Franklin Templeton: Inwestycje napływają na EM dzięki młodej populacji i rosnącemu popytowi

- Młode społeczeństwa, popyt wewnętrzny oraz dobre prognozy dla wzrostu sprawiają, że coraz więcej inwestycji napływa na rynki wschodzące - ocenili przedstawiciele Franklin Templeton..

W ocenie Franklin Templeton, "zamożna lokalna populacja może zapewnić rynkowi krajowemu stabilność".

- Prognozy dla wzrostu dla krajów Europy Środkowej i Wschodniej (CEE) są znacznie wyższe, niż w gospodarkach rozwiniętych. (...) Na rynkach CEE mamy do czynienia z niższym udziałem lokalnej populacji w rynku, ale im więcej ludzi będzie przechodzić od trzymania pieniędzy na depozytach bankowych do inwestowania w aktywa, ten współczynnik będzie się zmieniać - powiedział Borno Janekovic, CEO Templeton Asset Management (Poland) TFI SA.

Sandeep Singh, Starszy Dyrektor Regionalny na Europę Środkowo-Wschodnią, Bliski Wschód i Afrykę (CEEMEA), wskazywał, że wzrost klasy średniej to "szansa dla rynku".

Reklama

- Z naszej perspektywy w kontekście makroekonomii warto zwrócić uwagę na dwie kwestie. Po pierwsze, w wielu krajach rośnie poziom zamożności populacji. Na wielu rynkach umacnia się pozycja klasy średniej, a młodzi ludzie kończący studia coraz częściej mogą liczyć na dobrze płatną pracę po studiach - zaznaczył Singh.

- W Indiach, z których pochodzę, w przeszłości to globalne fundusze inwestycyjne odpowiadały za większość przepływów, ale obecnie klasa średnia rozrosła się do około 350 mln. Ci ludzie się bogacą i wzrasta u nich chęć inwestowania w aktywa - to duża szansa dla rynku. (...) Dla nas to korzystne, ponieważ jeśli zwiększa się zamożność ludzi, to potem szukają oni okazji do inwestowania lub oszczędzania kapitału. Kluczowe jest w tym temacie zwiększanie świadomości populacji nt. inwestowania oraz zmienianie ich percepcji dotyczącej alokacji aktywów - dodał Singh.

Singh powiedział, że w przyszłości na rynkach wschodzących (EM) "fundusze inwestycyjne nadal będą istotne, ale największym komponentem na rynku będzie miejscowa baza".

- Tak się również stanie na innych rynkach wschodzących, co zapewni im stabilność. Jeśli lokalna społeczność wejdzie na rynek, przekona się do inwestowania i zobaczy korzyści z tego płynące, to rynki będą mniej zależne od przepływów zagranicznych. Niektóre z rynków z EM są dzisiaj tak małe, że mają przed sobą długą drogę do przebycia, ale ich rozwój może zapewnić im stabilność - wskazywał Singh.

Singh wskazywał, że fundusze emerytalne stanowią kolejny czynnik, który może wpływać na wielkość i stabilność rynku.

- Inną kwestią jest to, że w wielu krajach, np. w regionie CEE, systemy emerytalne nie są aż tak rozwinięte. Jeszcze nie mamy tutaj do czynienia z takim rozwojem prywatnych systemów emerytalnych jak w innych częściach świata - wyjaśnił Janekovic.

- Na przykład Australia, która ma mniejszą populację niż Polska, ma bardzo rozwinięty sektor planów emerytalnych. W Malezji każdy pracownik jest zobowiązany do inwestowania 11 proc. swojego wynagrodzenia, a drugie 12 proc. zapewnia pracodawca - wyjaśnił dalej Singh.

- Wiele krajów Bliskiego Wschodu i Afryki wykonuje pracę, by powiększać przychody do budżetu, które nie byłyby związane z wydobyciem surowców energetycznych. Te państwa zdają sobie sprawę, że dywersyfikacja źródeł dochodów oraz zwiększanie nakładów na edukację to konieczność. To ogromny region, więc w każdym kraju te przemiany zachodzą w różnym tempie, ale zdecydowanie można powiedzieć, że jest ruch w kierunku zmian - dodał Singh.

