Chiny - smok na surowce

Chiny zajmują ostatnie wolne pozycje w globalnym wyścigu o surowce. Dostęp do nich zadecyduje o możliwościach rozwoju gospodarczego na dziesięciolecia.

Krytycy chińskiej polityki surowcowej tłumaczą, że państwo to w Afryce czy w niektórych krajach Ameryki Południowej zachowuje się niczym XIX-wieczni kolonizatorzy. Spór o chińską wersję gospodarczego neokolonializmu wydaje się jednak akademicki. Chiny po prostu stosując wszelkie dostępne środki, wykorzystują sytuację, by zagwarantować sobie dostęp do surowców na najbliższe lata.

A te potrzeby można ocenić, sięgając do danych OECD. Organizacja ta szacuje, że w 2030 r. globalne zapotrzebowanie na energię będzie o ponad 50 proc. wyższe niż obecnie. Aż 45 proc. tego wzrostu spowodowane będzie rosnącą konsumpcją energii w Chinach i Indiach.

Reklama

W okresie dwóch najbliższych dekad zapotrzebowanie na energię w Chinach zwiększy się ponaddwukrotnie. Do roku 2030 Chiny będą musiały zainstalować dodatkowo 1300 GW mocy wytwórczych energii elektrycznej.

Oznacza to, że Pekin musi wybudować więcej mocy, niż obecnie posiadają USA. Jak widać, na chińską politykę surowcową trzeba patrzeć inaczej.

Żaden kraj świata nie ma porównywalnego apetytu na surowce.

Firmy i pracownicy z Chin są obecni prawie we wszystkich nowych projektach wydobywczych w Afryce czy też Ameryce Południowej. O skali zaangażowania w zagranicznych projektach poszukiwawczych może świadczyć to, że Chińczycy biorą udział w praktycznie każdym przetargu na prace poszukiwawcze.

Nieistotne jest, czy chodzi o spore, czy też mniejsze udziały. Ważne jest zajęcie pozycji. Chińscy robotnicy pracują także przy obcych koncesjach, by zdobywać doświadczenie.

Brazylia to obecnie kraj, gdzie mają miejsce największe znaczące odkrycia złóż ropy. Jednak w dużej części znajdują się one pod dnem oceanu. Chińczycy dysponują ogromnymi zasobami gotówki i chcą być obecni także w takich - kosztownych i trudnych - projektach.

Ekspansywna polityka wyjścia na zagraniczne rynki surowcowe ma swoje głębokie przyczyny. Chiny zmuszone są importować olbrzymie ilości surowców.

W przeliczeniu na głowę mieszkańca Państwa Środka zużywają paliw, metali czy gazu znacząco mniej niż np. przeciętny Europejczyk. Chiński problem surowcowy to efekty skali - wzrost w liczącym prawie 1,5 mld mieszkańców kraju wymaga dostępu do potężnych zasobów.

Już w latach 90. ubiegłego wieku pojawiły się opinie, że Chiny nie są w stanie doścignąć poziomu życia mieszkańców krajów UE, właśnie ze względu na niedobór surowców. Obecnie największą bolączką Chin jest zaopatrzenie w węglowodory. To m.in. sprawiło, że Chiny stawiają na węgiel, którego są największym na świecie producentem.

Mniejsze znaczenie ma w bilansie energetycznym ropa naftowa. Choć Chiny są piątym co do wielkości jej producentem na świecie, własne wydobycie pokrywa tylko trzecią część zapotrzebowania. Jednak ze względu na szybko rosnącą konsumpcję udział krajowego surowca będzie się systematycznie zmniejszał. Prognozy mówią, że własne złoża dadzą na koniec dekady około 25 proc. potrzebnej ropy.

Wielkimi dostawcami ropy do Chin są Rosja i kraje arabskie. Trzecim co do wielkości źródłem jest Iran. Chiński import ropy naftowej z Iranu wzrósł w roku 2011 o 30 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim - podało chińskie główne biuro celne.

Nie lepiej niż z ropą ma się sytuacja z gazem ziemnym. To dlatego Chiny tak uważnie śledzą amerykańskie sukcesy na polu wydobycia tego surowca. W końcu według amerykańskich szacunków, chińskie zasoby gazu łupkowego mogą przekraczać nawet 20 bln m sześc. surowca.

Nie ma się czego bać

Przy takim zapotrzebowaniu na surowce Chiny szybko stały się głównym graczem na światowych rynkach. Nawet niechętni Pekinowi specjaliści przyznają, że skoro płacą, to czemu mają nie kupować. Jednak nie wszystko jest tak pięknie.

Wielki skandal wybuchł po tym, jak się okazało, że Chińczycy skupili w swoich rękach kontrole nad tzw. metalami ziem rzadkich. Bez nich trudno sobie wyobrazić wiele supernowoczesnych urządzeń, począwszy od satelitów, poprzez płaskie telefony czy smartfony.

Chińczycy zbudowali faktyczny monopol, niszcząc konkurencję w poprzednich dekadach cenami dumpingowymi; dziś większość produkcji ma miejsce w Chinach. Chińczycy podnieśli ceny i zaczęli ograniczać eksport, co ściągnęło na nich falę oburzenia. Posypały się skargi do Światowej Organizacji Handlu.

Wszystko to sprawia, że jeśli chodzi o surowce, w stosunku do Chin panuje spora nieufność. Już kilkakrotnie dochodziło do sytuacji, że kraje zachodnie nie zgadzały się na sprzedaż Pekinowi swoich firm górniczych, tłumacząc to względami bezpieczeństwa.

Biznes INTERIA.PL na Facebooku. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

A jak na tym tle wygląda nasza współpraca z Chinami? Jak na stosunkowo niewielki kraj o nikłych zasobach ropy i gazu jesteśmy dla Pekinu dość ważnym partnerem. Zawdzięczamy to właściwie kilku tylko produktom.

Po pierwsze miedź - nasz najważniejszy towar eksportowy do Chin.

- Ta współpraca przynosi obu partnerom korzyści - zapewnia wiceprezes KGHM-u Wojciech Kędzia. Nasz miedziowy potentat ma w Chinach dobrą opinię. Możliwe, że po uruchomieniu nowych projektów wydobywczych w Chile (związanych z przejęciem przez KGHM kanadyjskiej Quadry) produkcja miedzi w KGHM-ie jeszcze się zwiększy.

Inną polską spółką od lat obecną na chińskim rynku są ZA Puławy. - Od ponad 20 lat współpracujemy. Rynek chiński stał się dla nas kluczowy - mówi Paweł Jarczewski, prezes ZA Puławy.

Puławy poważnie myślą o zawiązaniu z azjatyckim partnerem spółki, która wybudowałaby nowe zakłady chemiczne. Nie jest wykluczone, że będzie to partner z Chin.

Jak widać, ze spragnionym surowców gigantem można, a nawet trzeba współpracować. Kooperacja - z zachowaniem proporcji i równomiernych korzyści - jest możliwa i potrzebna.

Dariusz Malinowski

Dowiedz się więcej na temat: Chiny | China | smoki | surowce
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »