego. Bank Częstochowa to najmniejszy bank notowany na warszawskiej giełdzie.