W ocenie Singha, "wielką zmianą, która zachodzi na Bliskim Wschodzie jest włączenie Arabii Saudyjskiej do indeksów MSCI i FTSE".

- Tego typu zmiany nie zdarzają się zbyt często. Oczekujemy, że to włączenie spowoduje napływ 40 mld USD na saudyjski rynek. Kuwejt jest kolejny w kolejce do uwzględnienia w indeksie MSCI Emerging Markets, co powinno nastąpić w 2020 r. - tutaj spodziewamy się napływu około 10 mld USD. Kolejną pozytywną wiadomością dla regionu jest uwzględnienie kolejnych krajów Rady Współpracy Zatoki Perskiej (z ang. GCC, do której należą Arabia Saudyjska, Bahrajn, Katar, Kuwejt, Oman i Zjednoczone Emiraty Arabskie - przyp. PAP) przez JP Morgan w indeksie obligacji rynków wschodzących (EMBI) w styczniu tego roku - ten ruch z kolei może skutkować napływem 100-150 mld dolarów na rynek długu w regionie - ocenił Singh.

- Na razie inwestorzy zagraniczni stanowią 3,2 proc. na rynku akcji Arabii Saudyjskiej, podczas gdy w Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Katarze ten współczynnik wynosi 8-10 proc. Myślę, że można założyć, że w Arabii Saudyjskiej ten współczynnik wzrośnie. (...) Kapitalizacja saudyjskiego rynku akcji wynosiła dotychczas 500 mld USD, czyli przewidywany napływ 40 mld USD sprawi, że giełda wzrośnie o ok. 8-9 proc. (...) Te awanse do indeksów są sygnałem dla naszych międzynarodowych inwestorów, bowiem dywersyfikacja portfela jest globalnym trendem - dodał Singh.

Według Singha, nie należy "mierzyć różnych rynków EM jedną miarą".

- Na przykład jeśli pojawia się jakiś problem w obrębie jednego kraju EM, to wtedy można usłyszeć głosy, że "wszystkie rynki wschodzące są niedobre". Musimy sobie uświadomić, że rynki mają odmienne czynniki wzrostu i są na różnych etapach rozwoju. Jeśli chodzi o Bliski Wschód, to można powiedzieć, że pokutuje tego typu myślenie w przypadku wystąpienia problemu, iż "wszystko idzie źle", a cały region jest niebezpieczny - powiedział Singh.

- Oczywiście, można powiedzieć o istnieniu ryzyk geopolitycznych, ale nie pojawiły się tam one w ostatnim czasie. Wydaje się, że Bliski Wschód jest niedostatecznie reprezentowany w portfelach światowych inwestorów, a region cierpi z powodu negatywnej percepcji. Zmiana nastawienia nie nastąpi w ciągu nocy, ale przesunięcia w indeksach to duży krok w tym kierunku - dodał Singh.

Singh wskazywał, że "nie można nie doceniać regionu Bliskiego Wschodu".

- Podobnie jak w 2018 r., spodziewamy się, że emisje obligacji w 2019 r. w krajach Rady Współpracy Zatoki Perskiej wyniosą około 75-80 mld dolarów, i wciąż trwają przygotowania do dużego IPO spółki naftowej Aramco. Region przyciąga inwestycje - powiedział Singh.

W ocenie Singha, coraz więcej inwestycji będzie się pojawiać na rynkach Bliskiego Wschodu i Afryki.

- Będziemy inwestować w zależności od przyjętej strategii. Np. w odniesieniu do MEA, Egipt ma potencjał związany z młodą populacja, rosnącym popytem wewnętrznym i dobrą dynamiką wzrostu PKB. (...) Na pewno rynek Bliskiego Wschodu cieszy się większym zainteresowaniem niż afrykański - powiedział Singh.

- Prognozowana dynamika wzrostu w rynkach EM, młoda populacja oraz rosnący popyt wewnętrzny sprawiają, że coraz więcej pieniędzy napływa do tych krajów - dodał Singh.

(wywiad przeprowadzono dnia 23 maja 2019 r.)

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »