Emerging markets nie uwierzyły w wojenną hossę

Rynki emerging markets, do których zalicza się także warszawski parkiet, w ostatnich tygodniach zachowywały się stabilniej niż giełdy państw rozwiniętych.

Rynki emerging markets, do których zalicza się także warszawski parkiet, w ostatnich tygodniach zachowywały się stabilniej niż giełdy państw rozwiniętych.

Nieco upraszczając, można powiedzieć, że w ostatnich tygodniach światowe rynki akcji podzieliły się na trzy grupy. W pierwszej, najsilniejszej, znajdują się giełdy amerykańskie, na których trwający od początku roku spadek był stosunkowo najmniejszy, za to wojenna hossa przybrała największe rozmiary. W drugiej znalazła się spora grupa emerging markets (Polska, Węgry, Korea, Hongkong). W ich przypadku zniżki z bieżącego roku miały podobną siłę, jak w Ameryce, jednak skala wojennego wzrostu nie była imponująca. I trzecia grupa, giełdy w Eurolandzie, które spadły najmocniej, ale potem najdynamiczniej odrabiały straty.

Reklama

Co może zaskakiwać, ostatecznym rezultatem wahań tych wszystkich indeksów jest to, że większość z nich odrobiła połowę wcześniejszych spadków (węgierski BUX, niemiecki DAX, francuski CAC-40, belgijski BEL20, holenderski AEX, szwajcarski SSMI, australijski All Ordinaries). W mniejszości są te indeksy, gdzie udało się odrobić 1/3 i 2/3 strat. Wśród tych pierwszych są głównie indeksy emerging markets (warszawski WIG20, koreański KOSPI, meksykański IPC czy Hang Seng z Hongkongu). Wśród drugich znajdują się głównie indeksy krajów tworzących koalicję antyiracką (amerykański S&P500 i Nasdaq, brytyjski FT-SE 100 i hiszpański SMSI).

Były też wyjątki od takiego schematu. Rosyjski RTS i czeski PX50 prawie nie uczestniczyły w zimowej przecenie, a z chwilą poprawy notowań przebiły się do poziomów najwyższych odpowiednio od połowy 2002 r. i początku 2001 r. Można to tłumaczyć tym, że w Moskwie duże znaczenie mają spółki naftowe, które korzystały na drożejącej ropie, co napędzało wzrost ich kursów. Rynek praski jest natomiast prawie zupełnie niepłynny.

Nas szczególnie interesuje przebieg notowań na emerging markets. Musi on niepokoić, gdyż w trendach spadkowych wielkość korekty mówi wiele o sile kupujących. Skoro była ona niewielka, to trzeba liczyć się z tym, że w przypadku powrotu spadków właśnie na tych parkietach będą one największe.

Parkiet
Dowiedz się więcej na temat: giełdy | rynki wschodzące
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »